niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 20

(Opowiada Ada)
Miałam rację, Lewy nie spał całą noc. Starałam się jemu dotrzymać towarzystwa, jednak siła wyższa na to nie pozwoliła. Obudziłam się około 7. Zobaczyłam, że Roberta nie ma obok mnie.
-Lewy, gdziee jesteś?- zapytałam
-Chodź miśku na balkon.- odpowiedział
Posłusznie z jego słowami, skierowałam się na balkon, owinięta w kołdrę.
-Ach, jak ty ślicznie wyglądasz- zaśmiał się
-Dziękuję, niestety ktoś mi zdjął ubrania wieczorem, a teraz mi się nie chciało ich zakładać.- pocałowałam go na powitanie- A jak samopoczucie?
-A daj spokój, żebym wczoraj wykorzystał sytuację to zapewne wynik byłby inny..
-Kochanie, ale nie obwiniaj się o to. Dobrze wiesz, że to cała drużyna za to odpowiada. A z resztą, gdyby na przykład Polański też wykorzystał szansę to też wynik mógłby być inny.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale" panie Lewandowski, ja idę pod prysznic, a ty może trochę ogarnij łóżko po zabawie. ;D- uśmiechnęłam sie
-Hahaha, dobra dobra.
Tak jak powiedziałam udałam się do łazienki. Szybko obmyłam twarz i zęby, po czym wskoczyłam pod szybki prysznic. Kiedy wycierałam się na dywaniku, poczułam kogoś ręce na mojej talii..
-Leeeewy...- uśmiechnęłam się
-Tak kochanie?- obrócił mnie do siebie
-Coś ważnego chcesz, że przylazłeś?
-Nie no muszę się na Ciebie napatrzeć, bo w nocy i tak mi nie wystarczyło.-uśmiechnął się
-Okej, to sobie siedź.- pocałowałam go w czubek nosa
Owinęłam się w ręcznik i ruszyłam w stronę szafki po ubrania. Wybrałam to:
Impreza dla sweetkicia ;]

Gdy weszłam do sypialni, zastałam tam Roberta nakładającego koszulkę:
-Pamiętaj teraz tylko, że metka ma iść pod spód- zaśmiałam się
-Będziesz mi to teraz codziennie wypominała?- zapytał się z pięknym uśmiechem
-Może nie codziennie, ale często. Dobra idziemy na spacer?
-Teraz? A może później...
-Plooose *.*- zrobiła maślane oczka
-Ach te Twoje oczy, chyba się nie długo uzależnię- zaśmiał się, a ja jemu zawtórowałam- No to chodź Kochańska. Ciebie to tylko kochać ;*
-No wiem.- zaśmiałam się
Wziął mnie za rękę i skierowałam się z nim do parku:
-Lewy, ty pod koniec sierpnia zaczynasz sezon, co nie?
-No tak, tak, a czemu pytasz?
-A nie od tak po prostu. Ale nie poczekaj.. Kiedy ja mam się przenieść do Dortmundu?
-To teraz pewnie, co powiesz na przyszły tydzień?
-Ale głupku, ja muszę mieszkanie sobie znaleźć..
-Ada, mówiłem Tobie, że będziesz u mnie mieszkała, tak?
-No mówiłeś, ale dla mnie głupio jest...
-Głupio, że będziesz mieszkała ze swoim chłopakiem? Bo jak dla mnie nie, przecież się kochamy, to możemy.-przyciągnął mnie do siebie i pocałował
-Oh no dobrze. Ale w razie czego i tak poszukam.- uśmiechnęłam się
-Ada!- spojrzał na mnie
-No dobra, dobra.- zaśmiałam się
Pochodziliśmy jeszcze z pół godziny po parku, po czym wróciliśmy do hotelu na śniadanie. Na stołówce zastaliśmy już naszą paczkę, tym razem siedział nawet Przemek i Błaszczu z Agatką.
-Heej wszystkim.- uśmiechnęłam się
-Cześć zakochańcy.- powitała nas reszta
-Co tam u was?- zapytał Lewy, widząc przygnębione miny kolegów
-Nijak, a u Cb?- odpowiedział Łukasz
-Tak samo.. Szkoda mi tego wczorajszego meczu...- rzucił Robert
-Dobra, ale nie będziemy przecież żyć przeszłością. - powiadomił nas Przemek
-Masz rację, a ja mam pomysł!- powiedział donośnie Kuba
-Hmm.. Jaki kochanie?- zapytała Aga
-No więc, żebyśmy pojechali na jakieś wspólne wakacje. Możemy też zabrać ze sobą Marco i Mario.
