Właśnie słuchałam piosenki
"Can't hold us", kiedy usłyszałam szczęknięcie drzwi. "Oo pewnie rodzice wrócili"- pomyślałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam swe kroki na dół. Nie myliłam się, przede mną stali moi rodziciele z wyprawką od dziadków. Między innym zapewne są to dżemy, jakieś przetwory itd. Jednym słowem normalka :D
-Cześć mamo, cześć tato.- przywitałam ich uśmiechem
-No hej córciu- odpowiedzieli zgodnie
-Jak tam?- zapytałam
-A dobrze, babcia dała nam trochę przetworów.- odpowiedziała mało entuzjastycznie mama
-Hhehe, właśnie widzę.
Pomogłam rozpakować mamie wszystko, ale coś mnie zdziwiło... Tata jakoś szybko wyszedł, hm ciekawe dlaczego? I w ogóle mama taka jakaś smutna, przygnębiona jest.
-Mamo co się stało?
-Nic córciu.
-Mamo przede mną nic nie ukryjesz. Mów proszę.. Przecież widzę, że jakaś nie w sosie jesteś, a tata szybko wyszedł. Pokłóciliście się?
-Tak jakby..- odpowiedziała tak na odczepnego, ale ja nie miałam zamiaru to tak zostawić
-Co znaczy tak jakby?
-No po prostu tata jakoś dziwnie się ostatnio zachowuje. Jak byliśmy u dziadków to co chwila wychodził, bo ktoś do niego dzwonił.. Dla mnie mniej czuły jest. Nie wiem, co to może być...
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze..- pocieszałam ją- Może to z pracy..
-Ada, łatwo ci mówić. Tata jest jakiś nieobecny.. Czasem myślę, że on może.. No, że...- zaczęła się jąkać, a jej głos się urwał
-Mamo o czym ty myślisz?
-No, że znalazł sobie jakąś młodszą i atrakcyjniejszą kobietę.
-Mamo, nawet tak nie myśl! Wyrzuć sobie ten pomysł z głowy.. Przecież obie wiemy, że tata nas bardzo kocha. A w ogóle w następnym tygodniu będą Twoje urodziny, może po prostu wymyśla jakąś super niespodziankę.
-Tak myślisz?
-No jasne.-przytuliłam ją- Nie przejmuj się, to pewnie chwilowe.
-Okej. Skoro tak myślisz, to postaram się zapomnieć o moich przypuszczeniach. Chociaż sama zobaczysz..
-Mamo...
-No już dobrze. O widzę ciasto zrobiłaś.
-Taak, z Robertem wczoraj.- uśmiechnęłam się
-Ada, chyba Twoja komórka na górze dzwoni. Leć odbierz.
-Faktycznie..
Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i odebrałam. Okazało się, że dzwoni Julka:
-Heej pyśku. -przywitała mnie
-No hej hej. Co tam u Ciebie?
-W porząsiu. Tyle, że mam bardzo ważną sprawę do obgadania i to nie jest na telefon.
-Yhyym, okej. To pasuje ci za półtorej godziny w galerii?
-Jasne, tyle, że jeszcze zadzwonię po Wikę i Nate.
-Spoczko, to jesteśmy umówione. Papaty.
-Pa.
Rozłączyłam się i padłam na łóżko. Na prawdę sama zaczęłam się przejmować tym, co mama powiedziała. "A co jeśli tata na prawdę kogoś ma?- zaczęłam myśleć Nie Ada wyrzuć to sobie z głowy! To niemożliwe!
