piątek, 31 maja 2013

Rozdział 21

(Opowiada Ada)
Tak, jestem w moim domu. Cieszę się, ale też trochę mi smutno, że rozstałam się z resztą. Ale na szczęście spotkam się z nimi już niedługo :)
Przekroczyłam próg domu (dziwne, bo drzwi były otwarte)  i od razu skierowałam się do salonu. Zastałam tam mamę, która czytała jakąś książkę i tatę, zainteresowanego papierami, zapewne z pracy...
-Hej!- krzyknęłam
-Ada! Cześć córciu.- powiedział tata i podszedł, aby mnie uściskać
-Hej, a ty nie miałaś przyjechać jutro z Robertem?- zapytała zdziwiona mama
-A nie cieszysz się, że jestem?- zaśmiałam się
-Bardzo się cieszę :)
-A jak tam tato po delegacji?-zapytałam
-W porządku, tyle że was tam brakowało- odpowiedział, nalewając mi do szklanki soku
-Hhahaha no na pewno :)- uśmiechnęłam się
-Ale teraz to nacieszymy się, bo chyba nigdzie się nie wybieramy..- powiedziała mama
-No niezupełnie.. -zaczęłam niepewnie
-Hmm, o czym mówisz córeczko?- zapytał mój tata (Grzesiek)
-No bo ja z Robertem i jeszcze kilkoma osobami, wybieramy się na wakacje na Mazury.-odpowiedziałam
-Świetny pomysł! A na ile jedziecie?- zagadnęła mama
-2-3 tygodnie.. Mam nadzieję, że nie będzie wam przykro?
-No co ty córeczko, rozumiemy Cię.- uspokoił mnie tata
-To się cieszę, a teraz pozwólcie, ale muszę iść do pokoju się rozpakować i trochę odświeżyć.
-Leć kochana i wracaj szybko, bo chcemy się dowiedzieć jak tam było no i jakichś konkretów z Robertem.- zaśmiał się tata
-Okej, okej- odparłam i pomknęłam szybciutko do mojego pokoju
Kiedy weszłam, od razu walnęłam się na łóżko, "Achh jak fajnie znowu być na swoim łóżeczku"-pomyślałam. Po chwili wstałam, aby przewietrzyć pomieszczenie i udałam się do łazienki, żeby nałożyć jakiś dres. No tak DRES- jestem w domu i nie muszę się stroić, może się to wydać kontrowersyjne do mnie, ale uwielbiam chodzić po domu nieogarnięta ;D
..

Następnie zaczęłam rozpakowywanie. Po godzinie odetchnęłam z ulgą, gdyż skończyłam. Wówczas usłyszałam także, głos mamy:
-Aduuś! Chodź, obiad na stole!
-Już, już idę!-odkrzyknęłam i pędem zbiegłam na dół do kuchni
Tak, tak. Jestem głodna i dość dużo jem, chociaż i tak po mnie tego nie widać :D Ochh ta szybka przemiana materii. <3 No i do tego dochodzi jeszcze to, że moja mama gotuje najlepsze obiadki na świecie ;33
W kuchni wszystko było gotowe, a moi rodzice czekali.
-Jak ja za tym tęskniłam!- powiedziałam wchodząc do kuchni, po czym pocałowałam najpierw mamę, a potem tatę w policzek
-Dobra, dobra to siadaj już i jedz, bo i tak chuda jesteś.- powiedział tata i uśmiechnął się
Posłuchałam się i grzecznie usiadałam na krześle. Po skończonym posiłku, postanowiłam, że posprzątam i zrobię dla rodziców jakąś niespodziankę- ciasto. :) Na szczęście rodzice zaraz wychodzą na spotkanie z rodzicami Natki, gdyż od lat się już przyjaźnią.  Tak jak planowałam zaczęłam robić ciasto... Postawiłam na piernik, ale taki specjalny, pokazujący, że ich kocham... Wszystko przygotowałam i zabrałam się za robotę. Zanim się obejrzałam, a już je kończyłam. Końcowy efekt był taki:

Mam nadzieję, że się im spodoba ;) ...

(Opowiada Robert)
Pożegnałem się z Adą, ale na szczęście nie na długo, gdyż jutro jadę do niej na obiad :) Z chęcią zostałbym z nią, jednak muszę się też pokazać mojej mamusi. Nie ma co, bo trochę się stęskniłem.. Z resztą jak zwykle ;D Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu.. Przede mną stał mój rodzinny dom:
  
Zadzwoniłem, a tu otworzyła mi moja siostra, Milena:
-Robertt!- krzyknęła i rzuciła mi się na szyję
-Hahahah, cześć Milenka. Też się stęskniłem.- odpowiedziałem śmiejąc się
-Właź i opowiadaj, co u Ciebie...
Zrobiłem tak, jak powiedziała moja sis. Zaprowadziła mnie do salonu oczywiście..
-No więc słyszałam, że masz dziewczynę- uśmiechnęła się
-A mam, mam. Musisz ją koniecznie poznać.- powiedziałem dumny
-No właśnie wiem. To opowiadaj wszystko o niej..- rzekła, a w jej oczach błysnęły jakieś promyki
Zawsze mnie to dziwi, gdyż ona lubi mnie słuchać, czy co? Ale spoko, może na prawdę jestem interesujący. xD 
-Okej, to tak.. Nazywa się Ada i ma 19 lat..
-Oo młodszą wyrwałeś. Ale jestem do niej starsza tylko o tok, to spoko :D - uśmiechnęła się, ale nie było to złośliwe
-Młodsza to młodsza, ale jest idealna.-uśmiechnąłem się na samą myśl o mojej ukochanej
-Zapewne jakaś jest fajna, bo nawet kiedyś jak byłeś z Anką to w takiej euforii nie byłeś- zaśmiała się
-No widzisz.. Same plusy...
I w taki sposób minęła nam cała godzina. Ja opowiadałem jej o mnie i Adzie, jak się poznaliśmy i wgl. jak to było z nami. Zauważyłem, że ją polubiła, chociaż wcale jej nie zna. Ale to działa tylko pozytywnie ;D
-Kiedy ją tu zaprosisz? Może jutro?-pytała podekscytowana
-Jutro nie, bo jadę do niej na obiad, ale pojutrze albo w tym tygodniu..
-No to świetnie braciszku, ale muszę Cię zasmucić..
-Ooo dlaczego?
-Bo muszę teraz wyjść na trening.
-A no tak, ta Twoja ukochana siatkówka.- uśmiechnąłem się
-Masz coś do mojej siatkówki?- zapytała udając wielkiego bohatera
-Tak mam..
Zaczęliśmy ze sobą żartować i w końcu ganiać się po całym domu. Jednak Ada miała rację, że mam coś z dziecka ;) Naszą zabawę przerwała nam.. mama, która pojawiła się w progu i widząc nas, jak się ganiamy to wybuchnęła gromkim śmiechem:
-Już dawno takiego obrazka nie widziałam, ale miło.. -zaśmiała się
-Heej mamuś!- krzyknąłem i podszedłem do niej
-No cześć syneczku, a gdzie Ada?- zapytała
-U siebie w domu przecież, a co stęskniłaś się?
-No wiesz, fajnie by było mieć taką synową..- uśmiechnęła się
-Oj na razie jeszcze poczekać musisz.
-Dobra, a kiedy przyjedziesz z nią tutaj?
-Druga Milena- zaśmiałem się- Nie wiem, a masz jakąś propozycję?
-Chociażby dziś, ale nie... Czekaj, ja za godzinę mam spotkanie, więc przyjdę dopiero wieczorem..
"No super, sam będę w domu.. I tak można miło spędzić czas w domu z rodziną.. Taaa, najpierw jedna ma trening, a druga spotkanie" -pomyślałem
-Halloo Robert jesteś tam?- z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy
-Co? A tak, tak jestem..
-No na prawde zakochany..- zaśmiała się - A może jutro?
-Jutro nie, bo ja jestem do niej zaproszony na obiad.
-Aha to pojutrze. I problem rozwiązany..
Porozmawiałem z mamą jeszcze trochę czasu, a potem udałem się do mojego pokoju i zacząłem się rozpakowywać. Podczas tej czynności wpadł mi do głowy, genialny pomysł do zrealizowanie dzisiaj... Na pewno to rozweseli Adę..- rozmyślałem- Przecież sam nie będę siedział w domu...

