poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Przeprosiny

Kochane znowu Was zawiodłam. :c Nie dodałam rozdziału tak, jak obiecałam. Przepraszam :** Wiem, że pomyślicie, że nie dotrzymuję słowa i w ogóle jestem beznadziejną pisarką. Głupio mi strasznie :/ No ale oczywiście nie zrobiłam tego specjalnie. W piątek, wtedy kiedy miałam dodać rozdział dowiedziałam się, że mam niespodziewany wyjazd. W żaden sposób nie mogłam o tym napisać na blogu, za co Was serdecznie przepraszam. Szczerze to mam jeszcze jeden problem... Brak weny. Kompletny, bezdenny i niekończący się. Siadam przed laptopem, czy białą kartką i nijak nie mogę nic napisać. Okropne uczucie, a tym bardziej, iż mam świadomość tego, że oczekujecie ode mnie więcej, a ja Was bardziej zawodzę. Postaram się zmierzyć z tym i zażegnać moje osłabienie. No ale tymczasem zawieszam bloga. Jeszcze nie wiem na ile czasu. W tym tygodniu na pewno znowu nic mi się nie uda dodać i w następnym raczej też nie, bo pod koniec tygodnia znowu nie będzie mnie w domu i nie będę miała szans na dodanie postu. Może postaram się dodać coś w przyszłym tygodniu między poniedziałkiem, a czwartkiem. Postaram się. :)
Jeszcze raz serdecznie Was przepraszam!
Kocham Was :**
Ania.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Informacja

Kochane mam dla Was pewną informację. Rozdział nie ukazał się w piątek, gdyż przyjechała do mnie siostra z Niemiec i nie mam czasu w ogóle. Obawiam się, że w piątek w tym tygodniu również nie uda mi się nic dodać. Po prostu nie mam czasu i też głupio mi samej wziąć laptopa i pisać na nim, a ona tylko będzie na mnie się patrzeć... Mam nadzieję, że zrozumiecie moją sytuację i nie będziecie złe :c Przepraszam Was, że wcześniej nie napisałam o tym, ale nie miałam jak. Typuję, że rozdział pojawi się w ten weekend albo 9 sierpnia. Na pewno się stęsknię za Wami, bo już to odczuwam :c
Buziaczki :**

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 27

Podczas jazdy, próbowałam się dowiedzieć, gdzie jedziemy. Ale niestety moje wszelkie próby szły na marne.
-No Mileeenka, plooose.- zrobiłam maślane oczka
-Zaraz zobaczysz.- uśmiechnęła się
-No mówisz tak od jakichś 25 minut!
-To jeszcze poczekasz jakieś 10.- powiedziała pocieszająco
Westchnęłam tylko na jej słowa, poprawiłam się w bardzo wygodnym, obitym  ciemną skórą siedzeniu i spojrzałam na piękny krajobraz za oknem... Tafla jeziora z odbiciem słońca, piaszczysta dróżka tuż obok plaży, która obrośnięta jest smukłymi drzewkami..."Zaraz, zaraz.. Hm coś mi się przypomina. Jechałam już tędy!". Te myśli zaczęły przelatywać mi przez głowę, usilnie próbowałam przypomnieć sobie z kim i kiedy tu byłam. A może to tylko złudzenie? Nie na pewno nie! Zaraz wszystko się zapewne wyjaśni, gdy dojedziemy do celu. Tak, tak powinno być. Można powiedzieć, że pożerałam oczyma widoki. Coś zaczynało mi świtać w głowie, ale nic szczególnego. Po chwili poczułam delikatne szarpnięcie, to Milena zahamowała, aby zająć odpowiednie miejsce na parkingu. Opuściłyśmy samochód.
-Hmmm, byłam tu z... Yyyyy. Wiem! Robertem!- krzyknęłam, kiedy dokładnie przeanalizowałam okolicę
-Yhym.- pokiwała twierdząco głową Milena- Idziemy dalej?
-Jasne.
Ruszyłyśmy w kierunku plaży. Tam znajdował się mostek, na którym można było sobie siąść i odpocząć. Właśnie tam zajęłyśmy miejsce. Usiadłam wygodnie i spuściłam swe długie nogi, do ciepłej wody.
-Ada!- krzyknęła Lewandowska
-Boże, co?- przestraszyłam się
-Hhahaha, nie bój się tak. Ej bo moja koleżanka Kasia mieszka tu niedaleko. Jakieś 15 minut drogi stąd. Zadzwoniła do mnie, żebym po nią wpadła. Nie obrazisz się, jak szybko po nią skocze?
-No jasne, że nie. Leć, ja poczekam. - uśmiechnęłam się
-Okej, dzięki, kochana jesteś. A jakby co to możesz się przejść w tę stronę...- wskazała mi na lewo
-Hmm, wiesz co to może i jest dobry pomysł.
-No to jak tam chcesz. Niedługo powinnam wrócić. Na razie.
-Okej, do zobaczenia.- powiedziałam i spojrzałam jak jej postać oddala się ode mnie
Kiedy zginęła mi z horyzontu, wlepiłam wzrok w wodne "lustro". Pomyślałam jednak, że nie będę traciła czasu i się przejdę, tam gdzie pokazała mi Milena. Wstałam, do ręki wzięłam baleriny i ruszyłam. Cudownie było tak kroczyć brzegiem jeziora, kiedy fale delikatnie pieszczą Twe nogi, a lekki i ciepły wiaterek rozwiewa włosy.  Brakowało mi tylko jednego... Roberta, który by objął mnie swym silnym ramieniem i przytulił do siebie. Ahh, jaka szkoda. Idąc , rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami. Nagle ujrzałam jakieś małe pudełeczko w serduszka, ładnie przyozdobione łagodną malinową wstążką. Pomyślałam, aby sprawdzić jego zawartość.
-Hmm, co to może być?
Otworzyłam wieczko, znajdowała się w nim karteczka z podpalonymi brzegami, która zawierała następującą treść:
"Idź przed siebie, a blisko skały znajdziesz to czego pragniesz. Szukaj,a znajdziesz... "
Zaintrygowały mnie owe słowa. Coś czego pragnę... Boże, co to ma w ogóle być?! Lekko się przestraszyłam, jednak nie należę do ludzi którzy bardzo łatwo odpuszczają. Moja ciekawość zagórowała nad strachem, a ja udałam się zgodnie ze wskazówkami. Jak się okazało droga była bardzo prosta, gdyż cały czas prowadziła przez plażę. W pewnym momencie ujrzałam w oddali skałę, zapewne tę co szukam. Pojawiło się u mnie zawahanie. A co jeśli to jakiś zboczeniec? Matko nie, raczej to się nie zdarza. Szybko wyrzuciłam z mej głowy pełne niepewności myśli i ruszyłam dalej. Szłam, aż dotarłam na miejsce. Było ono oddalone od zgiełku turystów, zadbane. Naprzeciw wysokiej, lekko szarawej z brązem skały, rozciągał się bajeczny widok: falująca tafla jeziora, a w niej odbicie zachodzącego słońca z milionem barw, które radośnie mieniły się. Najważniejsza jednak rzecz, to koc, świece i jakieś smakowicie wyglądające przekąski, znajdujące się pod kamienistą ścianą. Nikogo jednak nie było, zwróciłam się jeszcze ku temu czarującemu widokowi. Stanęłam i rozmarzyłam się, poczułam dłonie, które objęły mnie w talii, a także ten charakterystyczny zapach perfum dla pewnego mężczyzny... Kąciki moich ust uniosły się.
-Przepraszam... - usłyszałam JEGO  zciszony głos
-Nie masz za co. To ja przepraszam.- odwróciłam się i zatonęłam w jego ślicznych, niebieskich tęczówkach
Zbliżyliśmy się do siebie, a w końcu nasze usta połączyły się. O taak, tego pragnęłam: jego ust i dotyku. Tkwiliśmy w pocałunku przez dłuższą chwilę, w końcu jednak oderwaliśmy się do siebie. Bez żadnego słowa, gdyż w tej chwili nie trzeba nam było słów, skierowaliśmy się na kocyk. Lewus usiadł wygodnie i oparł mnie o jego brzuch.
-Stęskniłam się..- przerwałam milczenie
-Ja bardziej.- uśmiechnął się i delikatnie pocałował- Ada, wiedz, że to, że się nie odzywałem, nie oznaczało, że nic do Ciebie nie czuje. Po prostu chciałem to wszystko przemyśleć, chciałem...
-Robert, wiem. Nie musisz się tłumaczyć.- przerwałam mu- To moja wina. Powinnam była Ci od razu powiedzieć. A tak to przeze mnie prawie się rozstaliśmy...
-Kochanie nie obwiniaj się. Było, minęło. Trzeba iść dalej. I nie ważne, że było źle, ważne jest to co mamy teraz- siebie. I trzeba wykorzystać ten moment. Może te dwa dni dobrze podziałały... Zobaczyliśmy, jak zależy nam na sobie.
-W sumie może i masz rację. Kocham Cię.. -przytuliłam się
-Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo...- ucałował mnie w czoło
Robert zaskoczył mnie swymi słowami, ale nie tylko.. Miał świetny pomysł z wymyśleniem tego. Jednak chyba sam przy tym nie działał.
-Kocieee, Milena ci pomogła, co?- uśmiechnęłam się
-Taak, troszkę. Ale ja więcej wymyśliłem. -zaśmiał się
-Hhaha, dziękuję. Wszystko jest wspaniałe. Zaskoczyłeś mnie.
-Tak miało być. Proszę.- podał mi truskawkę w czekoladzie
-Eeej, gruba będę.
-Oj kotku od kilku truskawek się nic nie stanie. Z resztą dla mnie i tak zawsze będziesz najpiękniejsza.
-Ooo, weź bo zaraz się popłaczę.- poleciała mi łza
-Miśka, czemu? -zdziwił się napastnik, ocierając mi łzę i przytulając mnie w tym samym czasie
-No bo to wszystko jest cudowne. To miejsce, wszystkie rzeczy i Ty. To jest wyjątkowe, magiczne... Dziękuję.
-Starałem się. Chodź, przejdziemy się...
Wziął mnie za dłoń i poszliśmy brzegiem jeziora, tym razem już się przytulając. Byłam bardzo zadowolona. Cały czas się śmiałam, dzięki mojemu kochanemu Lewuskowi. Doszliśmy do mostku, na którym wcześniej byłam z Mileną  i stanęliśmy w objęciach, przyglądając się magicznemu zachodowi słońca.
-Ooo jakie słodziaki, czekajcie zrobię Wam zdjęcie.- powiedziała i wyjęła smartfona- Hhyhyhy, zobaczycie będzie na facebook'u.
-Mendo, nic mi nie powiedziałaś.- wypięłam jej język i zaśmiałam się
-Hhahah, na szczęście znalazłaś te pudełeczko.- wyszczerzyła się- Dobra ja Wam nie przeszkadzam i lecę do Kaśki.
-Okej, pa.- uśmiechnęłam się
-Siema siostra.- powiedział Lewy
Milena nam pomachała i poszła do pewnej blondynki, która czekała na nią na brzegu plaży.
-To co teraz robimy?- spojrzał zawadiacko Robert, ja natomiast wybuchnęłam śmiechem, tego mi brakowało.
-Hmm, no nie wiem, nie wiem.- popatrzyłam się na niego z przymrużeniem oka, gdyż oślepiał mnie blask zachodzącego słońca
-Ale ja wiem! - krzyknął, wziął mnie na ręce i wskoczył do nagrzanej wody
-AAA! Lewandowski!- zapiszczałam i chlapnęłam na niego- Te Twoje pomysły, no!
-Hhahahaha, jak ja kocham, gdy się złościsz. Tak cudownie wyglądasz.- wyszczerzył swój piękny ryjek
-No bardzo śmieszne misiu, bardzo śmieszne.- wskoczyłam na jego plecy
Myślałam, że to ja będę górą, jednak mądry Lewandowski złapał mnie, obrócił do siebie przodem i razem wpadliśmy pod wodę. Nie powiem, że było źle. Lubię się tak powygłupiać z moim głupkiem. Po chwili wyszłam na mostek, a Lewy też wynurzył się spod wody.
-Kotek, ja jestem cała mokra.- zrobiłam smutną minkę
-Hmm, no to co za problem. Zdejmuj koszulę, spódnicę i wskakuj do wody. Ubrania może się przesuszą trochę. -zaśmiał się
-Nie no zajebisty pomysł wiesz.- powiedziałam sarkastycznie- Ty to jednak zboczony jesteś!
-Oj no co tam. Adaa, jesteśmy sami.
-Okej, ale jakby co to Twoja wina.- rzuciłam w niego koszulą
-Hhahahah, okej kotku.- wysłał mi całusa w powietrzu
Zdjęłam z siebie jeszcze spódniczkę.
-Hmmm, kochanie jakie śliczne majteczki.
-Spadaj, lamo!
-No chodź do mnie!- złapał mnie ucieszony
-Wiesz, że tutaj nie masz na co liczyć, co nie?
-No, ale.. ale dlaczego?- zrobił maślane oczka
-A chociażby dlatego, że w każdej chwili może tu przyjść jakiś ludź!
-Hhahahah, ludź masz rację kochanie, ludź.- zaśmiał się
-To było dla żartów świrze mój.
-A no Twój.- pocałował mnie-Ehh, no kto by pomyślał, że Ada będzie robić dla mnie striptiz i to gdzie? Na plaży!- zacieszał
-No taaak, od razu striptiz. Głupek!
Cały czas się wygłupialiśmy, było świetnie. Skoki do wody, nurkowanie, podwodne pocałunki. Hhahah, tylko u nas.
-Ek kotek, chyba czas się zbierać.- powiedziałam, a on westchnął
-Trzeba to powtórzyć.
-Jestem za.- uśmiechnęłam się
Wzięłam swe ubrania, które przez te 2 godziny jednak  nieco się osuszyły. Założyłam i byłam gotowa. Po chwili poszliśmy do samochodu Roberta i ruszyliśmy w drogę powrotną. Podczas jazdy, dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Po pewnym czasie dotarliśmy pod mój dom.
-Choodź do mnie. Przynajmniej na chwilę.- poprosiłam go
-Nie kotek. Zmęczony trochę jestem. Jutro wpadnę do Ciebie.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.- uśmiechnął się
Wysiadłam z samochodu i zamknęłam za sobą drzwi. Zanim jednak Lewy odjechał podeszłam do jego drzwi i zapukałam w szybę, którą po chwili mi otworzył. Pocałowałam go:
-Jeszcze raz dziękuję i dobranoc.- uśmiechnęłam się
-Hhahah, dobranoc wariatko.- pocałował mnie także
Odjechał swym czarnym autem, a ja poszłam do swego domu. Okazało się, że rodzice już śpią, więc ja także wzięłam szybki prysznic i ułożyłam się do spania.