Chociaż te telefony i takie wyjścia.. Hmm.. Dobra może lepiej wyłączę całkiem myślenie. To wcale nie jest prawda, zrozum kobieto, zrozum!"- powtarzałam sobie w głowie. Te myśli całkowicie zaprzątnęły mi głowę tak, że nawet nie usłyszałam wołanie taty, który już wrócił z "przechadzki" jak to powiedział. Potruchtałam do salonu, gdzie siedzieli oboje. Ale chyba niestety weszłam nie w porę, bo się kłócili. No właśnie KŁÓCILI, co się im nigdy wcześniej nie zdarzało. No dobra były jakieś drobne sprzeczki, ale to nie wyglądało tak. Jednak jak mnie zobaczyli od razu przybrali miny jakby nigdy nic, uśmiech i w ogóle. Na serio coś mi tu nie pasuje...
-Ukroić ciasta?- zagaiłam
-Ooo nasza kochana córka upiekła ciasto, a jakie?- odparł tata z uśmiechem na twarzy, ten uśmiech wyglądał podejrzanie, bo był sztuczny -.-
-Jakieś truskawkowe. To chcecie?- zapytałam
-Jasne.- odpowiedzieli równocześnie, tak jakby chcieli mnie się pozbyć
Opuściłam salon i poszłam do kuchni, aby ukroić deser. Doszły do mnie znowu lekko uniesione głosy. "Ughhh mam tego dość! Wkraczam do akcji!"-pomyślałam.
-Czemu się kłócicie?! Co jest z wami? Nigdy wcześniej tak nie było, nie poznaję Was.!- krzyknęłam
-Ale proszę Cię dziecko nie krzycz- upomniała mnie mama
-No więc o co chodzi?- zapytałam poddenerwowana, niestety żadnej odpowiedzi nie uzyskałam -Ktoś mi powie? Bo przepraszam bardzo, ale zachowujecie się jak dzieci. Kryzys jakiś macie?
-Po prostu Asia się tego czepia, że wyszedłem na spacer.
-Ja się czepiam? No tak, najlepiej jest na mnie zwalić... Po prostu denerwuje mnie to, że nawet nic nam nie powiedziałeś, że wychodzisz.
-Dobrze więcej to się nie powtórzy. Coś jeszcze? Bo muszę wyjść, bo ktoś do mnie dzowni.
-Nic więcej- odpowiedziałam za mamę, bo widziałam, że na jej twarzy maluje się zdenerwowanie
Tata wyszedł z salonu, aby odebrać ten telefon. To na prawdę jest dziwne... Kiedyś przy nas rozmawiał, a dziś.. Sama już nie wiem co mam myśleć. Powiedziałam mamie, że to może chodzi o jej urodziny. Ale sama mam co do tego wątpliwości, gdyż zawsze tata o takich sprawach rozmawiał ze mną...
-I widzisz? Mówiłam ci, że ktoś bez przerwy do niego dzwoni.- i urwała bo tata powrócił do pomieszczenia
-Dobra ja muszę zaraz się zbierać, bo dziewczyny mnie prosiły o spotkanie. Jakaś pilna sprawa, rozumiecie?
-Taa.- odpowiedzieli
Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę i porozmawiałam. Teraz obyło się bez żadnych spięć. Na szczęście... Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się przygotowywać na spotkanie. Jednak cały czas spokoju nie dawała mi ta sprawa rodziców.. "Dobra Ada wyluzuj, wszystko się poukłada."- pomyślałam i powróciłam myślami do tego, co muszę zrobić. Z szafy wyciągnęłam do ubrania
to. Włosy poczesałam w
koczek z warkoczem, do torebki włożyłam wszystko co potrzebowałam, a na koniec obwieściłam rodzicom, że wychodzę. Opuściłam dom i udałam się na spotkanie z dziewczynami. Niestety spokojne dotarcie nie było mi dane, gdyż na drodze spotkałam kolejną przeszkodę... Kamila -.-
-Ada..
-Czego chcesz idioto?
-Może byłabyś milsza dla mnie?
-Dla Ciebie milsza? Chyba śnisz człowieku. Na jakim ty świecie żyjesz? Tu nie jest tak kolorowo, i w ogóle nie proś mnie o drugą szansę, bo i tak jej nie dostaniesz...
-Ale zrozum, ja Cię dalej kocham..