(Opowiada Ada)
Właśnie siedziałam sobie z rodzicami w salonie i zajadaliśmy się moim ciastem..
-Nie ma to jak, Ada jest w domu, od razu jakieś ciasto..- uśmiechnął się tata
-Hahha, no widzisz, ale z mamą też nie masz co narzekać.. Przecież też robi, co?
-No oczywiście- uśmiechnęła się
Rozmawialiśmy cały czas o różnych rzeczach, ale w pewnym momencie usłyszałam dźwięk mojej komórki, dobiegający z mojego pokoju:
-O przepraszam Was, muszę na górę lecieć bo ktoś już się do mnie dobija.- zaśmiałam się
-To idź i jak chcesz to trochę się zdrzemnij, bo może zmęczona jesteś..
Wyszłam z pokoju i szybko pobiegłam schodami do mojego pokoju. Na łóżku leżał mój smartfon, na którego ekranie widniał napis: "Robert :**" Mimowolnie na twarzy pojawił mi się uśmiech:
-Hej kotku.-odebrałam
-No cześć misia. Co robisz?
-A właśnie się uśmiecham :)
-To, to wiem..- zaśmiał się
-Yyy.. skąd?- zapytałam zdziwiona
-A otwórz balkon, to się dowiesz..
Zrobiłam to, o co mnie prosił Lewy. A wtedy... przede mną stanął ON. 
-Właź głupku.-zaśmiałam się i od razu rzuciłam komórkę i skoczyłam do niego na ręce:
-Co Ty tu robisz? I w ogóle jak tu wszedłeś?
-Hhaha, chciałem ci poprawić humorek. Cieszysz się?- zapytał się, po czym  zamknął mi usta pocałunkiem
-Nawet nie wiesz, jak bardzo...- powiedziałam między pocałunkami
-To co robimy?- zapytał
-Hmmm nie wiem. Na dół nie możemy zejść, bo rodzice wrócili, więc zostaje nam siedzieć tu.
-Aaa to ja już mam plan...- zaczął 
Już chciał zdjąć ze mnie seterek, ale na to nie pozwoliłam:
-Kotek, nie możemy hałasować!- zaśmiałam się
-Oj tam, to postaramy się cicho.
-Lewy... Proszę Cię, mama zaraz wpadnie i zobaczysz, że wtedy będzie gorzej. 
-To wtedy będę myślał, co zrobić..
-Hhahah, nie!- wyrwałam się i stanęłam na środku pokoju
-Hmm.. ślicznie wyglądasz, jak się denerwujesz. A tak w ogóle to ładnie ci też w dresach.- uśmiechnął się
-Nie komplementuj mnie, bo to i tak nie zadziała.
-Oj kocieee, chodź na miasto jeżeli nie chcesz, robić czego innego.
-Okej, tylko w jaki sposób Ty zejdziesz?- zapytałam
-Hmm, teraz może sprowadzisz mnie normalnie, bo przed chwilą to się wdrapywałem :D
-Oh tak, mój Romeo , jesteś taki romantyczny *.*- zaśmiałam się
-Dla Ciebie wszystko.
Przebrałam się w to:
...
Okej, niby ma być prosto, bo wystarczy jego tylko sprowadzić na dół.  "Dobra Kochańska będzie dobrze. Sama w to się wpakowałaś, ale nie ma co panikować" - powtarzałam sobie, kiedy schodziłam z Lewym po schodach. Byliśmy prawie na samym dole, kiedy mądry pan Lewandowski potknął się na ostatnim schodku i z impetem upadł na mnie. Wybawicielem okazała się barierka, o którą oparłam się w porę. Mimo to, musiałam krzyknąć. Od razu usłyszałam z salonu zdenerwowany głos mamy: "Ada kochanie, co się stało?".
Szybko rzuciłam : " A nic strasznego, potknęłam się tylko". Kiedy to wymawiałam byłam spanikowana, ale też mało co, a bym wybuchła donośnym śmiechem, z resztą podobnie jak napastnik. Robert ledwo powstrzymywał się, więc dodatkowo  na wypadek, położyłam moją dłoń na jego ustach, przy czym równocześnie drugą ręką dawałam jemu znak, aby pośpiesznie pobiegł w stronę wyjścia. Resztą miałam się zająć ja. Dalej nic już się nie wydarzyło, a mój ukochany szczęśliwie i bez żadnych wpadek dotarł do drzwi. Ja weszłam do salonu i oznajmiłam rodzicom, że wychodzę na miasto, aby spotkać się z dziewczynami. Oczywiście nie było żadnego sprzeciwu. Opuściłam salon i pomyślałam, że plan praktycznie został idealnie wykonany, pomijając wybryk Lewego. Po chwili znajdowałam się za drzwiami mego domu, gdzie razem z Robertem zanosiliśmy się śmiechem. 
-Oo ciota moja kochana..- śmiałam się i pocałowałam go delikatnie
-Oj tam, za duża presja była..- usprawiedliwiał się
-Presja?! Jaka presja, powiedz kochanie od razu, że nie umiesz chodzić po schodach... No przyznaj, Lewy przyznaj...- podpuszczałam go
-Hhahah, tak i wiesz jeszcze nie umiem zakładać koszulek. Będziesz mi pomagała.- wziął mnie za rękę
-Z miłą chęcią- uśmiechnęłam się i ruszyliśmy dalej
Szliśmy cały czas w objęciach i śmieliśmy się. Robert na prawdę poprawił mi humor swoim przyjazdem. Jest cudowny. Najpierw zaszliśmy na lody, a potem zatrzymaliśmy się na małym ryneczku wokół, którego były różne sklepy itp. Przysiadliśmy na jednej z ławeczek:
-Kotku poczekaj chwilę, muszę coś załatwić.- powiedział Lewy
-Okej, ale tylko nie za długo.- uśmiechnęłam się
-No jasne, nie będzie długo.
Byłam bardzo ciekawa, jaka to sprawa.. Nie dopytywałam się jego teraz, bo zapewne potem mi powie o co chodziło. Kiedy on poszedł, usiadłam wygodnie na ławce i rozkoszowałam się czerwcowym słońcem, którego promyczki delikatnie pieściły moje długie nogi i ręce. Wypoczywałam tak już z jakieś dobre 15-20 minut. Nie ukrywam, bo trochę się już wkurzyłam, bo przecież miała być chwila. No tak w wersji Lewandowskiego "chwila lub nie za długo" znaczy godzina! Po chwili zobaczyłam jego, jak idzie z bananem na twarzy. Widocznie humorek bardzo mu dopisywał...
-Dłużej się nie dało?- zapytałam podirytowana
-A no wiesz, musiałem się dobrze zastanowić żeby dobrze wybrać.- powiedział i dał mi całusa w policzek
-A co takiego wybierałeś?
-To...- wówczas moim oczom ukazała się przepiękna bransoletka z serduszkami:
-To dla Ciebie. Podoba się?- zapytał
-Jest, jest... cudowna, dziękuję- odpowiedziałam i dałam jemu namiętnego całuska- A z jakiej to okazji?
-Od tak, przecież muszę dbać i starać się o moją ślicznotkę.- uśmiechnął się
-Hahha, muszę Ci powiedzieć, że gust to Ty masz świetny.
-No wiem, nawet widać to po Tobie.
-Pewnie.- zaśmiałam się
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu, a około 21 Robert mnie odprowadził do domu. 
-No to papa kotku i jeszcze raz dziękuję, ze ten wspaniały prezent i dzień.
-Ale nie masz za co dziękować. Zasługujesz na to.- powiedział i pocałował mnie, a ja opierałam się o ścianę domu
Lewy pociągnął wzdłuż mojego ciała swoje dłonie i zatrzymał je na talii:
-Kocham Cię, wiesz?- zapytał czule
-Wiem.  Dość często mi to mówisz z czego bardzo się cieszę.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go
-To dobrze, dobra ja niestety muszę uciekać, dobranoc księżniczko.- powiedział i ostatni raz złożył swe aksamitne usta na mych, a ja marzyłam, aby ta chwila trwała wieczność
W końcu rozłączyliśmy się, a ja weszłam do mojego domu. Tam jedynie pokazałam się rodzicom, po czym udałam się do mojego pokoju. Po odświeżeniu położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć i analizować. co się wydarzyło przez ten magiczny czas Euro. Muszę powiedzieć, że to był wspaniały czas... A co do  prezentu od Lewego to jestem zachwycona. Nie spodziewałam się, że jest tak romantyczny i w ogóle, że zrobi coś takiego.. "No, no Lewus zaimponowałeś mi" -pomyślałam i zasnęłam...

/Hej, hej miśki! Dodaję kolejny rozdział :) Tak jest 1:56 w nocy, a ja go Wam dodaję... Mam nadzieję, że docenicie to jak się staram, chociaż nie mogę narzekać, bo widzę komentarze :** Bardzo się stęskniłam za Wami. Jednak zasmuca mnie fakt, że trochę brak weny.. i muszę was zarzucać takimi beznadziejnymi rozdziałami :/ 
Wczoraj 31 maj- urodziny Reusika <3 No więc składam mu życzenia: wszystkiego co naj naj lepsze, wspaniałych przyjaciół, sukcesów i żeby jak najdłużej został w Dortmundzie.! :**
Pozdrawiam :**

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 20

(Opowiada Ada)
Miałam rację, Lewy nie spał całą noc. Starałam się jemu dotrzymać towarzystwa, jednak siła wyższa na to nie pozwoliła. Obudziłam się około 7. Zobaczyłam, że Roberta nie ma obok mnie.
-Lewy, gdziee jesteś?- zapytałam
-Chodź miśku na balkon.- odpowiedział
Posłusznie z jego słowami, skierowałam się na balkon, owinięta w kołdrę.
-Ach, jak ty ślicznie wyglądasz- zaśmiał się
-Dziękuję, niestety ktoś mi zdjął ubrania wieczorem, a teraz mi się nie chciało ich zakładać.- pocałowałam go na powitanie- A jak samopoczucie?
-A daj spokój, żebym wczoraj wykorzystał sytuację to zapewne wynik byłby inny..
-Kochanie, ale nie obwiniaj się o to. Dobrze wiesz, że to cała drużyna za to odpowiada. A z resztą, gdyby na przykład Polański też wykorzystał szansę to też wynik mógłby być inny.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale" panie Lewandowski, ja idę pod prysznic, a ty może trochę ogarnij łóżko po zabawie. ;D- uśmiechnęłam sie
-Hahaha, dobra dobra.
Tak jak powiedziałam udałam się do łazienki. Szybko obmyłam twarz i zęby, po czym wskoczyłam pod szybki prysznic. Kiedy wycierałam się na dywaniku, poczułam kogoś ręce na mojej talii..
-Leeeewy...- uśmiechnęłam się
-Tak kochanie?- obrócił mnie do siebie
-Coś ważnego chcesz, że przylazłeś?
-Nie no muszę się na Ciebie napatrzeć, bo w nocy i tak mi nie wystarczyło.-uśmiechnął się
-Okej, to sobie siedź.- pocałowałam go w czubek nosa
Owinęłam się w ręcznik i ruszyłam w stronę szafki po ubrania. Wybrałam to:
Impreza dla sweetkicia ;]