/Hejka kochane! I jak podoba się? Mam nadzieję, że zadowoliłam wasze mordki. :) Znając Was, gdybym ich nie złączyła to pewnie byście mnie ukatrupiły. xD No, ale ja sama pewnie długo bym nie wytrzymała :D Przepraszam też, że taki krótki. No ale czasem takie coś tylko udaje mi się stworzyć. :P
Jak wakacje, wybieracie się gdzieś? Ja osobiście może Mazury. W zeszłym roku byłam jeszcze w Niemczech, ale w tym roku niestety nie jadę :c.
Zapraszam Was na mojego drugiego bloga :)

http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/

Rozdział tam powinien pojawić się we wtorek. :)
Pozdrawiam, Ania :**

środa, 17 lipca 2013

The Versatile Blogger

Jejciu! Nie mogę opisać, jak bardzo się cieszę! :)
Teraz inna nominacja do The Versatile Blogger. Bardzo dziękuję osobie, od której otrzymałam owe wyróżnienie. :)
Dziękuję Ilona:P ! :**

A teraz coś o The Versatile Blogger.
Nominowany użytkownik powinien:

  • podziękować nominującemu
  • ujawnić siedem faktów o sobie
  • nominować dziesięć innych osób
  • poinformować o tym dane osoby.

7 faktów o mnie:


1. Kocham moich przyjaciół <3
2. Uwielbiam ten stan, kiedy mi odwala. xD
3. Jestem leniuszkiem i b. lubię słodycze, chociaż teraz ich nie jem ^^
4. Codziennie biegam z przyjaciółką i ćwiczę.
5. Mam dwójkę rodzeństwa.
6. Kocham BvB <3
7. Uwielbiam grać w piłkę ręczną :D

Osoby, które nominuję:











Pozdrawiam ;**

Liebster Award

Kolejna nominacje do Liebster Award! :o Kochane po raz kolejny cieszę się jak dziecko! :D
Znowu zdziwiłam się, myślałam, że więcej nominacji nie dostanę,a  tu proszę.. jest! :)
Bardzo dziękuję osobom, które wyróżniły mnie, a są nimi: Bożena Szczęsna :3 oraz Paula Reus .
Dziękuję kochane! <3

Pytania od Bożena Szczęsna :3 :
1.Ile masz lat?
2.Jaką masz pasję?
3.Ulubiony cytat?
4.Jakiego koloru są Twoje oczy?
5.Lubisz zwierzęta?
6.Ulubiony film?
7.Ulubiona książka?
8.Jakie stadiony chciałabyś zobaczyć na żywo?
9.Co robisz w wolnym czasie?
10.Jaki jest twój ulubiony trener?
11.Co zachęciło cię do pisania bloga?

Odpowiedzi:
1. 13
2. Hmm lubię uprawiać sport. <3
3. Jest ich kilka, m. in: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"
4. Piwne :)
5. Tak 
6. Mam kilka filmów, a jeden z nich to "Trzy metry nad niebem"
7. Nie mam chyba, ale bardzo fajna była "Oskar i pani Róża" :>
8. Signal Iduna Park i Santiago Bernabeu <3
9. Spotykam się z przyjaciółmi, uprawiam jakiś sport, słucham muzyki itp. :D
10.Juergen Klopp xD
11.Przeczytałam innego bloga i tak to się zaczęło. :)

Pytania od Paula Reus:
1.Jak masz na imię?
2.Twój ulubiony klub?
3.Ulubiony piłkarz?
4.Masz rodzeństwo?
5.Grasz w piłkę nożną?
6.Ulubiony siatkarz.
7.Ulubiony sportowiec.
8.Ulubiony kolor.
9.Ulubiony cytat.
10.Messi czy Ronaldo?
11.Neymar czy Robert Lewandowski?

Odpowiedzi:
1.Ania.
2.Borussia Dortmund <3
3.Robert Lewandowski.
4.Tak, brata i siostrę.
5.Tylko w szkolnej drużynie.
6.Hmm, a mogę kilku? :D Jak tak to: Krzysztof Ignaczak, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Zbigniew Bartman, Łukasz Żygadło, Michał Winiarski, Michał Kubiak i Kuba Jarosz :D
7.Hmm, nie mam chyba :P
8.Miętowy <33
9.Jest ich kilka, m. in. : "Śpieszmy kochać ludzi, tak szybko odchodzą".
10.Obojętne.
11.Robert Lewandowski :*

Dziękuję jeszcze raz! :**
Pozdrawiam, Ania :*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 26