-Ale ja Ciebie nie. Masz Ankę i daj sobie spokój..
-Nie mam Anki. To było przypadkowe spotkanie.
-Taa jasne, od tak po prostu zabrałeś ją na kawkę z ciastem, co nie?- zapytałam z sarkazmem
-Wiem głupio wygląda, ale tak było..
-Dobra skończ. Powiedziałam Tobie, że nie dostaniesz drugiej szansy.
-Skoro nie, to przynajmniej zawalczmy o przyjaźń.
-Przyjaźń z takim dupkiem jak ty? Nie dziękuję. Z resztą śpieszę się, cześć.- rzuciłam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę galerii handlowej
"Boże kiedy on mi da spokój.." - zastanawiałam się " I w ogóle ta przyjaźń, dziwne to było... A może jednak warto spróbować.. Nie Ada, daj sobie spokój, wiesz co ten debil ci zrobił" Te myśli na prawdę mnie wykończą. Kamilowi na pewno nie dam drugiej szansy. A ta przyjaźń? Na razie nie odpowiem na to pytanie. Po kilkunastu minutach dotarłam do celu. Na samym wejściu zobaczyłam zniecierpliwione dziewczyny, które czekały na mnie na jednej z ławeczek przed centrum.
-W końcu jesteś!- krzyknęła Wika i przytuliła mnie
-Sory, że się spóźniłam, ale z Kamilem się spotkałam...
-Z Kamilem?- zdziwiła się Nata
-Tak, z Kamilem, a wiecie, że...- i wszystko im opowiedziałam
Moje przyjaciółki nie ukrywały zdziwienia wobec jego zachowania, ale nie tylko zdziwienia, ale też zdenerwowania. Po ich reakcji stwierdziłam, jednak że nie podzielę się z nimi refleksją na temat możliwego pogodzenia się. To by je zdenerwowało, ale też wiem, że nie robię dobrze nie mówiąc im wszystkiego. Czemu te życie jest takie ciężkie?- zastanawiałam się. Chodziłam z dziewczynami po wielu sklepach, tylko można było patrzeć jak co chwila dochodzą nam kolejne torby. No ale na szczęście już wszystko mam co mi potrzebne do przeprowadzki.Po jakichś 5 godzinach szalonych zakupów i szastanie pieniędzmi postanowiłyśmy zajść na jakiegoś szejka, czy lody. To okazało się być strzałem w dziesiątkę. Nie ma co ukrywać bo trochę się zmęczyłyśme tym łażeniem. Od 13 do przeszło 18. :D Tak uwielbiamy zakupy... xD
-Dziewczyny bo ja miałam coś dla was powiedzieć..- zaczęła Julka
-O matkoo.. Mam najgorsze scenariusze.. W ciąży jesteś?- zapytałam
-Hahhaha, a ty tylko o ciąży. Nie.- zaśmiałyśmy się wszystkie- No więc każda z was wyjeżdża na studia do jakiegoś kraju. Wika do Londynu, a wy do Dortmundu- wskazała na mnie i Natalię, a my przytaknęłyśmy- No więc i ja postanowiłam, że nie będę inna i także wyjadę do.. Dortmundu.
-O niee, ja sama będę?- zapytała smutna Wika
-Proszę Wikusiu zrozum. Bo wiesz Ada ma tam ciotkę i ja mam no i po prostu tak łatwiej mi będzie. Nie gniewasz się?
-Oczywiście, że nie. Ale tak daleko będziecie ode mnie. Chyba nie wytrzymam.
-Ojej. To namawiaj Wojtka na przenosiny do Borussi.- powiedziała Natalia, a my wybuchnęłyśmy śmiechem
-Fajnie by było, ale wiesz to nie możliwe.. A z resztą postaramy się często siebie odwiedzać.- uśmiechnęła się
-No właśnie: dla chcącego nic trudnego.- odparłam
Posiedziałam z dziewczynami jeszcze trochę,a potem zaczęłyśmy się żegnać. Po kilku minutach byłam już w drodze do domu. Na moje nieszczęście spotkałam kogo znowu? Kamila oczywiście!