Gdy weszłam do sypialni, zastałam tam Roberta nakładającego koszulkę:
-Pamiętaj teraz tylko, że metka ma iść pod spód- zaśmiałam się
-Będziesz mi to teraz codziennie wypominała?- zapytał się z pięknym uśmiechem
-Może nie codziennie, ale często. Dobra idziemy na spacer?
-Teraz? A może później...
-Plooose *.*- zrobiła maślane oczka
-Ach te Twoje oczy, chyba się nie długo uzależnię- zaśmiał się, a ja jemu zawtórowałam- No to chodź Kochańska. Ciebie to tylko kochać ;*
-No wiem.- zaśmiałam się
Wziął mnie za rękę i skierowałam się z nim do parku:
-Lewy, ty pod koniec sierpnia zaczynasz sezon, co nie?
-No tak, tak, a czemu pytasz?
-A nie od tak po prostu. Ale nie poczekaj.. Kiedy ja mam się przenieść do Dortmundu?
-To teraz pewnie, co powiesz na przyszły tydzień?
-Ale głupku, ja muszę mieszkanie sobie znaleźć..
-Ada, mówiłem Tobie, że będziesz u mnie mieszkała, tak?
-No mówiłeś, ale dla mnie głupio jest...
-Głupio, że będziesz mieszkała ze swoim chłopakiem? Bo jak dla mnie nie, przecież się kochamy, to możemy.-przyciągnął mnie do siebie i pocałował
-Oh no dobrze. Ale w razie czego i tak poszukam.- uśmiechnęłam się
-Ada!- spojrzał na mnie
-No dobra, dobra.- zaśmiałam się
Pochodziliśmy jeszcze z pół godziny po parku, po czym wróciliśmy do hotelu na śniadanie. Na stołówce zastaliśmy już naszą paczkę, tym razem siedział nawet Przemek i Błaszczu z Agatką.
-Heej wszystkim.- uśmiechnęłam się
-Cześć zakochańcy.- powitała nas reszta
-Co tam u was?- zapytał Lewy, widząc przygnębione miny kolegów
-Nijak, a u Cb?- odpowiedział Łukasz
-Tak samo.. Szkoda mi tego wczorajszego meczu...- rzucił Robert
-Dobra, ale nie będziemy przecież żyć przeszłością. - powiadomił nas Przemek
-Masz rację, a ja mam pomysł!- powiedział donośnie Kuba
-Hmm.. Jaki kochanie?- zapytała Aga
-No więc, żebyśmy pojechali na jakieś wspólne wakacje. Możemy też zabrać ze sobą Marco i Mario.
-Zajebisty pomysł Kubulku! Normalnie zadziwiasz mnie, że o tej porze coś tak świetnego wymyśliłeś!- nabijał się Piszczu
-A ty zaraz tym tostem albo naleśnikiem po łbie dostaniesz!- odgryzł się kapitan reprezentacji
-Oo i będzie miał plamę! Hhahah- zaśmiał się Lewy i Wojtuś
-A wy chcecie poznać rozmiar mojego buta na tyłku?- uśmiechnął się Błaszczykowski
-Nie dzięki, odstąpię tej przyjemności- odpowiedział Lewy
-Hahahha, rozwalacie mnie chłopacy!- zaśmiałam się
-Z nimi na wakacjach będzie się dało wytrzymać?- zapytała Wiki
-Oj tam kotku, zobaczymy.- uśmiechnął się zboczenie Wojtek
W miłej atmosferze spędziliśmy śniadanie, po którym udaliśmy się do pokoi, aby przygotować się na wyjście do kibiców z podziękowaniami i przeprosinami. Tym razem postawiłam na coś elegantszego:
Stylizacja Totalny szok.
Około 12. wyszliśmy całą kadrą (oczywiście piłkarze z dziewczynami) z hotelu. Autobusem udaliśmy się na strefę kibica. Na miejscu wszystko było przygotowane, ujrzeliśmy tam setki polskich, zasmuconych twarzy. Nie ma co się dziwić, to było nasze- polskie Euro, każdy miał nadzieję, że pójdzie nam lepiej. Po kolei każdy zaczął zabierać głos. Wszyscy mówili prosto z serca, przepraszali za wszelką cenę i obiecywali, że na Eliminacjach do Mundialu pójdzie nam o wiele lepiej. Pod koniec usłyszeliśmy chóralne okrzyki: "Dziękujemy!". Widziałam jak Robertowi i innym piłkarzom zakręciła się łza w oku. Z pewnością chcieli by, aby te okrzyki "Dziękujemy" były za wygranie rozgrywek, ale cóż.. Rzeczywistość jest inna, często szara i smutna.. :( Cała "uroczystość" zakończyła się o 15. Wówczas wszyscy udali się do specjalnego baru (klubu), gdzie miło spędziliśmy czas do 19. Wszyscy tańczyli i się bawili, chłopacy nie szczędzili sobie także alkoholu na smutki..  Dzisiaj jest ostatni dzień i noc, którą spędzimy w hotelu. Jutro o 12 mamy go opuścić i powrócić do własnych domów. Na szczęście będę mogła spotkać się z innymi piłkarzami, z którymi Lewy nie gra w klubie i którzy nie jadą z nami na wakacje na innych meczach reprezentacji. O godzinie 19.30 byliśmy już w naszym pokoju. Dobrze, że Robert nie wypił dziś dużo. Z resztą... on nigdy nie widziałam, żeby dużo pił napojów procentowych. Cóż może to tylko pozory... Z zamyśleń wyrwał mnie głos Roberta, który aktualnie brał prysznic:
-Kotkuu, przyniesiesz mi piżamę? :D- zapytał się, a ja czułam, że w tym momencie on się uśmiecha 
-Jasnee.
Weszłam do łazienki i się nie myliłam, mój kochany stał na środku niej owinięty ręcznikiem z bananem na tej ślicznej twarzy. Normalnie uwielbiałam, kiedy wyglądał tak sexownie.^^ Pochłaniałam wzrokiem każdą jego cześć ciała, nie mogąc uwierzyć, że on jest jakby trochę mój xD
-Wiesz, że bardzo Cię kocham- uśmiechał się dalej
-Wiem, a ja Ciebie też.- odwzajemniłam jego uśmiech
Szybko odwróciłam się, aby moje podniecenie nim trochę opadło, jednak pan Lewandowski mi to utrudnił, gdyż złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie:
-A gdzie tak szybko uciekasz?
-Hmm.. do sypialni- odpowiedziałam starając unikać wzrokiem jego
-A ja ci nie pozwolę- zaśmiał się
-Aha, to przyniesienie Tobie piżamy, było tylko pretekstem?- zapytałam z uniesioną brwią i w końcu spojrzałam w te jego cudowne, niebieski paczydła przy czym się uśmiechałam
-Możliwe..- odpowiedział i złożył subtelny, a zarazem zadziorny pocałunek na moich ustach
-Achh, ty Lewandowski- zaśmiałam się, po czym oddałam pocałunek
Z chwili na chwilę, stawały się one bardziej namiętne, a ja poczułam jak Robert zaczyna błądzić rękami po moim ciele. Z każdym pocałunkiem, moje pożądanie wzrastało, a Lewy zaczął rozpinać moją koszulę.. Tak kolejno znikały następne części mojej garderoby, które wyznaczały trasę z łazienki do sypialni, którą przekraczaliśmy... W końcu padłam na łóżku i oplątałam Roberta nogami. Po chwili ja leżałam na nim i delikatnie całowałam go, tak, aby uniknąć usta, na co on się denerwował.. Jednak długo tak nie wytrzymał, przewrócił mnie do spodu i zatopił się w moich ustach. Zobaczył już, że ma pozwolenie do dalszych działań. W owy sposób spędzaliśmy ten wieczór, był on bardzo przyjemny. Co wyrażałam poprzez pojękiwanie, a także wbijanie pazurków w plecy Roberta. Po pewnym czasie padliśmy zdyszani na łóżko. Lekko się uśmiechałam i wpatrywałam w oblicze Roberta. On skierował wzrok na mnie i troskliwie zapytał:
-Dobrze było, czy żałujesz?
-Mogę powiedzieć, że świetnie. Ale jest jeden problem...
-Jaki?!-przestraszył się
-Spokojnie kotku, po prostu nie spakowaliśmy się- zaśmiałam się
-Aaa to jutro zrobimy, przynajmniej spędziliśmy miły wieczór.- uśmiechnął się i czule mnie pocałował- Kochanie która jest godzina?
Sięgnęłam na szafeczkę po telefon, na zegarku ukazał mi się godzina 22.57 no i 5 nieodebranych połączeń. "Aż tak mnie zajął, że nie usłyszałam, że ktoś dzwonił?"- dziwiłam się sama sobie, że tak można powiedzieć,że zwykły człowiek może zrobić tyle przyjemności drugiej osobie. 
-22.57, ale wiesz mam 5 nieodebranych połączeń- zaśmiałam się- Tak mnie zajmujesz.
-No, ale w przyjemny sposób.
-Nie ukrywajmy, że tak. Dobra ja muszę oddzwonić do mamy.
Wyszłam do łazienki. Z rozmowy dowiedziałam się, że dzisiaj tata wrócił z delegacji i prosił, żebym jutro przyjechała z Lewym do nich..
-Kotek mamy na jutro zaproszenie do moich rodziców, ale coś mi się wydaje, że to się nie uda, co?
-No masz rację.. Może innego dnia. Na przykład po jutrze, co? Bo wiesz, że jutro stąd będziemy się rozjeżdżać i trochę trudniej będzie.
-No właśnie, to teraz tylko dam jej znać i wracam do łóżka.- dałam jemu całuska i znowu wyszłam z pokoju
Po chwili wróciłam z powrotem i zajęłam miejsce przy moim ukochanym. 
-Zadzwoniłam i mówili, że około 12 będzie obiad, ale możemy wcześniej się zjawić. Ale przecież ja i tak jutro wracam do nich, to te słowa tyczą się Ciebie kochanie. ;*
-Okej, postaram się zapamiętać.- zażartował, za co dostał sójkę w bok- Ała!
-A dlaczego masz nie zapamiętać?
-A no wiesz, tak mogę się zamyślić o Tobie, że...
-Dobra, dobra już tak nie słodź- przerwałam mu
-Ej noo, ale to prawda- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie
Starałam się udawać fochniętą... "Achh.. ten Twój urok Lewandowski mi na to nie pozwala"- pomyślałam i sama do siebie się uśmiechnęłam.
-Co tak się uśmiechasz?- zapytał obejmując mnie w talii
-A bo myślałam, o takim jednym piłkarzu...- zrobiłam rozmarzone oczy
-Hej! Bo będę zazdrosny! Jaki to szczęściarz?
-Hahah, nie bądź taki nerwowy Lewusku, jak dobrze pomyślisz to może coś wymyślisz...
-Oj no powiedz... A może to jestem ja :D
"Woow odkryłeś Amerykę normalnie panie Lewandowski"- pomyślałam 
-No widzisz- myślenie nie boli. Możesz częściej tego używać :D- powiedziałam z ironią
-Przy takiej kobiecie się nie da. ^^