(Opowiada Ada)
Obudził mnie jakiś szmer... Miałam obolałą głowę, jakiś szum,a moja twarz jakaś lepka.... No tak od płaczu.  Przede mną siedziała Natalia.
-Cześć.- powiedziałam zachrypniętym głosem
-No cześć! Co się stało?
Po mojej twarzy spłynęły łzy i nic nie odpowiedziałam. Moja przyjaciółka widząc, że cierpię od razu przytuliła mnie najmocniej jak potrafiła.
-Natka...
-Tak?- spojrzała na mnie
-Dusisz...  mnie..
-O matko! No tak, przepraszam kochana.- odpowiedziałam jej tylko uśmiechem
-Która godzina?
-Kilka minut po 17. A co?
-O matko tyle przespałam. A jak weszłaś?
-Drzwi były otwarte, więc weszłam. A tak w ogóle to dzwoniłam do Ciebie z 30 razy, ale nie odbierałaś. Tak się przestraszyłam, więc przyszłam. Co się stało?
-Bo...- i wszystko jej opowiedziałam dokładnie
-Ada po co tam poszłaś? Ale dobra tam, nie ważne. Co za debile...- przytuliła mnie znowu
-No wiem, a teraz pewnie Robert nie chce mnie znać.
-Nie wydaje mi się. On raczej taki nie jest... Kochanie wszystko będzie dobrze, zobaczysz...- pocałowała mnie w czoło
-Dzięki, że jesteś.
-Nigdy bym Cię nie zostawiła.
Kiedy dotarło do mnie, że jest już po 17 od razu wystartowałam do łazienki, żeby trochę się ogarnąć. Rodzice nie mogą się dowiedzieć, co się stało. Dopiero jak będzie taka sytuacja, że będę zmuszona do powiedzenia prawdy, to wtedy ją ujawnię. Na razie nie chcę ich stresować, bo wiem, że pomiędzy nimi sami nie jest za dobrze, a ja nie będę im przysparzała dodatkowych zmartwień. Obmyłam twarz,a potem nałożyłam warstwę kremu, tak aby nie było widać smug płaczu. Po chwili wróciłam do swojego pokoju, a tam zastałam moją przyjaciółkę zajadającą się żelkami. Właśnie, to były moje żelki.
-Hahah, no jasne, że możesz..- zaśmiałam się
-No wiem.- i również się zaśmiała - Ada, rozmawiałaś z Lewym?
-No tak, tłumaczyłam mu, ale on potrzebuje czasu.
-Ahaa... A co z Twoją przeprowadzką, która ma się odbyć za 4 dni?
-Nie wiem. Chyba poszukam teraz jakiegoś mieszkania.
-Weź nie szukaj kochana. Ja kupiłam, bo z Łukaszem nie będę mieszkała na razie. A dom jest wystarczająco duży, żeby pomieścić nas dwie, a nawet i więcej osób.
-O boże. Dziękuję, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.- przytuliłam ją
-Na mnie zawsze możesz liczyć. Dobra ja chyba zaraz będę się zbierała.
-No chyba żartujesz... Będziesz dzisiaj nocowała u mnie.
-Emmm, no nie wiem. Rodzicom nic nie mówiłam.
-To zadzwonisz. Nie martw się.
-Okej to idę zadzwonić.
Rodzice Natalii się zgodzili, a my postanowiłyśmy, że urządzimy sobie maraton filmowy. Za niewiele czasu wrócili moi rodzice. Ucieszyli się, że Nata dzisiaj nocuje u nas. Zamiast kolacji postawiłyśmy na pizzę. Złożyłyśmy zamówienie i czekałyśmy na dostawę. Podczas tego czasu wybrałyśmy wiele filmów do obejrzenia.
-O chyba pizza jest.- wybiegłam z pokoju, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi
Chwilę po tym wróciłam do pokoju z wielkim pudłem o smakowitym zapachu. Natalia zrobiła miejsce na łóżku i usiadłyśmy, aby spałaszować jedzenie. Podczas spożywania nie obyło się bez śmiechu, obie usmarowałyśmy się sosem z pizzy. Taki moment musiał zostać uwieczniony, więc nacykałyśmy sobie wiele zdjęć. Po chwili znalazły się one na fb, a pod nimi mnóstwo lików i fajnych komentarzy. Po tym nadszedł czas na malowanie paznokci, normalnie poczułyśmy się jakby kilka lat wstecz. Zrobiłyśmy sobie fajne wzorki, a po chwili zaczęłyśmy wielkie oglądanie. Oczywiście zaczęło się filmem "Trzy metry nad niebem", następnie drugą częścią, czyli "Tylko Ciebie chcę", a potem "LOL". Po tym obejrzałyśmy jeszcze chyba 3 filmy i położyłyśmy się spać. Niestety ja nie dałam rady, więc leżałam sobie na łóżku, przy czym wpatrywałam się tępo w sufit. Miałam nadzieję, że to co się stało, to tylko zły sen. Około 5 nad ranem zdołałam się uspać.
***
(Opowiada Robert)
Po rozmowie z Adą wróciłem do domu, chociaż widziałem, że za jakieś 2-3 godziny będę musiał jechać znowu po Milenę. W mieszkaniu nie było nikogo, więc usiadłem na beżowej kanapie i popijałem sobie piwo. To wszystko mnie dręczyło... Po chwili zaczęły mi lecieć łzy. Może to nie męskie, ale ja na prawdę ją kocham... Wtedy potrzebowałem szczerej rozmowy z przyjacielem. Postanowiłem zadzwonić do Wojtka. Poczekałem, kilka sygnałów lecz włączyła się poczta głosowa. No tak, pewnie jest czymś bardzo zajęty. Zostało mi jeszcze zadzwonić do Marco lub Mario. Wybrałem blondyna, gdyż czuję, że on w tych sprawach będzie bardziej umiał mi doradzić... 1 sygnał, 2, 3..... Usłyszałem jego głos:
-O siema stary!
-Cześć.- odpowiedziałem
-Co ty taki jakiś smutny?
-No bo podczas Euro dużo się wydarzyło. Znalazłem sobie dziewczynę. Czuję, że to ta jedyna i cholernie ją kocham. Tyle, że jest problem.... Zobaczyłem ją ze swoim byłym jak trzymali się za ręce. Może to bardziej wyglądało, jakby się chciała wyrwać, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że się z nim spotkała.... Bez mojej wiedzy- podkreśliłem- A jeszcze wczoraj przez niego płakała. No i ona mi wszystko wytłumaczyła, ja uwierzyłem, ale to mnie boli... Zraniła mnie po prostu.
-O kurwa Lewy. Masz problem. Ale nie przejmuj się, z tego co widzę to jej też bardzo zależy. Pomyśl trochę..
-Taa, łatwo mówić.
-No ale Robert wolisz ją stracić, czy powalczyć a ten incydent puścić koło nosa?
-Oczywiście, że chcę aby została przy mnie na zawsze, ale zraniła mnie..
-A Anka?
-Jeszcze bardziej... Chociaż nie. To nie jest taki sam ból jak wtedy. To jest mocniejszy...
-Stary. Chyba pomyślę, że jesteś popierdolony jak nie zawalczysz o nią... Dobra ja muszę kończyć bo Mario z Andre wpadli po mnie. Trzymaj się i powodzenia.
-Dzięki, pa.
-Cześć.
Słowa Marco dały mi trochę do myślenia... No jednak przez to mam większy mętlik w głowie. Co mam zrobić? Na razie nie mam pojęcia, porozmawiam sobie jeszcze z Mileną dzisiaj.. Ona na pewno będzie o wszystkim wiedziała po spotkaniu z Adą. Godzinę potem dostałem wiadomość od mojej sis, żeby po nią przyjechać. Szybko zebrałem dupę i ruszyłem po nią. Kilkanaście minut później byłem na miejscu. Nie spotkałem tam Ady. Niestety zaczęło mocno padać, więc bardzo źle było odwozić Milenę na trening. 
-Leeeewus zostań na trening.- prosiła mnie i zrobiła maślane oczka
-No okej, okej.- uśmiechnąłem się
Młoda pomknęła do szatni, a ja zająłem miejsce na trybunach. Po chwili dziewczyny wyszły na boisko. Fajnie było popatrzeć na ich trening. Widać, że wkładają w to całe swoje serce. Poczułem się przez chwilę jak kiedyś. Gdy jeszcze grałem w Polsce i miałem chwilę wolnego, to przychodziłem do siostry na treningi. Miło tak powspominać tamte czasy. No ale niestety teraz jestem na fali opadającej. Do głowy znowu przychodzą mi myśli związane z Adą i Kamilem. Może powinienem posłuchać Marco i nie przykuwać do tego tak dużej uwagi? Może tak, ale na razie nie wiem jeszcze co zrobić. Zabolało mnie tamto spotkanie. Boję się, że przez mój honor mogę stracić najważniejszą dziewczynę w moim życiu. Z zamyśleń wyrwała mnie moja siostra z koleżanką Kasią, która uderzyła mnie piłką od siatki w głowę.
-Au!- krzyknąłem udający przy tym, że mnie zabolało
-Ty, w Borussi to gorsze piłki przyjmujesz!- zaśmiała się blondynka
-Oj tam, ale zabolało.-również zaśmiałem się
-Dobra, widzę, że nadal przystojny jesteś...
-Ej, nie podrywaj go! Zajęty jest!- zażartowała Milena
-Hhahah, ok. To co tam u Ciebie?
-Może być. Wolne na razie mamy, więc jest luz.- odpowiedziałem
-Zazdroszę Wam, my z Milką to siódme poty musimy wylewać na treningach!
-Taaa, widziałem właśnie. Specjalne wyrzucanie piłek za boisko, wygłupianie się i rzucanie w kogoś to solidne treningi?- zaśmiałem się
-Lewusku u was i tak nie jest lepiej.- rzuciła siostra
Po chwili rozmowy dziewczyny poszły się przebrać, a ja skierowałem się do samochodu. Kilka minut później dołączyła do mnie Milena.
-No to bracie możemy ruszać.
-Dobrze siostro. Która godzina?
-18.
-Już?!
-Hhahah, no. A jak tam samopoczucie?
-Zwalenie.
-Słyszałam, Ada mi wszystko opowiedziała.- powiedziała, a po tym zapadła chwila ciszy- Zależy ci na niej?
-No to oczywiste, że tak.
-A wierzysz jej?
-Taa, przynajmniej się staram uwierzyć.
-Ale ona powiedziała ci prawdę. Zastanów się Robert czego chcesz. Czy mieć ją cały czas przy sobie, czy zrobić tak, aby wasze drogi się rozeszły.... Tylko pamiętaj: przez Twój honor i chimery wszystko możesz spieprzyć.
-Wiem siostra. Dzięki za rady.- dałem jej całusa w policzek
-Do usług.- uśmiechnęła się - Ja nawet mam plan...
-Hmmm, jaki?
Ta przysunęła się i opowiedziała mi go na ucho. Wyglądał na dość prosty, tylko oby wszystko poszło zgodnie z planem. Bo jak nie, to może to trochę dłużej potrwać. Po chwili znaleźliśmy się pod naszym domem. Przekroczyliśmy jego próg i postanowiliśmy, że zanim mama wróci ze spotkania to przygotujemy coś na kolację. Jak założyliśmy, tak zrobiliśmy.Wytworem naszej wyobraźni była smakowita sałatka grecka. Niedługo po uszykowaniu jej do kuchni wkroczyła mama. Chyba była zaskoczona efektem naszej, braterskiej współpracy. Najbardziej ucieszyło nas to, że kolacja smakowała. Dziewczyny poprosiły mnie, żebym sprzątnął po kolacji, więc spełniłem ich zachciankę. Gdy uwinąłem się z naczyniami, przyniosłem do salonu dla wszystkich po lampce czerwonego wina. Wieczór spędziliśmy miło, wspominając dziecinne lata.
Potem przyszedł czas na sen, który dzięki alkoholowi przyszedł mi z łatwością.
Następnego dnia o 10 obudziła mnie głośna muzyka nastawiona przez moją siostrę. Widocznie tym chciała mnie wybudzić z głębokiego snu. Na szczęście jeszcze nie wkroczyła do mojego pokoju, więc postanowiłem ją zaskoczyć. Nalałem w wiadro lodowatej wody, zakradłem się do jej pokoju, gdzie wycierała regał i z impetem chlusnąłem na nią wodą.
-Aaaaa debilu!- wydarła się na całe gardło
-Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.- zaśmiałem się -Nie trzeba było włączać muzyki tak głośno.
-Pff wcześniej, czy później i tak byś wstał. - wypięła mi języka- Idź zjedz śniadanie, a ja w tym czasie umówię się z Adą na spotkanie.
-Okeej.
Zszedłem na dół do kuchni. Mama akurat robiła jakieś ciasto.
-Hejka mamo.- pocałowałem ją w policzek
-Cześć synku. Chcesz herbatę?
-Nie dzięki, naleję sobie soku.
Wyjąłem z lodówki schłodzony sok pomarańczowy i wlałem go do szklanki. Na śniadanie zrobiłem tosty z tostera BvB. Taki mały, dortmundzki akcent zawsze miły do śniadania. Po spożyciu posiłku udałem się do pokoju Milki, dowiedzieć się co zdziałała.
-I co tam siostra?
-No Ada się zgodziła. Mam nadzieję, że wszystko będzie okej.- uśmiechnęła się
-Dobra. Jadę się spotkać z Wojtkiem, na razie.
-Cześć.
Ogarnąłem się i wyszedłem na spotkanie ze Szczęsnym. Teraz zasięgnę rady u niego...
***
(Opowiada Ada)
Kiedy obudziłam się przed 11 to Nata już nie spała. Leżała sobie obok mnie i zacieszała, gdyż zapewne dostała jakiegoś fajnego sms-a od Piszcza.
-Co napisał?- zaśmiałam się
-A takie tam.- i pokazała mi komórkę
-Jaki romantyk.- uśmiechnęłam się
-Hahhaha, no a co. Niech się stara.
-To najważniejsze. Dobra ja idę do łazienki się ogarnąć.
-Ok.
Umyłam się, poczesałam i wróciłam do pokoju, aby w coś się ubrać.
-No to teraz ja idę się umyję.
-Spoczko.
Natalka powędrowała do łazienki, a ja zaczęłam przeczesywać moją szafę i szukać czegoś stosownego do dzisiejszej pogody. Przez okno można było dostrzec dużo słońca, co prawdopodobnie zwiastowało upalny dzień. Termometr wskazywał również wysoką temperaturę - 24 stopni, więc się nie pomyliłam. Nałożyłam na siebie to (bez czapki). Po chwili do pokoju wparowała Nacia.
-To co schodzimy na śniadanko?- zapytałam się
-Dobra grubasie.- zażartowała
Oczywiście w domu już nie było rodziców. Wiecznie są w pracy... No ale dzięki temu dobrze nam się powodzi.
-Co jemy?
-Hmmm, no nie wiem. Musli z mlekiem?- zaproponowała moja przyjaciółka
-Dla mnie spoko.- odparłam pogodnie
Wyjęłam miseczki i każda z nad nałożyła sobie tyle ile chciała. Postanowiłyśmy, że śniadanie zjemy na tarasie. Pogoda sprzyjała, więc mogłyśmy oddychać świeżym, ale niestety dusznym powietrzem. 
-Parno jest, może być burza.- stwierdziłam po zjedzonym posiłku
-Nom. O sory, ktoś dzwoni.
Natalka odebrała i jak się okazało była to jej mama.
-Sorki miśka, ale muszę zmykać do domu. -powiedziała smutno
-Ooo szkoda. 
-Noms, dobra ja mykam, czeeść.
-Czeeść.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i odprowadziłam ją do drzwi. Po chwili sama wróciłam na taras, aby posprzątać po zjedzonym śniadaniu. Kiedy skończyłam tę czynność, postanowiłam, że wskoczę w strój kąpielowy i popływam trochę w basenie przy domu. Przynajmniej spalę trochę kalorii- pomyślałam pozytywnie. Włożyłam na siebie strój (3) i położyłam się na materacu, który już wcześniej przygotowałam do pływania. Wypoczywałam sobie, sącząc drinka i opalając się równocześnie. W końcu usłyszałam dźwięk mojej komórki, więc musiałam kawałek przepłynąć do brzegu. Jak się okazało była to Mielna.
-Hejka- powiedziałam
-Cześć, jak się czujesz?
-Hmm, no więc nocowała u mnie Natalia i jakoś trochę mnie pocieszyła, więc może być.
-No to dobrze. A tak w ogóle to możesz dzisiaj około 17.30 spotkać się, to ja Ciebie zabiorę gdzieś.. Co?
-Emm, no mi pasuje. Na razie żadnych planów nie mam.
-Okej, to wpadnę po Ciebie gdzieś tak, jak powiedziałam. 
-Spoko, to jesteśmy umówione.
-Nom, pa.
-Cześć.
No to od teraz mam plany na wieczór. Odłożyłam komórkę na leżak i wracałam na materac. Jednak nie udało mi się to, gdyż moja komórka ponownie zadzwoniła. Teraz była to Julka:
-No siemka Kochańska.
-Czeeść. Co tam?
-A no nic właśnie. Siedzę z Wiką i się nudzimy.
-Hmmm, no to wpadajcie do mnie. Ja teraz sobie wypoczywam w basenie...
-O komu dobrze. Ale co do wpadnięcia to spoko, niedługo powinnyśmy być.
-Dobra czekam na was, narazka.
-Pa..
Pomyślałam, że zrobię też drinki dla Wiki i Julki. Przygotowałam też żelki i czipsy, a także wyjęłam kolejne 2 materace, które zapewne się przydadzą. Wyniosłam wszystko na zewnątrz, a sama wróciłam do basenu. Po kilkunastu minutach zawitały do mnie dziewczyny.
-Heej- rzuciły mi się na szyję
-Hejoł, ale teraz jesteście mokre- zaśmiałam się
-Oj tam i tak zaraz się przebierzemy w stroje.- odparła Wiki
-Okej to lećcie do łazienki.
Dziewczyny poszły się przebrać, a po chwili wróciły. Postanowiłyśmy trochę zaszaleć, do drinków dolałyśmy alkoholu, a po tym wskoczyłyśmy na bombę do basenu.
-Szkoda, że nie ma Natki.- powiedziała Julka
-Yhym, ale ona dzisiaj nocowała u mnie.
-O bibke miałyście.- uśmiechnęła się Wiki
-Taa, ona raczej mnie pocieszała.
-A co się stało?!- zapytały równocześnie
Zaczęłam im wszystko opowiadać. Były trochę złe na mnie, że nie powiedziałam im o tym wcześniej. No ale po chwili złość minęła i zaczęły mnie pocieszać i zapewniać, że wszystko będzie dobrze. Siedziałyśmy i wygłupiałyśmy się, fajnie tak było. No ale niestety o 16 sielanka minęła i dziewczyny zaczęły się zbierać. Ja natomiast poszłam na górę, aby trochę się ogarnąć na ten tajemniczy "wyjazd" z Milą. Wzięłam prysznic, zrobiłam sobie fryzurkę i znowu stanęłam bezradnie przed szafą, nie wiedząc co na siebie założyć. Postanowiłam, że założę na siebie coś cieplejszego z racji, że nadchodzi wieczór,a wraz z nim ochłodzenie. W końcu wybrałam to. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Przed nimi stała Milena.
-Ada idź mi się przebieraj!
-Hhahaha, czeemu?- zapytałam zdziwiona
-No bo jest ciepło.- odpowiedziała bez namysłu
-Okeej. To chodź mi doradzisz, bo wiesz gdzie jedziemy, więc będzie łatwiej.- uśmiechnęłam się
Wspólnymi siłami uznałyśmy, że to będzie dobre. Zamknęłam dom i wysłałam mamie sms-a, że nie ma mnie w domu i jeszcze nie wiem, o której wrócę. Byłam bardzo ciekawa, gdzie zabiera mnie siostra Roberta. Po chwili siedziałyśmy już w jej aucie i jechałyśmy w te tajemnicze miejsce...

/Cześć :D No i jak rozdział? Moim zdaniem znowu wyszło beznadziejnie... To kolejny taki nieudany rozdział ;c Przepraszam, że daję takie Wam do czytania. Proszę o szczere opinię. :)

Jakie wrażenie po meczu Polska- Bułgaria? Bo u mnie smuutno. :c Szkoda, że w tym roku nie mają już szans na wyjście z grupy. :/ A w tamtym roku tak dobrze im szło. No to teraz nie zostaje nam nic innego jak wiara w nich, że wygrają kolejną, już nie tak ważną potyczkę z Bułgarami i oczekiwanie następnej Ligi Światowej 2014. Mimo tego, że przegrali dalej im kibicujmy i bądźmy przy nich całym swoim serduchem.  <3 A no i nie zapomnijmy trzymać za nich kciuki podczas zbliżających się Mistrzostw Europy :)

Zapraszam Was kochane na mojego drugiego bloga :)

http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/

Na razie jest tam tylko prolog, ale zapraszam do czytania :) Pierwszy rozdział jeszcze nie wiem kiedy się pojawi. Tak myślę, że będę tam dodawała rozdziały co dwa tygodnie. A no i jeszcze taka prośba do Was, czy pomogłybyście mi w rozgłoszeniu mojego, nowego bloga? Byłabym bardzo wdzięczna ;*
Pozdrawiam, Ania ;**

poniedziałek, 8 lipca 2013

Nowy blog :D

Kochane postanowiłam, że założę drugiego bloga. Rozdziały będą dodawana chyba co 2 tygodnie. Mam nadzieję, że spodoba wam się. :) Na razie są tam tylko bohaterowie, ale niebawem powinien pojawić się prolog :P
http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/
Zapraszam do czytania i komentowania :D
Pozdrawiam Ania ;**