-Czy ty mnie prześladujesz?- zapytałam podejrzliwie
-No jasne, że nie. Po prostu idę do Patryka.
-Yhyy, dobra.
-A jak z tą przyjaźnią?
-Posłuchaj dla mnie to jest trudne. Daj mi spokój.
-Ale Ada na prawdę mi bardzo zależy... Proszę..
-Emmm, no nie wiem.
-Proszę...- popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakim kiedyś na mnie patrzył, wówczas wszystkie wspomnienia powróciły, a ja zmiękłam
-No dobra, możemy jutro się spotkać o 11. Pasuje ci?
-Oczywiście, że będę.- powiedział i jakby tak dziwnie się zaśmiał, złowieszczo? Nie wiem, to chyba nie najlepsze określenie, ale coś w tym stylu. Zdziwiło to mnie trochę, ale spoko- Dziękuję.
-Dobra nie rozczulajmy się, to ma być tylko rozmowa. Niczego Tobie nie obiecuję.. Cześć.
-Papa.
"Co ja zrobiłam?" -zapytałam się samą siebie. Przecież to się może źle skończyć. Boże... A może jemu na prawdę zależy? No sama już nie wiem. Kurde, aby Robert nie były zły za to spotkanie... Szłam w takim zamyśleniu, aż prawie weszłam na słup. Matko no... W końcu bezpiecznie doszłam do domu i od razu przeszłam do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na fb. Zaczęłam się zastanawiać: "Nie wiem co mam zrobić... Powiedzieć dzisiaj o tym Lewemu? Może lepiej będzie jak jutro o tym z nim porozmawiam." Akurat miałam wyłączać lapka, kiedy na skype zadzwonił mój ukochany.
-Cześć misiaczku.- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Hej kocie. Jak tam?
-Hmm, no dobrze. Byłam na zakupach z dziewczynami - pokazałam jemu wszystkie torby- i przed chwilą wróciłam. A co u Ciebie?
-Emmm, siedzę, nudzę się, tęsknię, kłócę się czasem z Mileną. I ogólnie nie mam co robić.
-Hheheh, interesujące. A wiesz, że Julka też wybiera się na studia do Dortmundu?
-Serio? O to fajnie będzie. Może zapomni o Przemku...
-No. Chociaż ona już chyba zapomniała, to znaczy prawie. Bo nieraz jeszcze coś wspomni, widać, że ją to zabolało..
-Cześć Ada!- krzyknęła Milena, która niespodziewanie pojawiła się u boku Lewusa
-Siemka Milka. Co tam?
-W porząsiu. Przed chwilą wróciłam z treningu i tak pomyślałam sobie, że musimy się spotkać.
-A no właśnie tylko kiedy?
-Może jutro około 13. Odpowiada Tobie?
-Oczywiście to jesteśmy umówione.- uśmiechnęłam się- No dobra kochani, ja muszę kończyć bo mama woła mnie na kolację. Dobranoc słodziaki ;**
-Pa Duśka.- pożegnała mnie Milka
-Dobrnoc kotku.- przesłał mi całusa Lewy
Rozłączyłam się z Lewandowskimi i udałam się do kuchni. Pomogłam mamie rozłożyć nakrycie do stołu,a po chwili jedliśmy już posiłek.
-Co tam u dziewczyn?- zapytał tata
-A wiesz, że wszystko dobrze. A Julka nawet wybiera się też na studia za granice. A zgadnijcie gdzie..
-Hmm, no nie mam pojęcia.- odparła mama po chwili namysłu, a tata tylko wzruszył ramionami, pokazując tym samym, że również nie wie
-Do Dortmundu!- odpowiedziałam zadowolona
-Ooo no to świetnie. Będziesz miała dwie przyjaciółki przy sobie.-rzucił tata
-No, tylko szkoda mi Wiki.- posmutniałam
-Oj Ada nie martw się. Będziecie się odwiedzać- uśmiechnęła się mama
-No taak.