-Hhahah, teraz to dowaliłeś stary.
-Ja stary?! Nie no popatrz na moje mięśnie nie wyglądają na stare..
-Hhahahah, weź skończ, bo zaraz się uduszę ze śmiechu.
-Niee! Na to nie mogę pozwolić :D- krzyknął po czym zamknął moje usta pocałunkiem- Lepiej?
-Dużo lepiej- uśmiechnęłam się- Dobra Lewy, ja kładę się spać, nie wiem jak Ty, ale ja z rana muszę wstać i się spakować, a chcę się wyspać. Dobranooc -powiedziałam i złożyłam namiętnego całuska 
-A myślałem, że będzie coś więcej..- mruknął pod nosem, myśląc, że tego nie usłyszę
-Mało ci, tego co było wcześniej?- aż się zaśmiałam
-Liczę na coś rano :DD
-Oj nie zacieszaj dzieciaku, bo i tak się nie doczekasz.
-Zobaczymy..- znów mruknął pod nosem i znów myślał, że nie usłyszę
-Słyszałam Lewandowski! Robisz to specjalnie, czy na serio jesteś takim głupkiem, że myślisz, że tego nie słyszę?- zapytałam z rozbawieniem w głosie
-A no wiesz i tak i tak ;P Dobra kochanie, Ty tu mnie nie zagaduj, bo ja próbuję się uspać.
- Ooo teraz to widzę, jak lubisz odwracać kotka ogonem... Niegrzeczny ten Lewandowski, nagrody nie będzie.
-Hahhahaahah,- zaczął się dławić ze śmiechu
-Ej, bo ja reanimacji ci nie zapewnię- uświadomiłam go
-No okej, a teraz śpimy ;)
Już postanowiłam się nie odzywać, tylko wtuliłam się w jego nagi tors i odpłynęłam w krainę snu... 
***
Obudziły mnie jakieś śmiechy... Otwieram zaspane oczy, a tu... na skraju łóżka siedzi nikt inny, jak Wojtuś z Lewym i Piszczem i grającymi w Fifę..
-Czy wy na prawdę o 8 rano nie macie innego zajęcia, jak granie w komputerową grę w piłkę, w którą tak samo możecie zagrać w realu?- zapytałam z lekkim oburzeniem
-Oj widzę, że ktoś tu się nie wyspał..- zaśmiał się Wojtek
-Oj Wojtuś się nie dziw, bo Twój ukochany przyjaciel, jest bardo skłonny do gadania w nocy, a szczególnie wtedy, gdy chcę się uspać!- spojrzałam porozumiewawczo na Lewego
-HAhahaha, tylko do gadania?- zdziwił się Piszczek, za co został skarcony moim wzrokiem-Oj no dobra, siostrzyczko nie bądź taka zła. :)
Podszedł do mnie Lewy i dostałam namiętnego całuska.
-Cześć księżniczko.- uśmiechnął się
-Ojj spadaj głupku.- uśmiechnęłam się
Robert zamiast się fochać, wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki..
-Leewy, co ty robisz?
-No niosę Cię do łazienki :D
-To wiem, głupku..
- A teraz możesz się ogarnąć misiu.
-To też wiem, głupku.
-Ada, czy za każdym razem będziesz mnie nazywać głupkiem?
-Nie wiem, głupku. :)- teraz to ja się uśmiechnęłam, bo widziałam, że Lewy się wkurza. Szybko porwał mnie na ręce i wszedł pod lodowaty prysznic (I ja i on byliśmy w ubraniach)- Aaaaaa! Lewy ty głupku!
-Też Cię kocham :*- zaśmiał się i mnie pocałował
-Co tu się dzieje??- zapytał Łukasz, który wpadł do łazienki, bo oczywiście mądry pan Lewandowski nie zamknął drzwi
-A nic ciekawego.. Po prostu funduję dla Adusi poranny, lodowaty prysznic.-uśmiechnął się do mnie
-Hhahahahah, a co zrobiła?- zapytał Piszczuś
-Nazywa mnie głupkiem- udał smutnego Lewus
-Ależ wy jesteście głupkami oboje, no dobra już wypad mi z łazienki. A Robert przynieś mi jakieś ubrania, bo ta piżama jest zupełnie przemoczona.
-A mogę ja?- usłyszałam głos Wojtka z pokoju
-Oczywiście :)- zrobiłam na złość Lewemu
Po chwili do łazienki wpadli, przepychając się w drzwiach Robert i Wojtek.
-Ej no ona mi kazała przynieść ubrania!- powiedział Lewy
-A nie, bo mi je pozwoliła przynieść! Hyy- wypiął języka Wojtek
-Boszz, wy jak dzieci normalnie, a Wojtek czy ty przypadkiem nie powinieneś być przy Wiki?- krzyknęłam na nich
-O jacie, już 9! Idę do niej :)
Szczęsny szybko wybiegł z łazienki, zostawiając tam tylko mnie i mojego ukochanego, który straszliwie zabójczo do mnie się uśmiechał.
-Przepraszam kochanie, wybaczysz?- podszedł i mnie pocałował
-Oj głupku, nie masz za co. :)- uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek- A ja tak na Ciebie mówię, bo Cie kocham.
-Ooo jestem Twoim osobistym głupkiem. Zaszczyt :DD
-No widzisz, same plusy kotku :) Dobra ja teraz muszę się trochę odświeżyć...
Robert posłusznie wyszedł z łazienki, wcale nie protestując, co było dziwne w jego wykonaniu. Ale dobra tam, muszę się ogarnąć w końcu, bo zaraz muszę się pakować. Szybko umyłam się, poczesałam w kłoska i założyłam na siebie to:
I ♥ U
W pokoju zobaczyłam Roberta ścielącego nasze łóżeczko.
-Hmm jaki miły widok.- podeszłam i dałam mu całusa
-Już lepszy humorek kotku?
-Yhym, chociaż nie, bo dziś już muszę wracać do domu... No i nie będę się tak często z Tobą widziała. A uwierz, bo bardzo się przyzwyczaiłam do widoku, kiedy rano obok mnie leżysz Ty..
-Aduś mi też tego będzie brakowało, ale spójrz na to też z innej strony... W następnym tygodniu przeprowadzasz się do mnie..
-Na razie do Ciebie- przerwałam mu, a on tylko na mnie spojrzał tak, jakby chciał powiedzieć " I tak dobrze wiesz, że nie pozwolę Tobie szukać innego mieszkania"- Możesz dalej kontynuować swój wykład. :)
-No więc przeprowadzisz się do mnie, a po tym czasie pojedziemy z resztą na dłuugie wakacje, a dalej to szybko pójdzie :)
-No ciekawe, jak to będzie. Dobra ja zaczynam się pakować.
-Okej, ja też.
Wyciągnęłam moje dwie walizki z ciuchami... Pakowałam się i pakowałam, a jeszcze nie było widać końca, a w walizce coraz mniej miejsca. "No tak.. Brawo Kochańska, kiedy chodziłaś tutaj na zakupy to nie pomyślałaś, że to się nie zmieści! No na prawdę bravo!". Upychałam to jak tylko mogłam, na szczęście udało mi się wszystko zmieścić. Nawet nie wiem jakim cudem, bo to w sumie jest niemożliwe.. No więc jednak nade mną ktoś czuwa z góry :D Spojrzałam na zegarek,a tu dochodziła już 11.
-Kurde Lewy, mamy tylko godzinę!- krzyknęłam
-No brawo misiu. A sama mówisz, że myślenie nie boli.- zaśmiał się
-Oj tam. Dobra idziemy na śniadanie? Zapewne większość tam jest albo już zjadła.
-No chodź, bo już zgłodniałem.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do stołówki. O dziwo zastaliśmy tam naszą całą paczkę. Po zjedzonym posiłku, zaczęliśmy rozmowę o naszym wakacjach:
-No więc gdzie byśmy się wybrali?- zapytała Wiki
-Ja obstawiałbym Sopot, rejony właśnie polskiego morza no i Mazury oczywiście.- zaproponował Kuba
Wszyscy spojrzeli po sobie i jednogłośnie powiedzieliśmy:
-Mazury!
Aż się zaśmiałam z tego równoczesnego zdania.
-Okej, to mamy miejsce, ale kiedy?-zapytał Lewy
-Moim zdaniem za jakieś 2-3 tygodnie. Co wy na to?- wypowiedziała się Aga
-Ja byłabym za tymi dwoma tygodniami- odpowiedziałam, na co wszyscy przytaknęli
-Świetnie, to teraz pozostaje tylko sprawa na ile jedziemy i miejsce zakwaterowania..- uzupełnił Łukasz
-Hmm... może jakieś 3 tygodnie?- zapytała Natka
-Mi też się tak wydaje, że jakieś 2 i pół do 3 tygodni. To teraz gdzie byśmy mieszkali?- odparł Przemek
-Mam pomysł!- odpowiedziałam głośno
-No dawaj Aduś- powiedziała Julka, która dziś się prawie nie odzywała
-Może znaleźlibyśmy jakiś taki uboczny hotelik, pensjonat, gdzie byłaby też możliwość rozstawienia namiotów i zrobienia np. grilla. Co wy na to?
-Jak dla mnie bomba!-krzyknął Kuba
-Okej to jesteśmy umówieni, a no właśnie. Ja dzisiaj rozmawiałem z Mario i Marco i im odpowiadałby taki wypad. Tyle, że oni kilka dni później by do nas dołączyli.-rzekł Lewy
-No to wszystkim pasuje. To teraz będziemy w ciągłym kontakcie- powiedziała podekscytowana Agata
Wszyscy pożegnaliśmy się, niby będziemy prawie w jednym miejscu, gdyż tylko Piszczek z Kubą i Agatą wyjeżdżają w dolne rejony Polski, to szkoda było się rozstawać z nimi i to przecież na krótki okres! :) Dla niektórych może się to wydać dziwne, ale przez ten czas Euro bardzo się związałam z tymi wszystkimi osobami. Po chwili byłam już z Robertem w naszym pokoju i zabierałam swe walizki. Lewy pomagał mi w przeniesieniu ich do jego samochodu, gdyż on miał mnie odwieźć do domu. Bo z tego miejsca, gdzie ja mieszkam w Warszawie jest mało do Leszna- domu Roberta. I w końcu już siedzę w czarnym audi i rzucam ostatnie spojrzenie na hotel i otoczenie. Jeszcze widzę Łukasza, który stoi z Natką i macha do nas.
-Cieszysz się, czy żałujesz tego co się stało przez ten pryzmat czasu?
-Gdybym kochanie żałowała, to na pewno nie siedziałabym tu, teraz i obok Ciebie.-obdarzyłam go ciepłym spojrzeniem :)
Po pewnym czasie znalazłam się pod moją posesją. Miło ją znowu zobaczyć. Ale teraz trudna część- pożegnanie się z Robertem.
-Czekam na Ciebie jutro kotku.
-Wiem, wiem.. Z chęcią teraz zostałbym tu u Ciebie, ale muszę też jechać do mojej mamy.
-Rozumiem, dobra paap- powiedziałam opierając się o czarne auto i całując z moim ukochanym,
-Aduśka kochanie tylko pamiętaj -dziś, wieczór, skype!
-Hhahah, pamiętam, papa :*
No to koniec Euro i witaj dom....