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 25

Właśnie słuchałam piosenki "Can't hold us", kiedy usłyszałam szczęknięcie drzwi. "Oo pewnie rodzice wrócili"- pomyślałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam swe kroki na dół. Nie myliłam się, przede mną stali moi rodziciele z wyprawką od dziadków. Między innym zapewne są to dżemy, jakieś przetwory itd. Jednym słowem normalka :D
-Cześć mamo, cześć tato.- przywitałam ich uśmiechem
-No hej córciu- odpowiedzieli zgodnie
-Jak tam?- zapytałam
-A dobrze, babcia dała nam trochę przetworów.- odpowiedziała mało entuzjastycznie mama
-Hhehe, właśnie widzę.
Pomogłam rozpakować mamie wszystko, ale coś mnie zdziwiło... Tata jakoś szybko wyszedł, hm ciekawe dlaczego? I w ogóle mama taka jakaś smutna, przygnębiona jest.
-Mamo co się stało?
-Nic córciu.
-Mamo przede mną nic nie ukryjesz. Mów proszę.. Przecież widzę, że jakaś nie w sosie jesteś, a tata szybko wyszedł. Pokłóciliście się?
-Tak jakby..- odpowiedziała tak na odczepnego, ale ja nie miałam zamiaru to tak zostawić
-Co znaczy tak jakby?
-No po prostu tata jakoś dziwnie się ostatnio zachowuje. Jak byliśmy u dziadków to co chwila wychodził, bo ktoś do niego dzwonił.. Dla mnie mniej czuły jest. Nie wiem, co to może być...
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze..- pocieszałam ją- Może to z pracy..
-Ada, łatwo ci mówić. Tata jest jakiś nieobecny.. Czasem myślę, że on może.. No, że...- zaczęła się jąkać, a jej głos się urwał
-Mamo o czym ty myślisz?
-No, że znalazł sobie jakąś młodszą i atrakcyjniejszą kobietę.
-Mamo, nawet tak nie myśl! Wyrzuć sobie ten pomysł z głowy.. Przecież obie wiemy, że tata nas bardzo kocha. A w ogóle w następnym tygodniu będą Twoje urodziny, może po prostu wymyśla jakąś super niespodziankę.
-Tak myślisz?
-No jasne.-przytuliłam ją- Nie przejmuj się, to pewnie chwilowe.
-Okej. Skoro tak myślisz, to postaram się zapomnieć o moich przypuszczeniach. Chociaż sama zobaczysz..
-Mamo...
-No już dobrze. O widzę ciasto zrobiłaś.
-Taak, z Robertem wczoraj.- uśmiechnęłam się
-Ada, chyba Twoja komórka na górze dzwoni. Leć odbierz.
-Faktycznie..
Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i odebrałam. Okazało się, że dzwoni Julka:
-Heej pyśku. -przywitała mnie
-No hej hej. Co tam u Ciebie?
-W porząsiu. Tyle, że mam bardzo ważną sprawę do obgadania i to nie jest na telefon.
-Yhyym, okej. To pasuje ci za półtorej godziny w galerii?
-Jasne, tyle, że jeszcze zadzwonię po Wikę i Nate.
-Spoczko, to jesteśmy umówione. Papaty.
-Pa.
Rozłączyłam się i padłam na łóżko. Na prawdę sama zaczęłam się przejmować tym, co mama powiedziała. "A co jeśli tata na prawdę kogoś ma?- zaczęłam myśleć Nie Ada wyrzuć to sobie z głowy! To niemożliwe!
Chociaż te telefony i takie wyjścia.. Hmm.. Dobra może lepiej wyłączę całkiem myślenie. To wcale nie jest prawda, zrozum kobieto, zrozum!"- powtarzałam sobie w głowie. Te myśli całkowicie zaprzątnęły mi głowę tak, że nawet nie usłyszałam wołanie taty, który już wrócił z "przechadzki" jak to powiedział. Potruchtałam do salonu, gdzie siedzieli oboje. Ale chyba niestety weszłam nie w porę, bo się kłócili. No właśnie KŁÓCILI, co się im nigdy wcześniej nie zdarzało. No dobra były jakieś drobne sprzeczki, ale to nie wyglądało tak. Jednak jak mnie zobaczyli od razu przybrali miny jakby nigdy nic, uśmiech i w ogóle. Na serio coś mi tu nie pasuje...
-Ukroić ciasta?- zagaiłam
-Ooo nasza kochana córka upiekła ciasto, a jakie?- odparł tata z uśmiechem na twarzy, ten uśmiech wyglądał podejrzanie, bo był sztuczny -.-
-Jakieś truskawkowe. To chcecie?- zapytałam
-Jasne.- odpowiedzieli równocześnie, tak jakby chcieli mnie się pozbyć
Opuściłam salon i poszłam do kuchni, aby ukroić deser. Doszły do mnie znowu lekko uniesione głosy. "Ughhh mam tego dość! Wkraczam do akcji!"-pomyślałam.
-Czemu się kłócicie?! Co jest z wami? Nigdy wcześniej tak nie było, nie poznaję Was.!- krzyknęłam
-Ale proszę Cię dziecko nie krzycz- upomniała mnie mama
-No więc o co chodzi?- zapytałam poddenerwowana, niestety żadnej odpowiedzi nie uzyskałam -Ktoś mi powie? Bo przepraszam bardzo, ale zachowujecie się jak dzieci. Kryzys jakiś macie?
-Po prostu Asia się tego czepia, że wyszedłem na spacer.
-Ja się czepiam? No tak, najlepiej jest na mnie zwalić... Po prostu denerwuje mnie to, że nawet nic nam nie powiedziałeś, że wychodzisz.
-Dobrze więcej to się nie powtórzy. Coś jeszcze? Bo muszę wyjść, bo ktoś do mnie dzowni.
-Nic więcej- odpowiedziałam za mamę, bo widziałam, że na jej twarzy maluje się zdenerwowanie
Tata wyszedł z salonu, aby odebrać ten telefon. To na prawdę jest dziwne... Kiedyś przy nas rozmawiał, a dziś.. Sama już nie wiem co mam myśleć. Powiedziałam mamie, że to może chodzi o jej urodziny. Ale sama mam co do tego wątpliwości, gdyż zawsze tata o takich sprawach rozmawiał ze mną...
-I widzisz? Mówiłam ci, że ktoś bez przerwy do niego dzwoni.- i urwała bo tata powrócił do pomieszczenia
-Dobra ja muszę zaraz się zbierać, bo dziewczyny mnie prosiły o spotkanie. Jakaś pilna sprawa, rozumiecie?
-Taa.- odpowiedzieli
Posiedziałam z nimi jeszcze chwilę i porozmawiałam. Teraz obyło się bez żadnych spięć. Na szczęście... Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się przygotowywać na spotkanie. Jednak cały czas spokoju nie dawała mi ta sprawa rodziców.. "Dobra Ada wyluzuj, wszystko się poukłada."- pomyślałam i powróciłam myślami do tego, co muszę zrobić. Z szafy wyciągnęłam do ubrania to. Włosy poczesałam w koczek z warkoczem, do torebki włożyłam wszystko co potrzebowałam, a na koniec obwieściłam rodzicom, że wychodzę. Opuściłam dom i udałam się na spotkanie z dziewczynami. Niestety spokojne dotarcie nie było mi dane, gdyż na drodze spotkałam kolejną przeszkodę... Kamila -.-
-Ada..
-Czego chcesz idioto?
-Może byłabyś milsza dla mnie?
-Dla Ciebie milsza? Chyba śnisz człowieku. Na jakim ty świecie żyjesz? Tu nie jest tak kolorowo, i w ogóle nie proś mnie o drugą szansę, bo i tak jej nie dostaniesz...
-Ale zrozum, ja Cię dalej kocham..
-Ale ja Ciebie nie. Masz Ankę i daj sobie spokój..
-Nie mam Anki. To było przypadkowe spotkanie.
-Taa jasne, od tak po prostu zabrałeś ją na kawkę z ciastem, co nie?- zapytałam z sarkazmem
-Wiem głupio wygląda, ale tak było..
-Dobra skończ. Powiedziałam Tobie, że nie dostaniesz drugiej szansy.
-Skoro nie, to przynajmniej zawalczmy o przyjaźń.
-Przyjaźń z takim dupkiem jak ty? Nie dziękuję. Z resztą śpieszę się, cześć.- rzuciłam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę galerii handlowej
"Boże kiedy on mi da spokój.." - zastanawiałam się " I w ogóle ta przyjaźń, dziwne to było... A może jednak warto spróbować.. Nie Ada, daj sobie spokój, wiesz co ten debil ci zrobił" Te myśli na prawdę mnie wykończą. Kamilowi na pewno nie dam drugiej szansy. A ta przyjaźń? Na razie nie odpowiem na to pytanie. Po kilkunastu minutach dotarłam do celu. Na samym wejściu zobaczyłam zniecierpliwione dziewczyny, które czekały na mnie na jednej z ławeczek przed centrum.
-W końcu jesteś!- krzyknęła Wika i przytuliła mnie
-Sory, że się spóźniłam, ale z Kamilem się spotkałam...
-Z Kamilem?- zdziwiła się Nata
-Tak, z Kamilem, a wiecie, że...- i wszystko im opowiedziałam
Moje przyjaciółki nie ukrywały zdziwienia wobec jego zachowania, ale nie tylko zdziwienia, ale też zdenerwowania. Po ich reakcji stwierdziłam, jednak że nie podzielę się z nimi refleksją na temat możliwego pogodzenia się. To by je zdenerwowało, ale też wiem, że nie robię dobrze nie mówiąc im wszystkiego. Czemu te życie jest takie ciężkie?- zastanawiałam się. Chodziłam z dziewczynami po wielu sklepach, tylko można było patrzeć jak co chwila dochodzą nam kolejne torby. No ale na szczęście już wszystko mam co mi potrzebne do przeprowadzki.Po jakichś 5 godzinach szalonych zakupów i szastanie pieniędzmi postanowiłyśmy zajść na jakiegoś szejka, czy lody. To okazało się być strzałem w dziesiątkę. Nie ma co ukrywać bo trochę się zmęczyłyśme tym łażeniem. Od 13 do przeszło 18. :D Tak uwielbiamy zakupy... xD
-Dziewczyny bo ja miałam coś dla was powiedzieć..- zaczęła Julka
-O matkoo.. Mam najgorsze scenariusze.. W ciąży jesteś?- zapytałam
-Hahhaha, a ty tylko o ciąży. Nie.- zaśmiałyśmy się wszystkie- No więc każda z was wyjeżdża na studia do jakiegoś kraju. Wika do Londynu, a wy do Dortmundu- wskazała na mnie i Natalię, a my przytaknęłyśmy- No więc i ja postanowiłam, że nie będę inna i także wyjadę do.. Dortmundu.
-O niee, ja sama będę?- zapytała smutna Wika
-Proszę Wikusiu zrozum. Bo wiesz Ada ma tam ciotkę i ja mam no i po prostu tak łatwiej mi będzie. Nie gniewasz się?
-Oczywiście, że nie. Ale tak daleko będziecie ode mnie. Chyba nie wytrzymam.
-Ojej. To namawiaj Wojtka na przenosiny do Borussi.- powiedziała Natalia, a my wybuchnęłyśmy śmiechem
-Fajnie by było, ale wiesz to nie możliwe.. A z resztą postaramy się często siebie odwiedzać.- uśmiechnęła się
-No właśnie: dla chcącego nic trudnego.- odparłam
Posiedziałam z dziewczynami jeszcze trochę,a potem zaczęłyśmy się żegnać. Po kilku minutach byłam już w drodze do domu. Na moje nieszczęście spotkałam kogo znowu? Kamila oczywiście!
-Czy ty mnie prześladujesz?- zapytałam podejrzliwie
-No jasne, że nie. Po prostu idę do Patryka.
-Yhyy, dobra.
-A jak z tą przyjaźnią?
-Posłuchaj dla mnie to jest trudne. Daj mi spokój.
-Ale Ada na prawdę mi bardzo zależy... Proszę..
-Emmm, no nie wiem.
-Proszę...- popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakim kiedyś na mnie patrzył, wówczas wszystkie wspomnienia powróciły, a ja zmiękłam
-No dobra, możemy jutro się spotkać o 11. Pasuje ci?
-Oczywiście, że będę.- powiedział i jakby tak dziwnie się zaśmiał, złowieszczo? Nie wiem, to chyba nie najlepsze określenie, ale coś w tym stylu. Zdziwiło to mnie trochę, ale spoko- Dziękuję.
-Dobra nie rozczulajmy się, to ma być tylko rozmowa. Niczego Tobie nie obiecuję.. Cześć.
-Papa.
"Co ja zrobiłam?" -zapytałam się samą siebie. Przecież to się może źle skończyć. Boże... A może jemu na prawdę zależy? No sama już nie wiem. Kurde, aby Robert nie były zły za to spotkanie... Szłam w takim zamyśleniu, aż prawie weszłam na słup. Matko no... W końcu bezpiecznie doszłam do domu i od razu przeszłam do mojego pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na fb. Zaczęłam się zastanawiać: "Nie wiem co mam zrobić... Powiedzieć dzisiaj o tym Lewemu? Może lepiej będzie jak jutro o tym z nim porozmawiam." Akurat miałam wyłączać lapka, kiedy na skype zadzwonił mój ukochany.
-Cześć misiaczku.- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Hej kocie. Jak tam?
-Hmm, no dobrze. Byłam na zakupach z dziewczynami - pokazałam jemu wszystkie torby- i przed chwilą wróciłam. A co u Ciebie?
-Emmm, siedzę, nudzę się, tęsknię, kłócę się czasem z Mileną. I ogólnie nie mam co robić.
-Hheheh, interesujące. A wiesz, że Julka też wybiera się na studia do Dortmundu?
-Serio? O to fajnie będzie. Może zapomni o Przemku...
-No. Chociaż ona już chyba zapomniała, to znaczy prawie. Bo nieraz jeszcze coś wspomni, widać, że ją to zabolało..
-Cześć Ada!- krzyknęła Milena, która niespodziewanie pojawiła się u boku Lewusa
-Siemka Milka. Co tam?
-W porząsiu. Przed chwilą wróciłam z treningu i tak pomyślałam sobie, że musimy się spotkać.
-A no właśnie tylko kiedy?
-Może jutro około 13. Odpowiada Tobie?
-Oczywiście to jesteśmy umówione.- uśmiechnęłam się- No dobra kochani, ja muszę kończyć bo mama woła mnie na kolację. Dobranoc słodziaki ;**
-Pa Duśka.- pożegnała mnie Milka
-Dobrnoc kotku.- przesłał mi całusa Lewy
Rozłączyłam się z Lewandowskimi i udałam się do kuchni. Pomogłam mamie rozłożyć nakrycie do stołu,a po chwili jedliśmy już posiłek.
-Co tam u dziewczyn?- zapytał tata
-A wiesz, że wszystko dobrze. A Julka nawet wybiera się też na studia za granice. A zgadnijcie gdzie..
-Hmm, no nie mam pojęcia.- odparła mama po chwili namysłu, a tata tylko wzruszył ramionami, pokazując tym samym, że również nie wie
-Do Dortmundu!- odpowiedziałam zadowolona
-Ooo no to świetnie. Będziesz miała dwie przyjaciółki przy sobie.-rzucił tata
-No, tylko szkoda mi Wiki.- posmutniałam
-Oj Ada nie martw się. Będziecie się odwiedzać- uśmiechnęła się mama
-No taak.
Porozmawialiśmy chwilę, a ja zaczęłam sprzątać po kolacji. O dziwo teraz nikt się nie kłócił. Może rodzice sobie wyjaśnili o co chodziło. Oby... Kiedy skończyłam ogarnianie kuchni, poszłam do swojego pokoju. Długo tam nie pobyłam, bo po chwili postanowiłam się umyć. Pod prysznicem nałożyłam na siebie emulsję żelu i zaczęłam wcierać ją w swe ciało. Znowu przyszły mi do głowy te wszystkie myśli związane z jutrzejszym spotkaniem z Kamilem. Chyba robię źle. No ale trudno, teraz nie będę się wyłamywać i wymyślać jakichś bezsensownych powodów... Dobra pójdę tam, porozmawiam i zobaczę co wyjdzie.. Może nie będzie, aż tak źle. Zmyłam z siebie piankę i okręciłam się ręcznikiem. Kiedy zrobiłam wszystkie czynności przed spaniem, położyłam się do łóżka, aby dać odpoczynek mojemu ciału..
~Następny dzień~ 
Promyki słońca przebiły się przez ramy okien i wpadły do mojego pokoju, przy czym równocześnie zdołały wybudzić mnie ze snu. O dziwo byłam wypoczęta. Spodziewałam się, że będzie dręczyło mnie niewyspanie, ale wszystko jest w porządku. Na zegarku widniała godzina 9.30. Pomyślałam, że mam jeszcze trochę czasu do spotkania z Kamilem, więc nie muszę się śpieszyć. Zanim wstałam z łóżka, sięgnęłam jeszcze po komórkę na której zobaczyłam sms-a od Roberta.
"Cześć księżniczko, mam nadzieję, że Cię nie obudziłem :) Jak przyjadę po Milenę, kiedy skończycie spotkanie, to będziesz mogła wpaść do mnie? :**
Zobaczyłam godzinę dostarczenia wiadomości : 9.24. No to kilka minut temu. Od razu się uśmiechnęłam i odpisałam:
"No hej misiaku ;* Nie obudziłeś, bo sama to zrobiłam :D Co do spotkania to mi pasuje, będę czekała :)
Więcej wiadomości nie dostałam od Roberta. Postanowiłam, że najpierw zejdę na śniadanie, a potem trochę się ogarnę. W kuchni spotkałam mamę, która wychodziła do pracy, a taty już nie było w domu. No to teraz do 18 sama w domu. Wtedy rodzice dopiero wrócą. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, jednak nie specjalnie chciało mi się jeść, więc pół miseczki stanowczo mi wystarczyło. Po porannym posiłku poszłam do łazienki załatwić swoją potrzebę fizjologiczną i higieniczną, a potem wybrałam coś do ubrania. Moja decyzja padła na to. Była 10.45, więc postanowiłam, że już wyjdę. Słońce dość mocno przygrzewało, a do tego był orzeźwiający wiaterek. Taką pogodę uwielbiałam. Zapowiadał się ucieszny dzień. Dotarłam na miejsce kilka minut przed 11. Siedział już tam ten niebieskooki przystojniak, który kiedyś zawrócił mi w głowie. Nawet teraz uważam go za przystojnego chłopaka, ale oczywiście nie zrówna się z moim ciasteczkiem, Robertem Lewandowskim.
-Hej.- przywitał mnie i odsunął krzesełko
-Cześć. Dzięki.
-Coś zjesz, wypijesz?- zapytał uprzejmie
-Hmm, jeść to nie. Ale może napiję się latte macchiato.
-Okej.
Zamówił to co ja chciałam i dołożył jeszcze swoje zamówienie. Przez chwilę panowała cisza, on tylko mi się przyglądał. W końcu przerwał ją:
-Więc Ada, ja Cię nadal kocham, ale wiem, że ty już mnie nie. A co sądzisz o przyjaźni?
-Kamil nie wiem. Boli mnie ciągle to co zrobiłeś. Przyjaźń... Sama nie wiem, to bardzo odpowiedzialna sprawa... Po tym co mi zrobiłeś, już chyba nie chcę..
-No ale wiesz.. Możemy odbudować swoje kontakty. I jak wtedy coś do siebie poczujemy to...- złapał mnie za rękę, chciałam ją wyrwać, ale niestety mocno ją przycisnął
-NIE!- przerwałam mu
Na moje nieszczęście przez okno zobaczyłam Roberta z Anką. Ta wredna małpa tylko się śmiała, a Lewy był widocznie wkurzony. Oboje weszli do lokalu i skierowali się do nas, zanim podeszli wyrwałam swoją rękę temu debilowi. Teraz zrozumiałam, że to wszystko było ustawione, on tylko czekał na taki moment. A teraz.. A teraz co? Robert zapewne myśli, że go zdradzam. Od razu odbiegłam od jego stolika,a po mojej twarzy spłynęły łzy. Niestety dodatkowo wpadłam na Roberta. Musiałam się zawrócić do stolika i wszystko wyjaśnić.
-Widzisz Robert, ona Cię już nie kocha. Chciała się zabawić Twoimi uczuciami. Wróć do mnie..- powiedziała Anka, a on spojrzał na nią z kpiną
-Cię chyba kompletnie pojebało. A ty Ada... Co to ma znaczyć?! - krzyknął i opuścił lokal
Ja nie tracąc ani chwili wybiegłam za nim.
-Robert poczekaj... To nie tak, jak wygląda..
-A jak? Wytłumacz mi, trzymaliście się za ręce i w ogóle..
-No i co z tego?! I po pierwsze nie trzymaliśmy, a to on przycisnął moją rękę. Ten debil wczoraj mnie widocznie śledził, dwa razy mnie spotkał i błagał i napastował, żebym się z nim spotkała. Miałam tego dość i postanowiłam, że się z nim spotkam. Błagał żebym mu wybaczyła i żebyśmy się przyjaźnili, ale ja powiedziałam, że nie. Jestem naiwna, że tak łatwo mu uwierzyłam. Na pewno nie chciałam Ciebie zranić. Za bardzo Ciebie kocham... Robert proszę Cię..- spojrzałam na niego zapłakanym wzorkiem
-Nie wiem Ada. To jest jakieś dziwne...
-Kochanie proszę Cię.. To jest prawda, co ci powiedziałam..
-Wcale nie mówię, że ci nie wierzę. Tylko to mnie zabolało, więc zrozum.
-Yhyym.- odparłam smutna
-Dobra ja się zbieram. Milena chyba ma zaraz przyjść na spotkanie z Tobą. Cześć..
-Pa.
Jaka ja jestem zła na siebie. Jestem totalną kretynką. Teraz wszystko może się posypać albo już się posypało. A ja tak bardzo jego kocham.. No dobra teraz z Mileną się spotkam. Po chwili byłam już w tej kawiarni. Milena siedziała uśmiechnięta. Przytuliłyśmy się na powitanie, a ona od razu poznała, że coś się stało.
-Matko, Aduś czemu jesteś taka smutna?- zapytała z troską
Wszystko opowiedziałam jej jak było. Byłam cała zapłakana, widać było po Milenie, że się tym przejęła.
-I teraz wszystko może się zmarnować. A ja go na prawdę kocham. Nie przeżyję jak stracę Roberta...
-Jejku Ada. Nie martw się kochanie. Znam mojego brata i wiem, że nie powinien Cię zostawić. Widzę, że jest w Tobie zakochany. Na pewno to jego zabolało, ale on zawalczy o tą miłość.
-Tak sądzisz?
-Ja to wiem Aduś. Jak chcesz to mogę z nim porozmawiać.
-Jeżeli to coś by zmieniło..
-Będzie dobrze.
Siedziałam tak z Mileną i rozmawiałam, na prawdę bardzo ją lubię. Bardzo mnie wspiera i pociesza. Dzięki niej mam jakąś nadzieję. Na razie nie będę dzwoniła do Roberta, niech on to wszystko przemyśli. Minęła kolejna godzina, a my postanowiłyśmy, że będziemy się rozchodzić. Na moje nieszczęście zaczął padać gęsty deszcz, tak jakby wszystko się sprzeciwiło wobec mnie. Szłam wolno chodnikiem, a  krople deszczu mieszały się z moimi łzami. Rano nawet nie pomyślałabym, że dzisiaj będę płakała. Dotarłam do domu przemoczona do suchej nitki. Wyjęłam z szafy luźny dres, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie gorącą czekoladę. Miałam wszystkiego dość, położyłam się przed tv w moim pokoju i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam...
(Opowiada Robert)
Dzisiaj obudziłem się o 7. Postanowiłem, że pobiegam. Nałożyłem odpowiedni strój i wyszedłem z domu. Kiedy doszedłem do parku spotkałem tam.. Ankę.
-O cześć Robert!
-Cześć.- rzuciłem i przyśpieszyłem kroku
-Robert czekaj... Chciałam z Tobą porozmawiać.
-Nie nie wrócę do Ciebie.
-Ale mi o to nie chodzi. Wiem, że teraz jesteś z tą swoją Zosią, Marysią czy jak jej tam...
-Adą.- poprawiłem ją
-A no właśnie. Nie chodzi mi o to. Po prostu mam do Ciebie sprawę. Mógłbyś dzisiaj spotkać się ze mną około 11?
-Yy nie.
-No, ale to ważna sprawa. Nie mogę ci teraz powiedzieć o co chodzi. Później się dowiesz.
-Dobra, ale jak to będzie Twój jakiś kolejny wykręt, to będzie źle..
-Obiecuję, że nie. Dobra to spotkamy się przy naszej ulubionej cukierni. Do zobaczenia.
-Cześć.
Odszedłem dalej i zacząłem biec. Zastanawiało mnie, o co jej może chodzić. Czego chce ode mnie? Nie mam pojęcia, ale później się dowiem. Może trochę głupia decyzja.. Bez porozumienia z Adą. No ale co tam. To przecież tylko spotkanie. Pobiegałem jeszcze jakieś pół godziny, ale upał dawał się we znaki, więc zmęczony wróciłem do domu. Tam czekała już na mnie mama z śniadaniem.
-Cześć mamcia.- uśmiechnąłem się- Ooo i śniadanko już zrobiłaś.
-Hheheh, siadaj i jedz. - powitała mnie tym swoim szczerym uśmiechem
Kiedy skończyłem spożywanie posiłku było już coś po 8. Nie miałem co robić, więc zacząłem oglądać tv. Po chwili przysiadła się do mnie Milena. No oczywiście to nie było zwykłe przysiadnięcie, ale wwalenie się z nogami na mnie.
-Milena!- krzyknąłem
-No czego chcesz?- zaśmiała się
-Nie mogę przez Ciebie oglądać Scooby Doo! - udałem, że się focham
-Ojojoj, tylko się nie rozpłacz- zażartowała- A jaki to odcinek?
-Przez Twoją dupę nie wiem, bo tylko co się zaczęło.- zrobiłem kwaśną minę
-Oj tam, a tak w ogóle to przyjedziesz po mnie po spotkaniu z Adą?
-Hmm, spoko. Od razu ją zabiorę do siebie.
-No dobry pomysł, tyle że najpierw odwieziecie mnie na trening.
-Spoczko.
Milena w końcu zeszła ze mnie i powędrowała do kuchni. Pooglądałem jeszcze godzinkę jakieś programy, a później postanowiłem napisać do Ady o naszym dzisiejszym planie. Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Jestem umówiony najpierw z Anką, a później z Adą. Chyba spędzę fajnie ten dzień z moją ukochaną. Nawet już wymyśliłem, że gdzieś ją zabiorę. Po chwili zacząłem się ogarniać na to spotkanie. Założyłem na siebie t-shirt, jeansy i jakieś trampki. Po chwili usłyszałem dzownek do drzwi. Nikogo o tej porze się nie spodziewałem. Jak po chwili się okazało w wejściu stała szatynka średniego wzrostu. Tak, zgadza się to Ania.
-Cześć a co ty tu robisz?-zapytałem
-Postanowiłam, że przyjdę po Ciebie.- uśmiechnęła się
-Okej. To ja prawie jestem gotowy, więc usiądź w salonie i poczekaj chwilę. Zabiorę tylko komórkę.
-Spoko.
Poszedłem do swojego pokoju, ale na drodze spotkałem jeszcze moją siostrę, która wypadła z pytaniem: Co ta kretynka tu robi?!. Wytłumaczyłem jej wszystko na spokojnie, oczywiście nie była zadowolona z mojej decyzji i od razu oceniła sytuację, że Anka coś knuje. Po chwili byłem już w salonie i kierowałem się z moją byłą do wyjścia. Na miejsce pojechaliśmy moim autem. Podróż przebiegła w milczeniu, co było dziwne, bo z tego co pamiętam Anka bardzo lubiła zawsze gadać, nawet byle co. Zaparkowałem na wskazanym wcześniej miejscu przez moją byłą.
-Wysiadka.- odpowiedziałem mało entuzjastycznie
-Chodź do kawiarni.
Ruszyłem za Stachurską. To co zobaczyłem po chwili zszokowało mnie... W cukierni siedziała Ada z Kamilem. Mało tego, oboje trzymali się za ręce. Stanęliśmy przed lokalem, Anka szyderczo się zaśmiała, a mi póściły nerwy. Ada gdy nas zobaczyła wyrwała się temu debilowi. Zanim wyszła z cukierni, ja z Anką weszliśmy tam. Ta cała sytuacja mnie zabolała... Miałem dość wszystkiego. Wiedziałem już że to sprawka tej okrutnej dwójki, Anki i Kamila. Mimo to czułem urazę do mojej dziewczyny. Ada zaczęła wszystko tłumaczyć i  w ogóle. Dobra może i jej uwierzyłem, ale nie przebaczyłem... A może to wskazówka, że to już koniec?....