Porozmawialiśmy chwilę, a ja zaczęłam sprzątać po kolacji. O dziwo teraz nikt się nie kłócił. Może rodzice sobie wyjaśnili o co chodziło. Oby... Kiedy skończyłam ogarnianie kuchni, poszłam do swojego pokoju. Długo tam nie pobyłam, bo po chwili postanowiłam się umyć. Pod prysznicem nałożyłam na siebie emulsję żelu i zaczęłam wcierać ją w swe ciało. Znowu przyszły mi do głowy te wszystkie myśli związane z jutrzejszym spotkaniem z Kamilem. Chyba robię źle. No ale trudno, teraz nie będę się wyłamywać i wymyślać jakichś bezsensownych powodów... Dobra pójdę tam, porozmawiam i zobaczę co wyjdzie.. Może nie będzie, aż tak źle. Zmyłam z siebie piankę i okręciłam się ręcznikiem. Kiedy zrobiłam wszystkie czynności przed spaniem, położyłam się do łóżka, aby dać odpoczynek mojemu ciału..
~Następny dzień~
Promyki słońca przebiły się przez ramy okien i wpadły do mojego pokoju, przy czym równocześnie zdołały wybudzić mnie ze snu. O dziwo byłam wypoczęta. Spodziewałam się, że będzie dręczyło mnie niewyspanie, ale wszystko jest w porządku. Na zegarku widniała godzina 9.30. Pomyślałam, że mam jeszcze trochę czasu do spotkania z Kamilem, więc nie muszę się śpieszyć. Zanim wstałam z łóżka, sięgnęłam jeszcze po komórkę na której zobaczyłam sms-a od Roberta.
"Cześć księżniczko, mam nadzieję, że Cię nie obudziłem :) Jak przyjadę po Milenę, kiedy skończycie spotkanie, to będziesz mogła wpaść do mnie? :**
Zobaczyłam godzinę dostarczenia wiadomości : 9.24. No to kilka minut temu. Od razu się uśmiechnęłam i odpisałam:
"No hej misiaku ;* Nie obudziłeś, bo sama to zrobiłam :D Co do spotkania to mi pasuje, będę czekała :)
Więcej wiadomości nie dostałam od Roberta. Postanowiłam, że najpierw zejdę na śniadanie, a potem trochę się ogarnę. W kuchni spotkałam mamę, która wychodziła do pracy, a taty już nie było w domu. No to teraz do 18 sama w domu. Wtedy rodzice dopiero wrócą. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, jednak nie specjalnie chciało mi się jeść, więc pół miseczki stanowczo mi wystarczyło. Po porannym posiłku poszłam do łazienki załatwić swoją potrzebę fizjologiczną i higieniczną, a potem wybrałam coś do ubrania. Moja decyzja padła na
to. Była 10.45, więc postanowiłam, że już wyjdę. Słońce dość mocno przygrzewało, a do tego był orzeźwiający wiaterek. Taką pogodę uwielbiałam. Zapowiadał się ucieszny dzień. Dotarłam na miejsce kilka minut przed 11. Siedział już tam ten niebieskooki przystojniak, który kiedyś zawrócił mi w głowie. Nawet teraz uważam go za przystojnego chłopaka, ale oczywiście nie zrówna się z moim ciasteczkiem, Robertem Lewandowskim.
-Hej.- przywitał mnie i odsunął krzesełko
-Cześć. Dzięki.
-Coś zjesz, wypijesz?- zapytał uprzejmie
-Hmm, jeść to nie. Ale może napiję się latte macchiato.
-Okej.