/I jak Wam się podoba? Przepraszam, że was zawiodłam zapewne i raczę was tym czymś -.- No ale cóż, bywa.. Dodaję ten rozdział chociaż miało go nie być, bo nie dawno wróciłam z świetnego obozu *.* Tak bardzo się za Wami stęskniłam :**

Co do meczu, to ach... Same łzy, tak, płakałam wczoraj razem z chłopakami :( Szkoda mi naszych pszczółek, bo to oni są najlepsi :D Wierzę, że za rok pójdzie im lepiej... Ale nigdy nie zwątpię w ten zespół :3 Borussia forever :** <3

Pozdrawiam Was :** 

 Ach jak mi jego szkoda :(

  Czy ja mogę ich przytulić?? ;D

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 19

(...) Ujrzałam tam Ankę. No właśnie z kim ona była? Była z Kamilem- chłopakiem, który ostatnio tak bardzo mnie skrzywdził. Ale skąd ona go zna? W jaki sposób się skontaktowali? A przede wszystkim po co się spotkali?! Miliony pytań nasuwały mi się w jednej sekundzie. Przystanęłam, co nie uszło uwadze moich znajomych.
-Aduś, co jest?- zapytał Robert, widocznie nie zauważył jeszcze Anki
-Spójrz przez okno..-odpowiedziałam
-Anka?! Co ona tu robi? I w ogóle z kim ona jest?- dziwił się mój chłopak
-To.. Kamil..- jego imię ledwo co przeszło mi przez gardło
-Ej posłuchajcie, my z Adą, musimy wrócić do hotelu..- powiedział Lewy
-A coś się stało?- zapytała zdenerwowana Natka
-Trochę się źle czuje- odpowiedziałam- To papa
-Pa- odpowiedzieli wszyscy
Zawróciłam się z Robertem, szliśmy w ciszy w kierunku hotelu.  W końcu on przerwał te ciszę:
-Jak myślisz, czemu się spotkali?
-Nie mam pojęcia, ale boję się, że wyniknie z tego coś złego..
-Kochanie nie martw się, wszystko będzie dobrze- uspokajał mnie
-Tylko tak się mówi.. Pamiętasz, że ona mi groziła.
-Pamiętam, ale nie pozwolę jej na to, żeby Tobie coś się stało. Za bardzo Cię kocham - przytulił mnie
-Dziękuję, ja Ciebie też- powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta
-Ejjj, co tak krótko?
-Hhahah, później.
-Ehhh, dobrze.- zaśmiał się
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Kiedy siedzieliśmy w hotelu, zadzwoniła do mnie Wika:
-Hej misiaku, jak się czujesz?
-Może być.- odpowiedziałam
-Ej Ada, a wiesz, że tu siedział Kamil z Anką?
-No wiem.. Tak na prawdę, to dlatego wyszłam...
-Ciekawe, po co się spotkali. Co?
-Też się zastanawiam, dobra ja muszę kończyć, później porozmawiamy, papa.
-Paap.
Kiedy rozłączyłam się, byłam strasznie wkurzona, już miałam dość tego dnia. Niby jedna osoba, a całkowicie może zniszczyć humor.. Grrr, jak ja ich nienawidzę! Na szczęście był obok mnie Robert, który zawsze mnie pocieszał. W tej chwili leżał na łóżku i przeglądał na laptopie jakieś newsy. Lekko chrząknęłam, a od razu jego wzrok był skierowany na mnie. Posłusznie odłożył laptop i przyciągnął mnie do siebie.
-To co robimy?- zapytałam z uśmiechem
-Teraz jest 15, więc mamy jeszcze godzinkę dla siebie. Hmm.. to co by tu porobić..- spojrzał na mnie zawadiacko
-Nie to co myślisz kotku... Przynajmniej nie teraz- zaśmiałam się- A może pójdziemy nad basen, trochę się poopalać. co o tym myślisz?
-Skoro chcesz, to idziemy- pocałował mnie w czoło i podniósł z łóżka
-Hahah, Lewandowski puść mnie!
-Nie, zaniosę Cię na basen.
-Skoro tak nalegasz, to okej.
Nad basenem było kilka osób, które robiło nam zdjęcia. Trochę wkurzające, no bo każdy ma prawo do prywatności. Ale w końcu nie było, aż tak źle. Podczas naszego czterdziesto - pięcio minutowego wypoczynku, zjeżdżaliśmy jeszcze z tej wielkiej zjeżdżalni ;) No i trochę się wygłupialiśmy. Było świetnie, ale niestety Lewy musiał zbierać się na trening. Kiedy on już poszedł wybrałam się znowu z dziewczynami na zakupy i do kina, toteż zajęło to nam prawie do 20. Potem w siódemkę (oprócz Przemka) siedzieliśmy sobie przed hotelem. W taki sposób spędziliśmy wieczór.
***
Kolejne 3 dni do meczu przeszły w zupełnym spokoju. Ważniejszym wydarzeniem było to, że Julka już zaczęła sobie mówić "Cześć" z Przemkiem. Ale wydaje mi się, że nic więcej nie będzie. Chociaż nie będę wyrocznią w tej sprawie, bo przecież nigdy nie mów nigdy. No więc nadszedł bardzo ważny dzień, czyli dzień meczu z Czechami. Mecz, który zadecyduje, czy wychodzimy z grupy, czy nie. Wszyscy jesteśmy bardzo dobrze nastawieni po potyczce z Rosją, wtedy mało zabrakło, a byśmy wygrali. No ale cóż, tak bywa... Robert dziś poszedł ponownie na konferencję przedmeczową, więc zobaczymy się dopiero na stadionie. Na razie zaczęłam przygotowywanie do meczu. Oczywiście nakładam na siebie koszulkę z numerem Lewego, a do tego spódniczkę i czerwone buty na koturnie. Na twarzy flaga Polski. Kiedy byłam gotowa, poszłam do Wiki do pokoju. Ona praktycznie też już była gotowa. W międzyczasie prowadziłyśmy interesującą konwersację, szkoda, że będziemy musiały się rozdzielić, kiedy Wika pojedzie do Londynu z Wojtkiem ;(
-Ciekawe, co to będzie z Julą..- zastanawiałam się
-No właśnie nie wiem.. Ona będzie studiowała w Polsce?
-Pewnie teraz myśli, że tak. Ale ja jej nie pozwolę, żeby sama tu została. Zabiorę ją ze sobą.
-Ooo dobry pomysł, i fajnie by było, żeby poznała jakiegoś przystojniaka..- zachichotała Wika
-A mało to w Borussi przystojniaków?!- zaśmiałam się również
-A nooo. Hehhee, będzie się działo. Dobra Kochańska zbieramy tyłki, lecimy po dziewczynki i na stadion. Kibicować naszym chłopcom!
-Już, już..
Szybko zaszłyśmy po Julkę i Natkę, ale jak zawsze jeszcze nam zeszło tam około 10-15 minut, bo nie były gotowe.. Ohhh te dziewczyny ;D W końcu jednak wystroiły się i mogłyśmy kierować się na Narodowy. 
...
Po kilkunastu minutach drogi, byłyśmy na miejscu. O dziwo dziś szybko nam zeszło dotarcie ;) Spoglądam na zegarek jest 20.42. Na murawę wychodzą już drużyny.. Rozbrzmiewają hymny obu państw no i gwizdek sędziego, oznaczający rozpoczęcie meczu. Z tego co widać, zapowiada się ekscytujące spotkanie. Każdy z zespołów jest dobrze przygotowany. 10 minuta- Robert miał szansę na zdobycie bramki, jednak nie wykorzystał jej.. Ahh co za szkoda ;/ Ale jest jeszcze pełne 80 minut do końca. Kilka minut później znowu napastnik ma szansę, ale powtórnie jej nie wykorzystuje.. Tak samo jak Polański. Sekundy mijają, a żadna ze stron nie wstrzeliła piłki do siatki. Taki wynik utrzymał się do końca 1 połowy. Po 10 minutowej przerwie, zespoły pojawiły się na boisku. W tej połowie mamy mniej okazji do objęcia prowadzenia, częściej się bronimy. I niestety, ale z minuty na minutę jest coraz gorzej... No i w końcu ta pechowa 72 minuta, kiedy to tracimy bramkę Smutek ogarnął trybuny polskich kibiców, jednak mimo to próbują podnieść piłkarzy na duchu. Teraz musimy strzelić 2 bramki, aby wyjść z grupy... Na sam koniec Kuba i Lewy mieli jeszcze szanse, jednak żaden z nich nie zmienia wyniku, na naszą korzyść. Ostatni gwizdek sędziego w tym meczu, a także ostatni gwizek sędziego dla nas w całym Euro... Na polskich twarzach pojawiły się łzy żalu, a piłkarze upadli na murawę z świadomością, ze zawiedli cały nasz kraj... I niestety na tym etapie kończy się nasza przygoda z turniejem. Chcieliśmy dobrze, a wyszło źle. :(  . 
Opuściłyśmy trybuny w milczeniu, stałyśmy obok szatni chłopaków. W pewnym momencie wyszli. KAżdy z nich miał łezkę w oku. Padłam w ramiona Lewandowskiego. Nie chciałam nic mówić, gdyż wiem, że teraz potrzebuje wyciszenia i wsparcia Wychodząc z pomieszczenia, podchodzili do nas kibice i mówili: "Było dobrze", ale Robert odpowiadał im i wiedział, że nie było. Kiedy znaleźliśmy się w naszym pokoju, zaczęłam rozmowę:
-Kotku nie martw się, i tak jesteś najlepszy! Zagraliście świetne spotkania.- pocałowałam go namiętnie, a on zatracił się w tym pocałunku, z resztą tak samo, jak ja...
Moja koszulka wylądowała na podłodze, po chwili Roberta także... Niestety naszą intymną chwilę przerwało pukanie do drzwi.
-O Boże, czego kto chce?!- wkurzył się Lewus
Szybko wybiegłam do łazienki, a Robert nałożył koszulkę. Jednak los tak chciał, że nałożył ją odwrotnie. xD
-O, przepraszam... Chyba przeszkadzam..- powiedział głos, który należał do trenera
-Możliwe..- zaśmiał się Lewy
-Dobra to ja tylko chwilę zajmę, możesz podpisać te kartki? Tutaj proszę.- wskazał miejsce
-No jasne.
Po chwili mój ukochany przyszedł do pokoju, gdzie zastał mnie zacieszającą.
-Co się tak śmiejesz?- sam się uśmiechnął w tej chwili
-Bo pan Lewandowski nie umie zakładać koszulki. :D
-Oj tam, oj tam.. To tylko Ty tak na mnie działasz...- podszedł i powrócił do wcześniejszej czynności
Po namiętnym wieczorze, leżeliśmy jeszcze sporo czasu, oglądając jakieś filmy. Zapewne tej nocy Robert nie prześpi z powodu adrenaliny...
/No w końcu dodaję rozdział! ;) Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na niego ;** Ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie- kompletny brak czasu przez sprawdziany i treningi -.- No, ale jednak się opłaca, gdyż dzisiaj indywidualnie zajęłam 1 miejsce w rzucie dyskiem i jestem Mistrzynią Powiatu, a dodatkowo razem z koleżankami zajęłam 1 miejsce w sztafecie 4x 60 m ;**