/Hejka :* I co nie spodziewałyście się takiego rozwoju wydarzeń? Wiem, jestem okropna rozdzielając i tak jakby skłócając tą dwójkę. No ale przecież cały czas nie może być cukierkowo.. xD Jak podoba się rozdział? Według mnie nie jest najgorszy, ale i tak mi nie wyszedł :c Jak zawsze muszę coś zepsuć -.-
Czekam na wasze opinie w komentarzach. :)

A czy wśród czytelniczek są jakieś fanki siatkówki i tenisa ziemnego? :D Ja przyznam, że bardzo lubię i to i to. A może któraś z Was oglądała czwartkowe mecze? xD Ja tylko przełączałam z jednego kanału na drugi, żeby wiedzieć jak idzie Jerzykowi i naszym siatkarzom. :D Szkoda mi Janowicza ;c Ale z siatkarzy jestem dumna *.* A widziałyście, że na meczu siatkówki był Piszczu? Ja przeżyłam takie zdziwienie ;O No ale dowiedziałam się, że Łukasz zna Piotrka i był po raz pierwszy na meczu reprezentacji ;P A ktoś dzisiaj będzie oglądał potyczkę naszych siatkarzy z USA? Bo ja mam zamiar :D
Dobra ja już Was nie będę przynudzała. xD
Buziaki, Ania ;**

środa, 3 lipca 2013

Liebster Award

Po raz kolejny mój blog został nominowany do nagrody Liebster Award. :) Jest mi niezmiernie miło z tego powodu. Bardzo chciałabym podziękować tej osobie, a jest nią wspaniała pisarka -Sylwia. Na blogerze hest pod pseudonimem
Dziękuję bardzo <3

Pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Jaki jest Twój ulubiony klub piłkarski?
4. Co sądzisz o moich blogach (jeżeli je czytasz)?
5. Jakie są Twoje wymarzone wakacje?
6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
7. Jaki jest Twój charakter?
8. Ilu masz przyjaciół?
9. Jaka jest Twoja ulubiona pogoda?
10. Czy uważasz się za szczęśliwą i zadowoloną z życia osobę?
11. Podaj linki do swoich najulubieńszych opowiadań.