Zamówił to co ja chciałam i dołożył jeszcze swoje zamówienie. Przez chwilę panowała cisza, on tylko mi się przyglądał. W końcu przerwał ją:
-Więc Ada, ja Cię nadal kocham, ale wiem, że ty już mnie nie. A co sądzisz o przyjaźni?
-Kamil nie wiem. Boli mnie ciągle to co zrobiłeś. Przyjaźń... Sama nie wiem, to bardzo odpowiedzialna sprawa... Po tym co mi zrobiłeś, już chyba nie chcę..
-No ale wiesz.. Możemy odbudować swoje kontakty. I jak wtedy coś do siebie poczujemy to...- złapał mnie za rękę, chciałam ją wyrwać, ale niestety mocno ją przycisnął
-NIE!- przerwałam mu
Na moje nieszczęście przez okno zobaczyłam Roberta z Anką. Ta wredna małpa tylko się śmiała, a Lewy był widocznie wkurzony. Oboje weszli do lokalu i skierowali się do nas, zanim podeszli wyrwałam swoją rękę temu debilowi. Teraz zrozumiałam, że to wszystko było ustawione, on tylko czekał na taki moment. A teraz.. A teraz co? Robert zapewne myśli, że go zdradzam. Od razu odbiegłam od jego stolika,a po mojej twarzy spłynęły łzy. Niestety dodatkowo wpadłam na Roberta. Musiałam się zawrócić do stolika i wszystko wyjaśnić.
-Widzisz Robert, ona Cię już nie kocha. Chciała się zabawić Twoimi uczuciami. Wróć do mnie..- powiedziała Anka, a on spojrzał na nią z kpiną
-Cię chyba kompletnie pojebało. A ty Ada... Co to ma znaczyć?! - krzyknął i opuścił lokal
Ja nie tracąc ani chwili wybiegłam za nim.
-Robert poczekaj... To nie tak, jak wygląda..
-A jak? Wytłumacz mi, trzymaliście się za ręce i w ogóle..
-No i co z tego?! I po pierwsze nie trzymaliśmy, a to on przycisnął moją rękę. Ten debil wczoraj mnie widocznie śledził, dwa razy mnie spotkał i błagał i napastował, żebym się z nim spotkała. Miałam tego dość i postanowiłam, że się z nim spotkam. Błagał żebym mu wybaczyła i żebyśmy się przyjaźnili, ale ja powiedziałam, że nie. Jestem naiwna, że tak łatwo mu uwierzyłam. Na pewno nie chciałam Ciebie zranić. Za bardzo Ciebie kocham... Robert proszę Cię..- spojrzałam na niego zapłakanym wzorkiem
-Nie wiem Ada. To jest jakieś dziwne...
-Kochanie proszę Cię.. To jest prawda, co ci powiedziałam..
-Wcale nie mówię, że ci nie wierzę. Tylko to mnie zabolało, więc zrozum.
-Yhyym.- odparłam smutna
-Dobra ja się zbieram. Milena chyba ma zaraz przyjść na spotkanie z Tobą. Cześć..
-Pa.
Jaka ja jestem zła na siebie. Jestem totalną kretynką. Teraz wszystko może się posypać albo już się posypało. A ja tak bardzo jego kocham.. No dobra teraz z Mileną się spotkam. Po chwili byłam już w tej kawiarni. Milena siedziała uśmiechnięta. Przytuliłyśmy się na powitanie, a ona od razu poznała, że coś się stało.
-Matko, Aduś czemu jesteś taka smutna?- zapytała z troską
Wszystko opowiedziałam jej jak było. Byłam cała zapłakana, widać było po Milenie, że się tym przejęła.
-I teraz wszystko może się zmarnować. A ja go na prawdę kocham. Nie przeżyję jak stracę Roberta...
-Jejku Ada. Nie martw się kochanie. Znam mojego brata i wiem, że nie powinien Cię zostawić. Widzę, że jest w Tobie zakochany. Na pewno to jego zabolało, ale on zawalczy o tą miłość.
-Tak sądzisz?