WAŻNE!!!
W następnym tygodniu nie wiem, czy dodam jakiś rozdział, gdyż wyjeżdżam na obóz na tydzień. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie :** 
 Buziaczki :**

Proszę jakieś focie: 

Marco Reus i Robert Lewandowski
















Reusik i Robert z klatami. <3 Lewus nad basenem *.*




                         Elegancik. xD 






sobota, 11 maja 2013

Rozdział 18

(Opowiada Ada)
Następnego dnia wstałam bardzo zmęczona i obolała, jednak ten wypadek daje się we znaki... Ale dzięki Bogu skończyło się na siniakach i obiciu głowy. Spojrzałam na mojego ukochanego,a ten jeszcze słodko spał. Postanowiłam, że zrobię mu zdjęcie i ustawię je sobie jako tapetę. Tak zrobiłam. Po chwili leżenia wyszłam spod objęć Lewego i poszłam umyć i ubrać się, w to:
Kiedy wyszłam z łazienki, moim oczom ukazali się prawie wszyscy piłkarze reprezentacji... Stanęłam jak wryta.
-Yyy.. Co wy tu robicie?- zapytałam zdziwiona
-Kochana Adusiu przyszliśmy zobaczyć, jak czuję się nasza ulubiona przyjaciółka- słodził Wasyl
-Ahaa... Dobra co chcecie?- zaśmiałam się
-Tak praktycznie to nic..Chociaż właściwie...- zaczął bąkać Piszczu
-No co właściwie braciszku?- zapytałam
-Bo nasz trener Cię lubi, to może byś poszła.. i wiesz ten tego z nim porozmawiała i może odwołała nasz trening, albo przełożyła na 16- tłumaczył kapitan reprezentacji
-Hahha, Kubulku coś za dużo chcecie tego wolnego!- zażartowałam- Ale nie no dobra, zobaczę co się da zrobić.- uśmiechnęłam się 
-Dziękujemy kochana!- krzyknęli wszyscy, po czym każdy podchodził i dawał mi całusa w policzek
-Ej no może już wystarczy tych czułości, to ja tu jestem jej chłopakiem! - powiadomił nas Lewus
-Oj kotku, dla Ciebie zawsze się coś znajdzie- podeszłam do niego i dałam mu namiętnego całusa- Dobrze?
-Ujdzie..- za ten tekst dostał lekko w brzuch- Ałć! No dobrze, dobrze - zaśmiał się i sam przyciągnął mnie do siebie
-Lewy, ty uważaj, bo ona karate zna!- rzucił Szczęsny
-Nie no, aż tak zdolna to nie jestem- wszyscy się zaśmialiśmy
-Ej to co robimy?- zapytał Murawski
-Hmmm.. Za 5 min. spotykamy się na śniadaniu, gdzie Ada załatwi naszą pilną sprawę.- odparł zawsze głodny Piszczuś
-Doobra.- odpowiedzieli wszyscy zgodnie
W końcu nasz pokój nie był już taki zapełniony, bo została tylko Wiki. Robert poszedł wziąć prysznic, natomiast ja z przyjaciółką w tym czasie udałam się do dziewczyn. 
(Opowiada Julka)
Na szczęście przenocowała ze mną Natka. Całą noc nie mogłam zmrużyć oka, uspałam się dopiero około 4 nad ranem, a obudziłam o 6.  Przy Natce starałam się nie pokazywać, że płaczę jednak uczucie, jakie miałam w sobie nie pozwalało na to. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że ten mój ulubiony piłkarz, a zarazem mój chłopak mógł zrobić mi coś takiego. Ta cała sytuacja bardzo mnie zabolała, wiem, że na pewno nie zaufam Przemkowi, a o innych chłopakach na razie nie chcę myśleć. Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit, kiedy znudziło mi się to, wzięłam do ręki komórkę... Na tapecie było moje zdjęcie i JEGO. Wtedy byliśmy szczęśliwi, a teraz gdy patrzę na nie to mnie mdli, ale niestety miłe wspomnienia powracają.. Zaczęłam szlochać przez co obudziłam Natalię:
-Julcia, nie płacz, wszystko się ułoży.- pocieszała mnie
-Ta.. 
-Zobaczysz poznasz zajebistego chłopaka, i przeżyjesz wiele pięknych chwil z nim. 
-Na razie nie chcę mieć chłopaka, w ogóle prawie każdy jest taki sam... 
-Oj nie każdy, nie każdy.. Może Przemek nie był Tobie pisany niuńka. Nie przejmuj się nim. Wszystko będzie OK. A teraz cycki do przodu, uśmiech na twarz i idź się ogarnąć trochę, bo zaraz na śniadanko trzeba lecieć.
-Dziękuję Natuś- przytuliłam ją
-Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć?
-Wiem i za  to Cię uwielbiam.- posłałam jej uśmiech, który odwzajemniła
Po chwili byłam już w łazience. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, wówczas usłyszałam, że ktoś przyszedł do pokoju. Po chwili dowiedziałam się, że to.. moje przyjaciółki. Uff- odetchnęłam z ulgą.
(Opowiada Ada)
Kiedy weszłyśmy do Julki, ona brała prysznic, a Nata wylegiwała się na łóżku. Wskoczyłam do niej i krzyknęłam do ucha:
-Wstawaj leniu!
-Aduśka, nie krzycz.- uśmiechnęła się- Ooo hej Wikuś!
-Cześć, cześć, jak tam Julka się trzyma?- zapytała
-A no nie bardzo... Często płacze  i w ogóle jest taka przygnębiona.. Szkoda mi jej.- odpowiedziała Nata
-No mi też, ale dupek z tego Przemka i...- nie powiedziałam do końca, gdyż zobaczyłam, że Julka wchodzi do pokoju - Hejka Jula.- przytuliłam ją
-Hej, hej Idziemy na śniadanko?- zapytała
-Ty to zawsze głodna- zaśmiała się Wika
-A ja mam misję specjalną- obwieściłam im
-Ooo a jaką?- zapytała Natka
-Muszę poprosić trenera, aby przełożyć albo odwołać trening. Dzisiaj prawie cała drużyna przyszła...
-Hahha, lubią Cię.- uśmiechnęła się Julka
-Noo chyba się wysługiwać.- odparłam
Po chwili zeszłyśmy do stołówki na śniadanie. Chłopacy już tam byli, ja zajęłam miejsce obok Lewego i Natki. Kiedy skończyłam jeść, zwrócił się do mnie Robert:
-Kotkuu, pójdziesz do trenera?
-Hahaha, pójdę, a wiesz gdzie jest?- zapytałam
-Chyba poszedł przed chwilą do swojego pokoju.- odparł Marcin