Odpowiedzi:
1. Ania
2. 13
3. Forever Borussia Dortmund <3
4. Jesteś cudowną pisarką,a  Twoje blogi są genialne *.*
5. Ehmmm, plaża, dużo słońca, świetne towarzystwo, nocki w namiotach i ogniska <3. Mogą to być wakacje za granicą lub w Polsce, ważne aby była świetna zabawa. :)
6. Yyyeee, chyba takiej nie mam. xD
7. Najlepiej jest na ten temat porozmawiać z moimi przyjaciółmi i bliskimi :) Według mnie jestem nieraz uparta, potrafię być chamska, jeżeli ktoś dla mnie taki jest, lubię się śmiać, bardzo przejmuję się i biorę do siebie słowa innych. Nie lubię też jak ktoś jest smutny i wówczas robię wszystko, aby tego kogoś rozweselić. -To tylko taki skrót. xD
8. Przyjaciele- świetna sprawa :) Ja akurat mam 5 i bardzo ich kocham ;3
9. Bardzo lubię słońce, ale bez wiatru i żeby nie było za duszno ;D
10. Hmm, to zależy kiedy. W obecnym czasie jestem szczęśliwa z kilku powodów. :) Ale oczywiście nie jest tak zawsze :P
11. Moje ulubione opowiadania znajdziesz w zakładce "Czytam i polecam". No chyba że jakiś zapomniałam dodać :D

Jeszcze raz dziękuję :**
Pozdrowionka :)

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 24

(Opowiada Ada)
...Wziął mnie za rękę i przeszliśmy przez bramkę prowadzącą do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu ujrzeliśmy tam...  Kamila! -.- "Kurde po co on tu?!"
-W końcu jesteś! Tęskniłem...- spróbował podejść bliżej
-Weź się odwal! Nie rozumiesz, że mam Ciebie dość?! Teraz jestem szczęśliwa z kim innym... Czego chcesz? Nie przyłaź tu! - krzyczałam
-Przyszedłem, bo chciałem z Tobą porozmawiać. Ada daj mi szansę..-
-Jaką drugą szansę?! Odpieprz się człowieku! Z tego co mi wiadomo to ze Stachurską się spotykasz...
-I co z tego.. Pewnie źle wiesz. Odejdź od niego - wskazał na Roberta- i wróć do mnie..- spróbował mnie wziąć za rękę, ale Lewy jego odepchnął
-Nie rozumiesz? Ona mówi, żebyś w końcu się odczepił!
-Dobra, widzę, że teraz nie mam szans na rozmowę. Ale nie licz na to, że tak łatwo odpuszczę...
Wybiegł z mojej posesji, a we mnie jakby coś się rozdarło. Po policzkach zaczął spływać potok wielkich łez, stałam jak wryta, a Robert patrzył za Kamilem z zażenowaniem. Po chwili objął mnie czule i nic nie mówił. Wiedział, że potrzebuję chwili ciszy do namysłu i przeanalizowania sytuacji. On po prostu był przy mnie, a teraz właśnie potrzebowałam jego obecności i wsparcia.
-Chodź kochanie wejdziemy do środka..- powiedział z troską
Powolnym krokiem przekroczyłam próg mojego domu i skierowałam się do salonu. W mojej głowie było pełno pytań i myśli.  "Jeszcze miał czelność tu przyjść, po tym co mi zrobił... W ogóle po co on tu przychodził? Jak ja go nienawidzę -.-" Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lewego, który obwieścił, że zaparzył herbatę na uspokojenie.
-Nienawidzę go...- powiedziałam po cichu
-Kochanie rozumiem Cię, ale nie martw się, wszystko będzie dobrze... Mamy siebie, a to najważniejsze.- pocałował mnie w czoło
-Wiem, dziękuję, że jesteś.- powiedziałam- A przenocujesz? Prooszę.
-Takim oczom nie mogę się oprzeć.- uśmiechnął się- Ale twoi rodzice?
-Na pewno się zgodzą. Może zadzwonię do nich, bo przecież nie wiadomo, czy wrócą dzisiaj...
-Dobry pomysł. A może ja wybiorę jakiś film?
-Spoczko.- uśmiechnęłam się po raz pierwszy i ruszyłam po komórkę do kuchni, gdyż tam ją zostawiłam- A no i znowu dzięki.- zawróciłam się jednak
-Hhahah, nie masz za co dziękować kotku.
Tym razem już poszłam po to, po co wcześniej zaplanowałam.Trochę się bałam, że rodzice po moim głosie zaczną się domyślać, że coś się stało... Pomimo moich uprzedzeń i rozmyślań wybrałam numer taty i połączyłam się. Po kilku sygnałach, usłyszałam dobrze znany mi głos:
-Cześć Ada.
-Hej tatku! Jak tam babcia i dziadek?
-A w porządku, dobrze się czują, babcia ostatnio u lekarza była, ale wszystko dobrze. Adaa, ale coś mi się wydaje, że nie dzwonisz tylko po to, żeby się dowiedzieć "co u dziadków". Mam rację?
"Skąd on to wszytsko wie? No tak może już zdążył mnie rozpoznać przez te 19 lat"- pomyślałam
-Eee, no bo eee- zacząłam się jąkać- No rozgryzłeś mnie.- zaśmiałam się
-No więc o co chodzi córko?
-Dzisiaj wracacie, czy nie?
-A to o to chodzi. -zaśmiał się- Wracamy jutro. Co, pewnie Roberta chcesz na noc?- nadal się śmiał
-Yyyyy, nieee. Wydaje ci się. Dobra ja kończę, papa i pozdrów dziadków!
-Pa.
"Ufff udało się, nic nie rozpoznał, że jest coś nie tak"- pomyślałam i z ulgą ruszyłam do mojego miśka. Zastałam jego rozłożonego na kanapie i wczytanego w broszurkę z filmami do wypożyczenia.
-Ooo mam! To będzie dobre.
-Hmm, co to takiego kocie?- zapytałam
-Fajowy film, masz czytnij sobie.
Pomyślałam, że okej. Skoro powiedział, że to będzie dobre to może i będzie. Jednak na wypadek wzięłam do przeczytania. Opis wyglądał tak:
"Jeden z najnowocześniejszych filmów całego świata. Film dla osób, które nie boją się ujrzeć prawdziwego przelania krwi. Zawarte jest dużo scen drastycznych."
-No taak! Co Lewandowski mógłby innego obejrzeć, jak nie horror?
-Hhahha, co fajny, nie?
-No właśnie to będzie okropne! Nie oglądam tego. Pff...
-Obejrzysz go ze mną.- poruszył brwiami
-Nawet o tym nie myśl. Spójrz to będzie fajne- wskazałam na film pt. "Trzy metry nad niebem"
Lewandowski parsknął śmiechem, po przeczytaniu recenzji..
-I z czego taki zaciesz?
-No z tego, że to film dla kobiet. I w ogóle oglądałem go już z dwadzieścia razy przez Milenę... Proszę nie rób mi tego!
-Pff, chociaż się nie rozpłacz..
-Okej. Obejrzę go, jeśli ty obejrzysz ze mną mój film.
-Alee. Yyyyeeeooouu.. Noo..- szukałam jakiegoś sensownego argumentu
-To ma być odpowiedź? Yyyyeeeooouu? Hhahah, mam mądrą dziewczyną.- znowu się zaśmiał
-Dobra, zobaczysz, że obejrzę i nawet nie będę się bała!
-Taa, jasne.
-Zakład?
-Tak! Jak przegram to będę robił co tylko zechcesz i zatańczę dla Ciebie taniec erotyczny w bokserkach. A jeśli ty przegrasz to idziesz ze mną do łóżka i robisz co zechcę.
-Hhahahah, chyba śnisz bejbe..
-Nie śnię, to jest rzeczywistość misiu, co cykasz?
-Pff, nie. Dobra to oglądamy!
-Szykuj się na upojną nockę kotku...-zaśmiał się
"Boże Kochańska w co ty się wpakowałaś? Przecież to wiadome, że przegram.. Fuck!"- myślałam
Poszłam jeszcze szybko zmienić ubrania i włożyłam coś luźnego. Wróciłam na kanapę, a Lewy tylko się szczerzył..
-Co tak się śmiejesz? I w ogóle to suń się, bo chcę usiąść.
Grzecznie wykonał moją prośbę i sunął swój zadek.
-Cieszę się, bo mam z czego.
-Taa? Jeszcze nic nie wiadomo.
Po chwili drażnienia się, zaczęliśmy oglądać. Na pierwszy ogień poszedł film Lewusa. Sam początek jest straszny i ohydny, a co tu mówić o dalszej części?- myślałam przerażona. Z chęcią wtuliłabym się w mojego ukochanego, ale ten idiotyczny zakład mi na to nie pozwala. -.- Achh, głupia ja! I w końcu nadeszło rozrywanie jakiegoś człowieka, zadrżałam i cicho krzyknęłam "Aaaa!"
-Co kotku boisz się? Może chcesz się przytulić?- spojrzał na mnie z triumfem- Nie będzie tak łatwo. Jeszcze tylko godzinka..
-Yyyy? Ile proszę?
-No godzina. Co to jest dla takiej odważnej Ady?
Nic się nie odezwałam, tylko zacisnęłam zęby i oglądałam dalszą część. No super teraz jakieś potwory wyskoczyły i wgl. jakaś totalna masakra! Diametralnie przylgnęłam do Roberta, a ten się tylko zaśmiał.
-No nie śmiej się, od początku nie chciałam tego oglądać!
-Ale sama zaproponowałaś zakład.. Dobra chodź.- przytulił mnie
Resztę filmu jakoś przetrwałam, chociaż bywały jeszcze straszniejsze momenty. W takich chwilach odwracałam głowę i wtulałam się w klatę Lewandowskiego. W końcu ten koszmar się skończył, a ja odetchnęłam z ulgą. Mimo to wiedziałam, że jeszcze przede mną jest wykonanie mojej części przegranego zakładu...
-Hhaha, miałem rację. Dobra dawaj ten Twój..
Włączyłam to co wybrałam. Już raz oglądałam ten film z dziewczynami, był cudowny. Po tym horrorze fajnie jest oglądać coś tak uroczego. Było jakoś w połowie, kiedy do mnie dotarły jakieś dziwne odgłosy.. "Co to może być?"-pomyślałam. Spojrzałam na Roberta, a tu się okazało, że to on.. chrapie i śpi sobie w najlepsze!
-Głupku! Bo ci nie zaliczę zadania.
-Już dobrze.- zaśmiał się i wpatrzył w ekran
Druga połowa filmu, obyła się bez wtopy Roberta. No niestety wyszło na to, że ja przegrałam zakład. -.- Głupia, głupia, głupia Ada! Po co w ogóle ja się zakładałam? Przecież z góry było wiadomo, że to Lewus będzie triumfatorem. Taaa, to teraz mam za swoje.
-Kotkuu, przegrałaś.- uśmiechnął się
-Wiem, nie musisz mi tego uświadamiać.- zrobiłam smutną minkę
-Oj Kochańska, może nie będzie tak źle.- zaśmiał się
-Taaa, już to widzę... Mądra to ja jestem.
-Dobra to hmmm... Robimy ciasto!
-No chyba Cię pogięło. Jest prawie 23, a ty chcesz ciasto żreć?
-A co to szkodzi, czasem mogą być odstępstwa. Z resztą nie zapominajmy, że to ja wygrałem :D
-Ughhhh, nigdy więcej z Tobą zakładów!
Podreptaliśmy do kuchni, ja zła na siebie, a Robert zadowolony z siebie. To było wiadome od początku :/ Usiedliśmy przy blacie kuchennym:
-No więc jakie ciasto?- zapytałam znudzona
-Ehmmm... Mooże jakieś z truskawkami.
-No jak chcesz... Masz przynajmniej oberwij szypułki od truskawek.
-Ale kotku się nie fochaj, później będzie przyjemniej -uśmiechnął się
-Mam nadzieję..- odwzajemniłam ten gest
Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki do ciasta truskawkowego. Jak na razie szło dosyć sprawnie. Niestety jak robiłam masę i się odwróciłam po naczynie Lewy oczywiście chciał spróbować. Efekt jego podjadania był taki, że połowę kremu wylał na siebie. Nic nie wiedząc odwróciłam się znowu, a tu wielkie zdziwienie, a po chwili wybuchnęłam śmiechem:
-Hhaahahahahhahah, moja niezdara! Teraz drugi raz masę ty robisz.- wypięłam mu języka
-Bardzo zabawne, brudny jestem.- zrobił smutną minkę
-Bozia skarała. Nie trzeba było podjadać.
Chciałam zachować powagę, jednak nie udawało mi się to i coraz parskałam śmiechem.
-No nie śmiej się tak..
-Już dobrze, dobrze... Ale to twoja wina.
-Moja? Nieee, to ty zrobiłaś taki dobry krem.
-Nie podlizuj się i tak drugi raz ty robisz.
-Ej nooo...- zrobił maślane oczka
-Emmm, niech się zastanowię...... No dobra zrobimy razem. :)
Całe szczęście, że składników mi wystarczyło na drugą porcję masy. Po kilkunastu minutach ciasto było gotowe. Wyglądało bajecznie. Hmm, ciekawe jak smakuje? Ukroiłam po porcji na talerzyk i podałam dla uśmiechniętego Lewandowskiego.
-Wiesz, fajnie wyglądasz bez koszulki...- skomplementowałam jego
-Dziękuję, a te ciasto jest pyszne.
-Też dziękuje- uśmiechnęłam się
Gdy skończyliśmy deser, postanowiłam wyjąć jakieś wino.
-Kotku jakie wolisz białe, czy czerwone?- spytałam
-Wolę Ciebie..- odpowiedział i zbliżył się do mnie
Moje kąciki ust uniosły się, a dłonie Roberta powędrowały wzdłuż mego ciała. Przeszył mnie lekki dreszczyk, ale ja to lubiłam. Można powiedzieć, że wręcz uwielbiałam jego dotyk. Składał delikatne,a zarazem zadziorne pocałunki na mej szyi przesuwając się do ust, a ja je oddawałam. Uniósł mnie ku górze i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Powoli zaczął zdejmować ze mnie kolejne części garderoby. Ja miałam łatwiej, gdyż już był bez koszulki. Położył mnie na łóżku i zobaczył, że daję mu zielone na dalsze działania. W końcu nadeszła ta chwila- upustu naszych emocji. Dlaczego tak na mnie działa? Nie mam pojęcia, ale wiem na pewno, że go kocham. To nie są puste słowa, to słowa przepełnione prawdziwym uczuciem. Dzięki niemu mogę się czuć, jak w siódmym niebie. Po pewnym czasie upadliśmy zdyszani na łóżko. Wtuliłam się w jego nagi tors, a on gładził moje ciało. Spojrzał mi w oczy i powiedział czule:
-Kocham Cię, jesteś dla mnie potrzebna jak tlen, zostań na zawsze.
Po moim policzku spłynęła łza, łza szczęścia i radości. Ujęłam jego twarz w dłonie i złożyłam subtelny pocałunek.
-Ja też Ciebie kocham i też chcę, żebyś został na zawsze.
Mocno wtuliłam się i czułam to ciepło bijące od mojego ukochanego. "Żeby tak zostało zawsze"- pomyślałam. Po kilku minutach odpłynęłam w krainę snu.
(Oczami Roberta)
Ten Kamil mnie irytuje. Teraz muszę pokazać Adzie, że na prawdę mi na niej zależy. Cieszę się, że poprawiłem jej humor. Kocham ją i chce, żeby była zawsze...
(Opowiada Ada)
~Następny dzień~
(Opowiada Ada)
Dzisiaj rodzice mają wrócić dopiero około 12. Obudziłam się o 9, wówczas Robert jeszcze słodko spał. Postanowiłam, że zrobię dla mojego Lewuska miłą niespodziankę i przygotuję jakieś śniadanko. Najpierw pomyślałam o naleśnikach, jednak potem do głowy przyszedł mi pomysł na gofry. Dodatkiem romantycznym jest to, że są w kształcie serca. Upiekłam je i wyłożyłam na talerzyk. Kiedy byłam w trakcie przyozdabiania ich truskawkami, porzeczkami i bitą śmietaną, poczułam kogoś dłonie na mojej talii. Oczywiście miło przywitał mnie ukochany, odwracając mnie w swoją stronę i składając soczysty pocałunek na ustach.
-Cześć księżniczko.- uśmiechnął się po pocałunku
-Hej księciu.- zaśmiałam się- Tadam!
Pokazałam jemu gotowe śniadanko.
-Mmmm, jak pysznie wygląda... Postarałaś się kotku.
-Hhahah, no widzisz. Czasem też umiem Cię zaskoczyć.- zachichotałam
-Ty mnie ciągle zaskakujesz.- pocałował mnie w policzek- Smacznego ;*
-Dziękuje i wzajemnie.- uśmiechnęłam się
Kiedy skonsumowaliśmy posiłek, Robert zaczął rozmowę:
-Kotku to we wtorek przeprowadzasz się?- zapytał
-Emmm, no raczej tak. A będziesz miał wtedy czas?
-Dla Ciebie zawsze.- uśmiechnął się
-No to tak. Ja zrobię jutro jeszcze jakieś zakupy na przeprowadzkę i się trochę przygotuję. Z rodzicami też muszę porozmawiać. Ale najbardziej się stresuję tymi studiami... Niby znam bardzo dobrze język i w ogóle, a mimo to jeszcze się denerwuję..
-Aduś nie masz się czym tak denerwować. Wszystko będzie dobrze, na początku będę ci pomagał, a potem będzie tylko lepiej. Miasto też pokażę Tobie..
-Z miastem to wielkiego problemu będzie, bo już tam byłam. Mamy siostra mieszka w Dortmundzie, więc nieraz tam bywałam..- uśmiechnęłam się
-Oo no to widzisz, od razu jakieś ułatwienie. Ale zobaczysz wszystko będzie świetnie. O sory, ktoś do mnie dzwoni.
Robert wyszedł, aby odebrać komórkę, a ja w tym czasie posprzątałam po śniadaniu. Kiedy się odwróciłam ujrzałam już siedzącego na swoim wcześniejszym miejscu Lewego.
-Kto dzwonił?
-Mama, będę musiał się zbierać.- posmutniał
-Szkoooda. Ale może jutro się spotkamy?
-No dobrze by było, ale nie wiem jak z czasem będzie... Ale jakby co, to ja przyjadę do Ciebie.
-No okej.
-Pappap ślicznotko.-pocałował mnie na pożegnanie
-Pa...
Dzień na razie zapowiadał się bardzo dobrze, więc z uśmiechem na twarzy słuchałam muzyki i czekałam na powrót rodziców...