-Ja to wiem Aduś. Jak chcesz to mogę z nim porozmawiać.
-Jeżeli to coś by zmieniło..
-Będzie dobrze.
Siedziałam tak z Mileną i rozmawiałam, na prawdę bardzo ją lubię. Bardzo mnie wspiera i pociesza. Dzięki niej mam jakąś nadzieję. Na razie nie będę dzwoniła do Roberta, niech on to wszystko przemyśli. Minęła kolejna godzina, a my postanowiłyśmy, że będziemy się rozchodzić. Na moje nieszczęście zaczął padać gęsty deszcz, tak jakby wszystko się sprzeciwiło wobec mnie. Szłam wolno chodnikiem, a krople deszczu mieszały się z moimi łzami. Rano nawet nie pomyślałabym, że dzisiaj będę płakała. Dotarłam do domu przemoczona do suchej nitki. Wyjęłam z szafy luźny dres, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie gorącą czekoladę. Miałam wszystkiego dość, położyłam się przed tv w moim pokoju i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam...
(Opowiada Robert)
Dzisiaj obudziłem się o 7. Postanowiłem, że pobiegam. Nałożyłem odpowiedni strój i wyszedłem z domu. Kiedy doszedłem do parku spotkałem tam.. Ankę.
-O cześć Robert!
-Cześć.- rzuciłem i przyśpieszyłem kroku
-Robert czekaj... Chciałam z Tobą porozmawiać.
-Nie nie wrócę do Ciebie.
-Ale mi o to nie chodzi. Wiem, że teraz jesteś z tą swoją Zosią, Marysią czy jak jej tam...
-Adą.- poprawiłem ją
-A no właśnie. Nie chodzi mi o to. Po prostu mam do Ciebie sprawę. Mógłbyś dzisiaj spotkać się ze mną około 11?
-Yy nie.
-No, ale to ważna sprawa. Nie mogę ci teraz powiedzieć o co chodzi. Później się dowiesz.
-Dobra, ale jak to będzie Twój jakiś kolejny wykręt, to będzie źle..
-Obiecuję, że nie. Dobra to spotkamy się przy naszej ulubionej cukierni. Do zobaczenia.
-Cześć.
Odszedłem dalej i zacząłem biec. Zastanawiało mnie, o co jej może chodzić. Czego chce ode mnie? Nie mam pojęcia, ale później się dowiem. Może trochę głupia decyzja.. Bez porozumienia z Adą. No ale co tam. To przecież tylko spotkanie. Pobiegałem jeszcze jakieś pół godziny, ale upał dawał się we znaki, więc zmęczony wróciłem do domu. Tam czekała już na mnie mama z śniadaniem.
-Cześć mamcia.- uśmiechnąłem się- Ooo i śniadanko już zrobiłaś.
-Hheheh, siadaj i jedz. - powitała mnie tym swoim szczerym uśmiechem
Kiedy skończyłem spożywanie posiłku było już coś po 8. Nie miałem co robić, więc zacząłem oglądać tv. Po chwili przysiadła się do mnie Milena. No oczywiście to nie było zwykłe przysiadnięcie, ale wwalenie się z nogami na mnie.
-Milena!- krzyknąłem
-No czego chcesz?- zaśmiała się
-Nie mogę przez Ciebie oglądać Scooby Doo! - udałem, że się focham
-Ojojoj, tylko się nie rozpłacz- zażartowała- A jaki to odcinek?
-Przez Twoją dupę nie wiem, bo tylko co się zaczęło.- zrobiłem kwaśną minę
-Oj tam, a tak w ogóle to przyjedziesz po mnie po spotkaniu z Adą?
-Hmm, spoko. Od razu ją zabiorę do siebie.
-No dobry pomysł, tyle że najpierw odwieziecie mnie na trening.
-Spoczko.