Zgodnie ze wskazówkami Marcina poszłam do pokoju trenera. Po chwili zapukałam, a drzwi otwoarzył mi Fornalik. 
-Oo Ada witam! Co Cię sprowadza do mnie?
-Dzień dobry, bo ja pana lubię, a pan mnie też lubi?
-No oczywiście- uśmiechnął się- Pewnie te matoły Ciebie tu przysłały?
-No można tak powiedzieć- zaśmiałam się
-No więc o co chodzi?
-Czy można odwołać trening?
-Muszę Cię zasmucić, ale nie. Rozumiesz mecz mamy za trzy dni. 
-O to szkoda, a można by było chociaż przełożyć na 16.?
-Na to mogę się zgodzić.- odparł
-To dziękuję bardzo -uśmiechnęłam się i wróciłam do chłopaków
Zdziwił mnie widok, który po chwili ujrzałam... Cała stołówka (specjalna, tylko dla piłkarzy i ich znajomych) i piłkarze byli w bitej śmietanie i kremie, którego używali do gofrów i deserów. Jedyne co mogłam z siebie wydusić to: "Ja pierdzielę!". Stałam w miejscu i praktycznie się nie ruszałam. Jednak po chwili goniłam już Piszczka, gdyż dostałam od niego kremem, przez co miałam brudną bluzkę -.-
-Piszczek, bałwanie Ty!
-Też Cię kocham siostro.- śmiał się
W końcu udało mi się go dogonić i usmarować go bitą śmietaną, którą w międzyczasie podał Kuba.
-Hahhah, teraz masz głupku.. ;D 
Po chwili wszyscy już trochę się uspokoili. Poczułam, że zaczyna mnie boleć głowa. Zrobiłam się strasznie blada, co zauważył Lewy.
-Kochanie co ci jest?- zapytał przestraszony
-Głowa mnie trochę boli, ale już jest lepiej- uśmiechnęłam się
-Na pewno? Może chcesz iść do pokoju się położyć?
-Nie chcę kotku.- cmoknęłam go w policzek- Ja pójdę się przebrać, bo tak nie zamierzam chodzić. 
-Oo to ja też pójdę się przebiorę, bo w tym kremie mi nie do twarzy.
Reszta tak samo, jak my poszli się przebrać. Weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie bluzkę i spodenki. Wtedy przypomniałam sobie, że nie wzięłam żadnych ubrań z szafki.
-Koteeek!- krzyknęłam do Lewego
-Tak słucham Cię?- wszedł do łazienki w samych bokserkach, normalnie niby go widziałam, ale ten widok tak mnie podniecał. Musiałam jednak się ogarnąć. 
-Przyniesiesz mi jakieś ciuchy z szafki, ploose- zrobiłam maślane oczka, na co Robert wybuchnął śmiechem
-Hahhaha, dobrze, dobrze misiu.- odpowiedział
Po chwili przyniósł mi już ubrania:
-Pasują?- wyszczerzył się
-Oczywiście, dzięki kotku- pocałowałam go
Zaczęłam na siebie wkładać bluzkę, kiedy spojrzałam na Lewego:
-A ty będziesz tak się na mnie patrzył, czy pójdziesz się przebrać?-zaśmiałam się
-Jeszcze się popatrzę, ale muszę ci coś powiedzieć...
-Nom?- spojrzałam na niego podejrzliwie
-No nie patrz się tak- zaśmiał się- Nic nie zrobiłem, tylko chcę ci powiedzieć, że dziś już lepiej wyglądasz.
-A to inna sprawa. Dobra idź się też ubieraj, bo zaraz idziemy do kina z resztą.
-No już, już mamusiu.- uśmiechnął się
Ja się tylko zaśmiałam i powróciłam do wykonywanej wcześniej czynności- ubierania się. Po chwili byłam już gotowa. Opuściłam pomieszczenie i weszłam do pokoju.
-Lewy, jeszcze się nie ubrałaś?!- zaśmiałam się
-No spodnie już włożyłem, a bluzkę to mi pomóż.
-Hhahaha. Chciałbyś kotku...- mimo tego co powiedziałam, pomogłam jemu
Kiedy oboje ogarnęliśmy się, poszliśmy po Natkę i Łukasza, a później po Julkę. W piątkę zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy smutnego Przemka. 
-O Boże a ten tutaj..- powiedziała cichutko Julka, ale on tego nie usłyszał
-Hej wszystkim.- powiedział
-Cześć- wszyscy odpowiedzieliśmy, prócz Julki
Widziałam, że Tytoń cały czas spogląda na byłą dziewczynę. Jednak ona ani razu tego nie zrobiła. Chłopacy zaczęli rozmawiać, a my usiadłyśmy przed hotelem na huśtawce i tam czekaliśmy na resztę. Po chwili dosiadła się do nas wkurzona Aga.
-Ojejku Aguś co się stało?- zapytałam
-A daj spokój.- odpowiedziała- Kuba mnie wkurza.
-Co zrobił ten królik?-zapytała Wiki
-Hahhaha, dlaczego królik?- dociekała rozbawiona Agata
-Nie wiem, tak jakoś mi się powiedziało. To może być jego nowa ksywka.- odpowiedziała, a my wszystkie się roześmiałyśmy
Agata nie mogła już opowiedzieć, co zrobił ten "królik", gdyż piłkarze przyszli do nas. 
-To co idziemy?- zapytał Wasyl
-Nom.- odpowiedziałyśmy. 
Robert podszedł i wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku kina. Wybraliśmy jakiś horror, więc byłam ciekawa jego, ale też się trochę bałam. Po prawie 2 godzinach seansu wyszliśmy z sali. Film, jak się okazało był baaardzo straszny. Na szczęście mogłam przytulić się do mojego ukochanego. Postanowiliśmy, że zanim pójdziemy na trening to pójdziemy jeszcze do jakiegoś lokalu. Nasz wybór padł na kawiarnię. Kiedy byliśmy już pod budynkiem, przez okno ujrzałam tam...

/ Hejka kochane! Przepraszam, że dopiero dziś dodaję, ale tak jak mówiłam, że ciężko mi będzie dodać. Dzisiaj mam świetny humor, mimo tego rozdziału, który mi nie wyszedł ;D Zajęłyśmy 1 miejsce w czwórboju!!! Jestem tak bardzo zadowolona, że normalnie nie wytrzymuję ;) W środę będziemy mieć 2 etap  tych zawodów,czyli Mistrzostwa Grupy Zachodniej mam nadzieję, że też tak dobrze nam pójdzie ;) W następną niedzielę także będę miała zawody w lekkiej atletyce, tyle że będą one indywidualne. Dobra już nie zanudzam Was moimi opowieściami ;* 
Pozdrawiam ;**
A tu proszę gify, jakie sobie zażyczyłyście <3


 To gif z Marco :)