/Hejka kochane! ;* Rozdział jednak jest dzisiaj. Mam nadzieję, że się spodoba :) Spodziewałyście się Kamila? Odpowiedzi w komentarzach.
Jak tam u was wakacje? Bo u mnie na razie jest baardzo fajnie :) Codzienne spotkania i wgl. Nawet tak jakby jestem w trakcie odbudowywania przyjaźni z moją koleżanką. Mam nadzieję, że wszystko będzie tak jak dawniej.. :) Jestem jeszcze bardziej szczęśliwa, gdyż chłopak, który mi się podoba jest także zainteresowany mną. :D A jak u was jest z płcią przeciwną? Normalnie nie spodziewałam się takiego udanego początku wakacji, jestem pod wrażeniem xD
Następny rozdział może pojawi się pod koniec tego tygodnia, ale nie obiecuję.. :) Życzę wam miłych i udanych wakacji. Dużo wyjazdów, nowych, długotrwałych znajomości, wspaniałej opalenizny jak ktoś lubi, no i oczywiście wielu niezapomnianych wspomnień i chwili spędzonych z wymarzonymi osobami :** Mam nadzieję, że wakacje 2013. zapiszemy na pozytywną listę naszego życia i pozostaną nam długo w pamięci<3
Pozdrowionka miśki.! :**

niedziela, 30 czerwca 2013

Przepraszam kochane :*

Przepraszam Was kochane, że w ten weekend nie dodałam rozdziału. Jest mi głupio, ale proszę zrozumcie mnie... Zaczęły się wakacje co jest związane z wyjazdami, spotkaniami itp. No i ja tak cały czas mam, więc ciężko jest mi cokolwiek napisać, czy dodać :c Stęskniłam się za Wami ;* Teraz rozdziały nie będą dodawane jak zwykle, czyli w weekend, ale nieregularnie. Toteż jeżeli będziecie chciały poczytać coś nowego, to zaglądajcie codziennie, czy co 2-3 dni :D Następny rozdział postaram się dodać jutro lub pojutrze. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to :)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Jesteście cudowne,
 I   You :**
Pozdrowionka :**