Milena w końcu zeszła ze mnie i powędrowała do kuchni. Pooglądałem jeszcze godzinkę jakieś programy, a później postanowiłem napisać do Ady o naszym dzisiejszym planie. Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Jestem umówiony najpierw z Anką, a później z Adą. Chyba spędzę fajnie ten dzień z moją ukochaną. Nawet już wymyśliłem, że gdzieś ją zabiorę. Po chwili zacząłem się ogarniać na to spotkanie. Założyłem na siebie t-shirt, jeansy i jakieś trampki. Po chwili usłyszałem dzownek do drzwi. Nikogo o tej porze się nie spodziewałem. Jak po chwili się okazało w wejściu stała szatynka średniego wzrostu. Tak, zgadza się to Ania.
-Cześć a co ty tu robisz?-zapytałem
-Postanowiłam, że przyjdę po Ciebie.- uśmiechnęła się
-Okej. To ja prawie jestem gotowy, więc usiądź w salonie i poczekaj chwilę. Zabiorę tylko komórkę.
-Spoko.
Poszedłem do swojego pokoju, ale na drodze spotkałem jeszcze moją siostrę, która wypadła z pytaniem: Co ta kretynka tu robi?!. Wytłumaczyłem jej wszystko na spokojnie, oczywiście nie była zadowolona z mojej decyzji i od razu oceniła sytuację, że Anka coś knuje. Po chwili byłem już w salonie i kierowałem się z moją byłą do wyjścia. Na miejsce pojechaliśmy moim autem. Podróż przebiegła w milczeniu, co było dziwne, bo z tego co pamiętam Anka bardzo lubiła zawsze gadać, nawet byle co. Zaparkowałem na wskazanym wcześniej miejscu przez moją byłą.
-Wysiadka.- odpowiedziałem mało entuzjastycznie
-Chodź do kawiarni.
Ruszyłem za Stachurską. To co zobaczyłem po chwili zszokowało mnie... W cukierni siedziała Ada z Kamilem. Mało tego, oboje trzymali się za ręce. Stanęliśmy przed lokalem, Anka szyderczo się zaśmiała, a mi póściły nerwy. Ada gdy nas zobaczyła wyrwała się temu debilowi. Zanim wyszła z cukierni, ja z Anką weszliśmy tam. Ta cała sytuacja mnie zabolała... Miałem dość wszystkiego. Wiedziałem już że to sprawka tej okrutnej dwójki, Anki i Kamila. Mimo to czułem urazę do mojej dziewczyny. Ada zaczęła wszystko tłumaczyć i w ogóle. Dobra może i jej uwierzyłem, ale nie przebaczyłem... A może to wskazówka, że to już koniec?....
/Hejka :* I co nie spodziewałyście się takiego rozwoju wydarzeń? Wiem, jestem okropna rozdzielając i tak jakby skłócając tą dwójkę. No ale przecież cały czas nie może być cukierkowo.. xD Jak podoba się rozdział? Według mnie nie jest najgorszy, ale i tak mi nie wyszedł :c Jak zawsze muszę coś zepsuć -.-
Czekam na wasze opinie w komentarzach. :)
A czy wśród czytelniczek są jakieś fanki siatkówki i tenisa ziemnego? :D Ja przyznam, że bardzo lubię i to i to. A może któraś z Was oglądała czwartkowe mecze? xD Ja tylko przełączałam z jednego kanału na drugi, żeby wiedzieć jak idzie Jerzykowi i naszym siatkarzom. :D Szkoda mi Janowicza ;c Ale z siatkarzy jestem dumna *.* A widziałyście, że na meczu siatkówki był Piszczu? Ja przeżyłam takie zdziwienie ;O No ale dowiedziałam się, że Łukasz zna Piotrka i był po raz pierwszy na meczu reprezentacji ;P A ktoś dzisiaj będzie oglądał potyczkę naszych siatkarzy z USA? Bo ja mam zamiar :D
Dobra ja już Was nie będę przynudzała. xD
Buziaki, Ania ;**