 Marco i Robert: świruski <3


 Fajny ten uśmieszek ;D


  Marco i Mario :**


  Lewus z języczkiem ;33

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 17

(Opowiada Robert)
Poszedłem z panią Asią do gabinetu lekarza. Byłem przejęty, miałem nadzieję, że nic poważnego się nie stało...
-No więc tak, pacjentka jest trochę poobijana, jednak nic się jej nie stało. Możecie być spokojni- uspokoił nas lekarz
-A kiedy będzie mogła wyjść?- zapytałem lekko poddenerwowany
-Dzisiaj wieczorem lub jutro rano, Zrobimy jeszcze jedno badanie i się wtedy okaże.
-Aha dziękujemy - powiedziała pani Asia
Lekarz tak jak powiedział poszedł zrobić jeszcze jedno badanie. W tym samym czasie do szpitala przyszła również Wiki z Wojtkiem.
-I co jest z nią? -zapytała zasmucona przyjaciółka
-Wszystko w porządku, tylko jest trochę poobijana.- odpowiedziałem
-A kiedy wyjdzie?- zapytał Wojtek
-Dziś albo jutro rano.- powiedziała mama Ady
Po krótkiej chwili lekarz wpuścił nas do sali.
(Opowiada Ada)
Po badaniu do sali weszli moi bliscy, ucieszyłam się na ich widok.
-Kiedy mogę wyjść?- poderwałam się do góry
-Ada! Nie możesz wstawać. -powiedziała ostrzegawczo mama
-Dobra, dobra- uśmiechnęłam się
-Pani Ado, mam dla pani dobre wiadomości.- rzekł lekarz, który zjawił się w mojej sali
-Tak, słucham?
-Może pani wyjść już za chwilę, przyniosę pani wypis. Tyle, że będzie pani musiała trochę uważać na głowę- uśmiechnął sie przyjaźnie
-Dziękuję bardzo- powiedziałam i również uśmiechnęłam się
Tak jak powiedział lekarz, dostałam karteczkę z wypisem. Już wychodziłam z pomieszczenia, kiedy wpadłam na kogoś...
-Przepraszam nie chciałam- powiedziałam pospiesznie
Jednak po chwili uświadomiłam sobie, że mogłam tego nie mówić. Przede mną stała Anka..
-W porządku, a Tobie nic się nie stało?- zapytała z iskrami w oczach
-Jak widzisz to nie- odpowiedziałam bez emocji
-Szkoda- powiedziała cichym głosem, mimo to wszyscy usłyszeli te słowa
-Przepraszam, co ty powiedziałaś?- zapytał wkurzony Robert
-Hehe, wydało ci się- zaśmiała się parszywie
-Weź się odczep, jej mogło na prawdę się coś stać!- krzknął Lewy
-I oto chodziło- zaśmiała się głośniej i spojrzała mi w oczy
Akurat w tej chwili przechodził lekarz, który usłyszał tę sprzeczkę.
-Co tu się dzieje? A pani co tu robi?- spojrzał wrogo na Ankę
-Ja, ja..- zaczęła się jąkać
-Niech się lepiej pani nie tłumaczy.. Proszę nie zaczynać do mojej pacjentki i opuścić tę salę. Natychmiast!
Lekarz widocznie wiedział, że to ona spowodowała wypadek. Anka na prośbę lekarza wyszła ze szpitala, a ja miałam okazję podziękować doktorowi. Po chwili byłam już pod budynkiem. Szłam, a Robert mnie przytulał, wokoło nas panowała cisza. Zanim się obejrzałam, znalazłam się pod hotelem, gdzie pożegnałam się z mamą.
-Dobra Ada, ja wracam do domu, kochanie uważaj na siebie- przytuliła mnie
-Dobrze mamo, dziękuję- odpowiedziałam i dałam jej całusa w policzek
-No papa, dzięki Robert.
Kiedy mama odjechała z parkingu, skierowałam się do pokoju. Pragnęłam jedynie położyć się do łóżka, pomimo, że dopiero była 19. Szybko dotarłam do celu i poszłam do łazienki, aby trochę się odświeżyć. W lusterku ujrzałam okropny obraz, byłam cała w siniakach, a od tego miałam jakąś beznadziejną rysę obok oka. Rozpłakałam się, co usłyszał Robert. Wpadł do łazienki przestraszony:
-Kochanie co się stało?
-Widzisz jak wyglądam?!- krzyknęłam na niego
-Jak dla mnie i tak jesteś piękna, zawsze będziesz- powiedział spokojnym tonem
-Ta na pewno..
-Coś przez to sugerujesz?- zapytał lekko zirytowany, po czym opuścił pomieszczenie.
Zrobiło mi się głupio, że tak na niego nawrzeszczałam.. On nic nie zrobił, tylko martwi i troszczy się o mnie.
Włożyłam piżamę:


Piżama
 i poszłam do sypialni, w której znajdował się Robert oglądający TV. Nie czekając na jego reakcję, usiadłam mu na kolanach, wtuliłam się i spojrzałam w jego cudowne, niebieskie oczy:
-Robert przepraszam, że tak na Ciebie nakrzyczałam. Jestem głupia, że nie doceniłam Twojej troski.. Kocham Cię.- spóściłam głowę
-Nie jesteś głupia, tylko jesteś po wypadku zmęczona. I w ogóle się nie przejmuj, że masz gdzieś siniaka, dla mnie i tak zawsze jesteś najładniejsza.- uniósł moją głowę do góry i pocałował- Rozumiesz?
-Tak, dziękuję, że jesteś kochanie..- jeszcze bardziej się wtuliłam, na co Lewy zareagował śmiechem- No co się śmiejesz?
-Nic, nic kotku.. - pocałował mnie w czoło, a ja już nie chciałam dociekać prawdy -Co robimy?
-Może jakiś film, co powiesz na to?
-Z Tobą, zawsze ;)
Ja wybrałam jakąś komedię na poprawienie humoru, a Lewy poszedł szybko się ogarnąć. Po chwili wrócił do mnie i zaczęliśmy oglądanie. Byłam tak zmęczona, że podczas seansu zasnęłam wtulona w niego. Jednak po kilkunastu minutach zostałam zbudzona przez jakieś głosy i szloch... W pokoju ujrzałam moje przyjaciółki- Julkę i Natkę. Bardzo się zdziwiłam, kiedy oczy Julki były zapuchnięte i czerwone:
-O matko, Julka co się stało?- zapytałam przestraszona
-Chyba nie uwierzysz jak ci to powiem... Rozstałam się z Przemkiem.-odpowiedziała moja przyjaciółka
-CO?!- krzyknęłam równo z Lewandowskim
-Jak to się stało, opowiadaj kochanie..- usiadłam pomiędzy nią, a Natalią i przytuliłam poszkodowaną
-No on chodził ostatnio jakiś przybity, smutny i taki dziwny, więc dzisiaj rano próbowałam z nim porozmawiać. Zapytałam się niego, dlaczego taki jest. A.. a  on zaczął się na mnie wydzierać, że ja się czepiam i takie o. Wypadł wkurzony z pokoju i gdzieś poszedł, a ja po chwili wyszłam za nim. Jednak pożałowałam tego..- ucięła, gdyż jej głos co chwile się załamywał- Zobaczyłam jak liże i obściskuje się z jakąś brunetką. Wtedy podeszłam do niego, powiedziałam, a raczej wykrzyczałam co o nim myślę i zerwałam. To było takie okropne... Nienawidzę go...
-Ale idiota, no.... Jak mógł takie coś zrobić?! -mówiłam
-No ja to jego opieprzę, zachował się jak ostatni dupek.- dodał Lewy
-Juluuś nie płacz, on nie jest wart tych łez- pocieszałam przyjaciółkę
-Ada ma rację, wiem, że to boli, ale odpuść go. - popierała mnie Natka
-Dzięki wam, jesteście kochani.. Ale Lewy nie mów lepiej jemu nic może. - odparła Julka
-Jak uważasz, ale jak by coś to mów- powiedział mój boy
-Dobra dzięki jeszcze raz, ale teraz będę spadać do siebie.- powiadomiła nas Julka
-A Przemek nadal w pokoju będzie?- zapytała Natka
-O kurde, co mam zrobić dziewczyny...- przestraszyła się Julka
-To niech Łukasz z Przemkiem dziś będą w jednym pokoju, a ja do Ciebie pójdę, ok?- zaproponowała Natka
-Jeżeli to nie problem dla Ciebie to jasne, że pasuje... Ada! Bym zapomniała, a jak ty się czujesz?
-Głowa mnie trochę boli, ale jak na razie to okej- uśmiechnęłam się
-Moja biedulko Ty- przytuliła mnie Julka, a potem Natka
Po chwili się pożegnałyśmy i dziewczyny opuściły nasz pokój. Położyłam się na łóżko i wtuliłam się w Roberta.
-Nie sądziłam, że Przemek taki może być..- powiedziałam
-Ja też kochanie- powiedział czule
Leżeliśmy tak jeszcze sporo czasu rozmawiając, a około 22 zasnęłam. Po tym dniu bardzo szkoda mi było Julki. Wydawało się, że jest to wręcz idealna para.. A tu takie zaskoczenie..

/I oto kolejny rozdział. Według mnie jest okropny, kompletnie jest o niczym, a ja dodatkowo nie mam weny. Przepraszam, że jest krótki ;(  Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, a ja zrekompensuję się w następnych rozdziałach ;D
                                                                                                                
Co do meczu, to szkoda, że Lewy nie wykorzystał jedenastki ;c No, ale mówi się trudno ;/  Humor poprawił mi, kiedy zdjął koszulę i ujrzałam jego boską klatę <3 Wierzę w żółto-czarnych, że wygrają na Wembley ;*
                                                                                                                       
Pragnę wam polecić zajebistego bloga. Czytajcie, bo warto :**
                                                                                                            
W tym tygodniu ciężko mi będzie dodać rozdziały, gdyż mam do zrobienia 2 projekty, a do tego muszę więcej trenować, ponieważ w sobotę mam czwórbój lekkoatletyczny ;)  Razem z koleżankami wystartujemy w nim i mam nadzieję, że dobrze nam pójdzie :D W tamtym roku zajęłyśmy 2 miejsce :* 
Dobra ja już nie będę was zanudzała, swoimi sprawami ;)
Pozdrawiam  Ania :**

Łapcie ode mnie mały bonusik ;* Jeżeli chcecie jakiegoś gifa z piłkarzem z BVB to napiszcie pod tym rozdziałem, a ja postaram się dodać go pod kolejnym ;) Oczywiście, jeżeli uda mi się jakiś znaleźć :) 

A oto klata, która poprawiła mi humor 




  Słodziak :**

 Ahahahaha.xd ;*