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 23

(Opowiada Robert)
Dzisiaj obudziła mnie mama, która zawołała na śniadanie:
-Robert, naleśniki na stole, chodź!
Zaspany, szybko wybiegłem z pokoju (ode mnie: tak na prawdę był w kolorze miętowo- szarym), ale na moje nieszczęście to samo zrobiła Milena. A to, że mój i jej pokój są blisko siebie to jeszcze bardziej zaszkodziło nam. Wpadłem na nią i z hukiem upadliśmy na ziemię, tak że ona leżała na mnie:
-Złaź ze mnie grubasie!- krzyknąłem
-Spadaj, Lewy lepiej uważaj jak łazisz cioto!
-Spadaj mała!
-Burak!
Po chwili wyzwisk i leżenia na podłodze, spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Stęskniłam się za tym, wiesz?- zapytała
-Oj Miśka ja też.- odpowiedziałem i przytuliłem ją
-Oooo jaki słodki widok! Muszę to uwiecznić chyba!- powiedziała mama, która specjalnie się fatygowała na górę zobaczyć, dlaczego nie schodzimy na dół
-Nieee!- krzyknęliśmy jednocześnie z Mileną i raptownie podnieśliśmy się z puszystego dywanu
Niestety niby nasza szybka reakcja, niczego nie dała, gdyż mama i tak i tak zrobiła zdjęcie. A do tego oboje wyszliśmy jak jakieś downy za przeproszeniem. xD Ale nie ma to jak sweet focia z siostrą. ;D Po chwili wszyscy znaleźliśmy się w kuchni. Mama zdjęła z patelni naleśnik i położyła mi go na talerz. Obróciłem się, aby z szafki wyjąć jakieś sztuczce.
-Milena! Gdzie mój naleśnik?- wkurzyłem się
-Oj Lewusku nie ma co się gorączkować, dobry jest. Musiałam spróbować, żebyś się nie zatruł.- wyszczerzyła się
-Dobra dzieci nie kłóćcie się.- przerwała nam mama
Pokornie uspokoiliśmy się i zajęliśmy się naleśnikami na swych talerzach.
-Robert kiedy jedziesz po Adę?- zapytała mama
-Około 12, a która teraz jest?
-Cioto jest 11.35. Może lepiej rusz dupę...- zaśmiała się Mila
-No dzięki kochana. Dobra ja idę się ogarnąć.
-Może dokończysz śniadanie?- zapytała z troską mama
-Nie dzięki, głodny zbytnio nie jestem.- uśmiechnąłem się
-Taa, mamo on miłością żyje.- zamruczała siostra
-Oj grabisz sobie, zobaczysz jak będziemy sami. Nikt ci nie pomoże- zaśmiałem się i opuściłem kuchnię
Wziąłem szybki prysznic. Po czym z szafki wyciągnąłem koszulę, spodnie i trampki. Mam nadzieję, że spodobam się mojej ukochanej :). Jeszcze powiedziałem dziewczynom, że wychodzę po Adę i pojechałem. Po kilkunastu minutach byłem pod jej domem. Drzwi otworzył mi Grzesiek:
-Cześć Robert.- uśmiechnął się
-Cześć, Ada u siebie? - zapytałam i odwzajemniłem gest
-Tak, tyle że jeszcze nie wstała, jak chcesz to idź ją obudź.
-Okej.
Ruszyłem w kierunku schodów, ale natknąłem się na moją miejmy nadzieję przyszłą teściową.
-Hej Robert, masz..- podała mi szklankę z wodą
-Hhaha, mam ją tym obudzić?- zapytałem przez śmiech
-Jasne, to ją orzeźwi- zaśmiała się, a ja szybko pokonałem schody i skierowałem się do Kochańskiej
Lekko uchyliłem drzwi, a ukazał mi się przesłodki obrazek. "Jak ona ślicznie wygląda jak śpi"- pomyślałem. Na opalonej twarzy miała anielski uśmiech- cudny obrazek. Mimo tej słodziastości po cichu podszedłem do niej i chlupnęłem wodą. Wyraz twarzy momentalnie się zmienił, otworzyła zaspane oczy i skierowała groźny wzrok na mnie:
-Aaaaaaaa! Lewy głupku, co ty robisz?!- krzyknęła
-Witam moją księżniczkę- zaśmiałem się i zrobiłem fotkę- To co gotowa?
-Takie powitania, to wiesz co możesz sobie z nimi zrobić. A czy widzisz, żebym była ubrana?- zapytała z sarkazmem
-Tak, do twarzy ci w tej piżamce- uśmiechnąłem się
-Oj głupku, ty mój głupolku, chodź tu..- powiedziała i podsunęła się na łóżku...
(Opowiada Ada)
Właśnie śniłam o wakacjach na Ibizie, które spędzałam wraz z Lewym i przyjaciółmi. Chodzę sobie po lazurowym wybrzeżu, ciepłe fale obmywają me nogi, ale coś mi nie pasuje... Hmm, co to może być... Czyżbym się zsikała? Niee to nie możliwe, w ogóle kto sika do góry? No może ktoś jest, ale nie ja. Już wiem! Otwieram oczy,a  tu... patrzę przez mgłę widzę kogo? No oczywiście rozbawionego Lewandowskiego! Miałam nadzieję, że to powitanie będzie milsze, niż chlap lodowata szklanka wody  na mnie. Achh te jego pomysły... I jeszcze się pyta, czy jestem już gotowa! "Ughh, kotku wkurzasz..." Podsunęłam się na łóżku i powiedziałam, aby usiadł obok.
-Idę, idę.- uśmiechnął się, a ja dałam mu soczystego buziaka
-Kotku, która godzina?- zapytałam by najmniej spokojnie
-Już prawie 12.
-Coooo?- wytrzeszczyłam ajsy i raptownie wyskoczyłam z łóżka
-Hhaha, kociaku uważaj bo się zabijesz!
Szybko pobiegłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać. Dzisiaj jakoś wszystko w innej kolejności.. Prysznic, ubrałam się w to, no i chciałam umyć zęby, jednak utrudnił mi to Lewus.
-No siemka.- powiedział
Przylazł, wziął moją szczoteczkę do zębów i usilnie chciał mi umyć zęby. Z jego starań wyszedł jeden wielki bałagan. No cóż jak to inaczej nazwać? Moja twarz pachniała miętowo, gdyż cała była w paście, a przy okazji koszula Lewandowskiego też na kołnierzyku. "No głupek, ale i tak go kocham.. <3"-pomyślałam
-Hhahahah, ale ty wyglądasz! - śmiał się
Spojrzałam w lusterko, hmm? Faktycznie wygląda to zabawnie.  :D
-Kociak, a spójrz na siebie.- zaczęłam się rechotać
-Ale beka, kołnierzyk mam uwalony. Hm ciekawe przez kogo to?- spojrzał na mnie onieśmielającym wzrokiem, który spowodował, że na mojej twarzy ukazały się dołeczki
-No czooo? Coś za coś.- podeszłam i musnęłam jego usta
-Tylko tyle?- zapytał zawiedziony
-Aż tyle kotku, z takim zachowaniem na pewno więcej nie będzie!- zaśmiałam się i puściłam do niego oczko
Powoli opuściliśmy moje małe królestwo (tzn. pokój) i skierowaliśmy się do kuchni. Od razu na korytarzu poczułam zapach świeżych truskawek.. Ach cudowne *.* Weszliśmy, no tak nie myliłam się... Na stole pełna miseczka krwisto czerwonych truskawek smakujących zapewne równie dobrze jak i wyglądają.
-Kot zjemy z czekoladą?- zapytałam
-Jak chcesz misiaczku, wyglądają apetycznie, ale ty jesteś jeszcze smaczniejsza- posłał mi jeden z najcudowniejszych uśmiechów
-Hhahaha, niewyżyty jesteś- śmiałam się
-Przy takiej dziewczynie jak można być wyżytym ?! - zapytał
-Nie wiem, chyba normalnie. O karteczka jakaś jest... - spojrzałam na lodówkę, na której była żółta karteczka i taka treść:
"Córciu my jedziemy do dziadków, więc się nie martw. Weź ze sobą klucze, bo my zapasowe mamy. Udanego spotkania z p. Iwoną. A no i nie roznieście nam domu! Całuski ;**
Mama i tata"
-Hhahah, domu nam każą nie roznieść! - zaśmiałam się
-Ooo myślę, że z tym to będzie problem.- zawtórował mi Lewusek
Po chwili wygłupów ogarnęliśmy się, postanowiliśmy, że już pojedziemy do mojego kochanego. Byłam bardzo ciekawa spotkania z Iwoną, no ale najbardziej chciałam poznać Mileną. Hmm,jaka ona jest? Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w kierunku domu Lewandowskiego.
-Lewy opowiedz mi o swojej siostrze..- poprosiłam
-Hmm, co by tu opowiadać? No może nazywa się Milena, ma 20 lat, trenuje siatkówkę. Jest ześwirowana, bardzo lubi mnie wkurzać, tak jak ja ją, ale mimo wszystko to jest moja princessa no i tak.
-Ehmmm, muszę ją poznać- uśmiechnęłam się
-Ona już nie może się doczekać- zaśmiał się- chyba uważa, że jesteś fajna, bo to prawda.- powiedział i spojrzał na mnie, objął moją twarz jedną dłonią i złożył subtelny pocałunek
-Lewy, patrz na drogę!- krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że zjeżdżamy na drugi pas-Ty mój ekstremalny kierowco!
-Hhahaha, no bo ja lubię jazdę na ostro.- zaśmiał się głupkowato
-Da się zauważyć.. :D
W końcu dojechaliśmy do celu. Momentami myślałam, że nie dotrzemy, gdyż mój kochany lubi "jazdę na ostro". Wysiadliśmy z auta, a moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów dom z cudownym ogrodem, zapewne zaprojektowany przez mamę Lewego. Trzeba przyznać, że jest bardzo kreatywną osobą. Przeszliśmy dróżką wyłożoną kamykami i dotarliśmy do wejścia.
-Proszę kotku- uśmiechnął się Lewy i otworzył mi drzwi
-Hmm, dziękuje..
Ledwo co przekroczyliśmy próg domu, a natychmiastowo przed nami znalazła się dość wysoka dziewczyna o brąz włosach i promiennym uśmiechem na twarzy. Jak się domyśliłam, była to zapewne siostra Roberta, Milena, o której tak niechętnie opowiadał mi w samochodzie.
-Czeeść, pewnie jesteś Milena?- zapytałam z uśmiechem
-Tak- odparła podekscytowana- A ty Ada?
-Zgadza się.
-Oj Mila, może byś nas przepuściła dalej..- zaśmiał się Lewus
-O matko no tak! Sorryy.-powiedziała lekko speszona
Przeszliśmy dalej i skierowaliśmy swe kroki do nowocześnie urządzonego salonu. Bardzo spodobało mi się połączenie klasycznych kolorów z mocną czerwienią. Na jednym z foteli ujrzałam uśmiechniętą Iwonę, która miło i radośnie przywitała nas:
-O cześć Aduniu, co tam u Ciebie słychać?
-Dzień dobry, w porządku u mnie. Co chwilę gdzieś wychodzimy z Robertem, więc nie można się nudzić.- zaśmiałam się- A jak u pani?
-U mnie też dobrze, teraz przy sobie mam dwie moje pociechy, więc jestem jakby spełnioną matką.
-A bez nas nie jesteś?- Lewy zrobił smutną minkę
-Nie dziubasku.- wzięła Roberta za policzki
-Ojjj dobra już starczy- odsunął się na co wybuchnęliśmy śmiechem
W pewnym momencie zorientowałam się, że obok nas nie ma Mileny, ale dosłownie sekundę po tym usłyszałam jej głos z piętra wyżej.
-Ada, chodź coś ci pokaże!
Spojrzałam na Lewego, a on pokiwał twierdząco i zachęcająco głową żebym poszła do niej.  Tak też zrobiłam. Zastanawiałam się nad tym, co może chcieć, a może coś pokazać?
-Ooo jesteś miśka- uśmiechnęła się
Zdziwiła mnie trochę tym swoim nazywaniem, bo praktycznie się nie znałyśmy. Mimo to poczułam, że mogłabym się z nią przyjaźnić.
-Co tam Mila chcesz?- zaśmiałam się
Ona nic nie odpowiedziała, tylko pokazała mi pewną zdjęcie. Zdjęcie, które przedstawiało małego chłopczyka, przebranego za boksera. To wywołało u mnie głośny śmiech, tak samo jak u Mileny. Po tej fotografii pojawiły się kolejne, niektóre o wiele zabawniejsze od tej pierwszej. Nasze rozbawienie przerwał Lewy, który w mig pojawił się, w jak się okazało jego pokoju.
-Milena, tylko nie moje zdjęcia!!!!- krzyknął na wejściu
-Hhahah, co tak się denerwujesz Lewusek? Bardzo fajnie wyszedłeś!- zaśmiałyśmy się i pokazałyśmy jedno z kilkunastu zdjęć
-Taaa, bardzo śmieszne, tylko mnie ośmieszacie- fochnął się
-Oj kotkuu...- podeszłam do niego i chciałam przytulić, a ten tylko się odsunął
-Uuuu Lewy zły. Nie podchodzić bo jak zły to jeszcze ugryzie- skomentowała Milka,a ja mało co a bym wybuchnęła śmiechem
-Milena, chodź pomóż mi rozłożyć nakrycie do stołu!- krzyknęła Iwona
-Okeej, muszę iść. Wybaczycie?- zapytała
-Jasne, zaraz jeszcze pogadamy.- uśmiechnęłam się
-Krzyż na drogę.- powiedział zgryźliwie napastnik BVB
-Robert-szturchnęłam go w bok
Po chwili milczenia postanowiliśmy, że zejdziemy na dół.
-Długo będziesz się jeszcze nie odzywał?- cisza- Co?- dalej cisza- Okej, to ja będę studiowała w Polsce i na żadne wakacje nie jadę.- powiedziałam wkurzona, a on wtedy złapał mnie w pasie i mocno przytulił
-Już mi przeszło..- uśmiechnął się
-Tak szybko? Ochh ty Lewandowski!- zaśmiałam się
-No czoo?- pocałował mnie w policzek
-Ooo już się pogodziliście?- zapytała Milka
-Dłużej nie wytrzyma..- powiedziałam zadowolona
-Hhahhaha, nie wytrwały i zakochany.- podsumowała
Na stole pojawiło się ciepłe danie, zatem wszyscy zasiedliśmy. Trzeba przyznać, że Iwona jest wyborną kucharką. Nie dziwię się Robertowi, który nie raz opowiadał, że uwielbia obiadki swojej mamy.
-O boziu, ale się najadłam- powiedziałam, po zjedzonym posiłku
-No co ty, jeszcze po deser idę- uśmiechnęła się rodzicielka Milki i Roberta
-O matkoo wykituję chyba... Może pomóc?- zapytałam
-A to jak możesz..
Najpierw pozbierałyśmy naczynia ze stołu we trzy, czyli ja, Milena i Iwona,a potem tylko ja z Iwoną poszłyśmy do kuchni po deser. Na sam widok zrobiłam wielkie oczy. "To na pewno musi być pyszne"- pomyślałam
-Świetnie gotujesz, sama tak bym chciała się nauczyć-skomplementowałam Iwonę
-A przestań, zwyczajnie. Po prostu lata wprawy- uśmiechnęła się- A tak w ogóle to dziękuje za miłe słowa, od tej byłej Roberta, Anki to o miłym słowie to można było tylko pomarzyć. Na szczęście znalazł Ciebie.. Taka synowa to będzie skarb!
Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, widać było moje zawstydzenie.
-Mam nadzieję, że bym dobrze się sprawowała...- powiedziałam zmieszana
Wzięłyśmy każda po dwa pucharki w ręce i zaniosłyśmy je do jadalni połączonej z salonem. Na kanapie leżał Robert, a przygniatała go Milena:
-Złaź grubasie jeden! Żaden deser ci nie potrzebny!- krzyczał przyduszony
Mi osobiście chciało się śmiać, jednak Iwonę taka sytuacja wyprowadziła z równowagi:
-Na litość boską! Robert nie gadaj tak na Milenkę!- ta wypięła mu język i szybko poderwała się do góry
-Oj tam mamo, one mnie przygniotła..
Fajnie było się przysłuchiwać takim braterskim kłótniom. Ja nie mogłam niczego takiego doświadczyć, gdyż jestem jedynaczką.
-Paczcie, Ada tylko się patrzy na was z politowaniem.- wymyśliła Iwona
-Hhaha, nie. Tylko tak się przypatruje, sama tak nigdy nie miałam- odpowiedziałam
-Nigdy nie kłócisz się z rodzeństwem?- zapytała zdziwiona Milena
-Bożż, ona nie ma rodzeństwa..- powiedział Robert
-Aaaa to chyba że, bo ja tak to bym bez kłótni nie wytrzymała- zaśmiała się Mila
-No wiem.- odpowiedział również roześmiany Robert
Dalszą część dnia spędziliśmy na rozmawianiu i dowiadywaniu się o sobie nowych rzeczy. Pod koniec wybraliśmy się na spacer po okolicy.
-Dziękuję bardzo za tak wspaniały dzień, a Milena my się jeszcze umówimy na spotkanie.- uśmiechnęłam się
-Obowiązkowo.- powiedziała
Wymieniłyśmy się jeszcze numerami telefonów i zaczęłyśmy się żegnać. Z Iwoną normalnie po buziaku w policzek,a z Mileną tak jakby z prawdziwą przyjaciółką, najpierw całusek, a potem dłuuugi przytulas. Na prawdę poczułam jakbym znała się z nią od dziecka. To była bardzo fajna dziewczyna :) Po chwili siedziałam już w samochodzie Roberta i jechaliśmy w kierunku mojego domu. Byłam bardzo zadowolona z tego dnia, czułam, że nic już nie może go popsuć. Podczas jazdy śpiewałam z Robertem różne hity. Włożyłam jego pilotki i wyglądałam bardzo słiiit.
-Hhahaha kocie, ślicznie wyglądasz...- pocałował mnie
-Ciut nie Lewandowski- zaśmiałam się
-I tak Cię kocham...
-Ooo ja Ciebie też.- pocałowałam go w policzek
-Nie rozpraszaj mnie tak podczas jazdy, bo się zdekoncentruję- zaśmiał się
-Hhahaha, jasne jasne..
Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod moim domem.
-Dawaj zajdziesz do mnie, może rodziców jeszcze nie ma.- poruszyłam brwiami
-Hhahah, Kochańska na takie prośby się nie odmawia..
Wziął mnie za rękę i przeszliśmy przez bramkę prowadzącą do drzwi. Ku naszemu zdziwieniu ujrzeliśmy tam....

/Czeeeść kochane! ;** I już jest 23, przepraszam, że dodaję dzisiaj, ale była u mnie koleżanka, więc nie miałam czasu. :D Nie ma to jak spędzanie czasu z BFF <3 Te nasze odpały, nocne spacery i rozmowy.. Achh to tylko chyba u nas *.*
Jestem ciekawa, czy zainteresowałam was tym rozdziałem... :D Jak myślicie, kto to może być? xD Odpowiedź poznacie już w następnym rozdziale :)
Co do ślubu Lewego... Hmm cóż za zamieszanie z tymi terminami.. Ale rozumiem ich, że chcieli to bardziej ukryć. Niestety im się nie udało, bo media i tak ich dorwały.. xD Zdjęcia są cudowne, tak samo jak młoda para. <3 Ania wyglądała bajecznie,a  Robert jak zwykle przystojnie *.* Czytałam tysiące komentarzy typu, że Ania ma sztuczny uśmiech, że leci tylko na kasę Lewego... Ludzie OGARNIJCIE SIĘ! Kurde każdy powinien mieć w sobie chociaż trochę tolerancji i zrozumienia. Teraz wszyscy są zazdrośni i wgl. To jest okropne, jednemu żyje się lepiej, drugiemu gorzej, cuż takie życie.. Trzeba to zrozumieć. Sama zapewne chciałabym być na miejscu Ani, tak samo jak wiele innych dziewczyn. Ale niektóre robią z niej, że tak brzydko powiem dziwkę.. Sory, ja tak nie myślę ;c Wyglądają na szczęśliwych i niech takimi pozostaną. Życzę im wszystkiego co najlepsze, sukcesów w swoich zawodach. Dużo miłości i żeby każdego dnia na ich twarzach był uśmiech! ;*** Lewy, Aniu szczęścia <3
Dobra ja aż za bardzo się chyba rozpisałam, :D
Dziękuję kochane za to, że czytacie, jesteście wspaniałe <3 Kocham was ;**
Pozdrawiam ciepło Ania ;*