-Zajebisty pomysł Kubulku! Normalnie zadziwiasz mnie, że o tej porze coś tak świetnego wymyśliłeś!- nabijał się Piszczu
-A ty zaraz tym tostem albo naleśnikiem po łbie dostaniesz!- odgryzł się kapitan reprezentacji
-Oo i będzie miał plamę! Hhahah- zaśmiał się Lewy i Wojtuś
-A wy chcecie poznać rozmiar mojego buta na tyłku?- uśmiechnął się Błaszczykowski
-Nie dzięki, odstąpię tej przyjemności- odpowiedział Lewy
-Hahahha, rozwalacie mnie chłopacy!- zaśmiałam się
-Z nimi na wakacjach będzie się dało wytrzymać?- zapytała Wiki
-Oj tam kotku, zobaczymy.- uśmiechnął się zboczenie Wojtek
W miłej atmosferze spędziliśmy śniadanie, po którym udaliśmy się do pokoi, aby przygotować się na wyjście do kibiców z podziękowaniami i przeprosinami. Tym razem postawiłam na coś elegantszego:
Stylizacja Totalny szok.
Około 12. wyszliśmy całą kadrą (oczywiście piłkarze z dziewczynami) z hotelu. Autobusem udaliśmy się na strefę kibica. Na miejscu wszystko było przygotowane, ujrzeliśmy tam setki polskich, zasmuconych twarzy. Nie ma co się dziwić, to było nasze- polskie Euro, każdy miał nadzieję, że pójdzie nam lepiej. Po kolei każdy zaczął zabierać głos. Wszyscy mówili prosto z serca, przepraszali za wszelką cenę i obiecywali, że na Eliminacjach do Mundialu pójdzie nam o wiele lepiej. Pod koniec usłyszeliśmy chóralne okrzyki: "Dziękujemy!". Widziałam jak Robertowi i innym piłkarzom zakręciła się łza w oku. Z pewnością chcieli by, aby te okrzyki "Dziękujemy" były za wygranie rozgrywek, ale cóż.. Rzeczywistość jest inna, często szara i smutna.. :( Cała "uroczystość" zakończyła się o 15. Wówczas wszyscy udali się do specjalnego baru (klubu), gdzie miło spędziliśmy czas do 19. Wszyscy tańczyli i się bawili, chłopacy nie szczędzili sobie także alkoholu na smutki..  Dzisiaj jest ostatni dzień i noc, którą spędzimy w hotelu. Jutro o 12 mamy go opuścić i powrócić do własnych domów. Na szczęście będę mogła spotkać się z innymi piłkarzami, z którymi Lewy nie gra w klubie i którzy nie jadą z nami na wakacje na innych meczach reprezentacji. O godzinie 19.30 byliśmy już w naszym pokoju. Dobrze, że Robert nie wypił dziś dużo. Z resztą... on nigdy nie widziałam, żeby dużo pił napojów procentowych. Cóż może to tylko pozory... Z zamyśleń wyrwał mnie głos Roberta, który aktualnie brał prysznic:
-Kotkuu, przyniesiesz mi piżamę? :D- zapytał się, a ja czułam, że w tym momencie on się uśmiecha 
-Jasnee.
Weszłam do łazienki i się nie myliłam, mój kochany stał na środku niej owinięty ręcznikiem z bananem na tej ślicznej twarzy. Normalnie uwielbiałam, kiedy wyglądał tak sexownie.^^ Pochłaniałam wzrokiem każdą jego cześć ciała, nie mogąc uwierzyć, że on jest jakby trochę mój xD
-Wiesz, że bardzo Cię kocham- uśmiechał się dalej
-Wiem, a ja Ciebie też.- odwzajemniłam jego uśmiech
Szybko odwróciłam się, aby moje podniecenie nim trochę opadło, jednak pan Lewandowski mi to utrudnił, gdyż złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie:
-A gdzie tak szybko uciekasz?
-Hmm.. do sypialni- odpowiedziałam starając unikać wzrokiem jego
-A ja ci nie pozwolę- zaśmiał się
-Aha, to przyniesienie Tobie piżamy, było tylko pretekstem?- zapytałam z uniesioną brwią i w końcu spojrzałam w te jego cudowne, niebieski paczydła przy czym się uśmiechałam
-Możliwe..- odpowiedział i złożył subtelny, a zarazem zadziorny pocałunek na moich ustach
-Achh, ty Lewandowski- zaśmiałam się, po czym oddałam pocałunek
Z chwili na chwilę, stawały się one bardziej namiętne, a ja poczułam jak Robert zaczyna błądzić rękami po moim ciele. Z każdym pocałunkiem, moje pożądanie wzrastało, a Lewy zaczął rozpinać moją koszulę.. Tak kolejno znikały następne części mojej garderoby, które wyznaczały trasę z łazienki do sypialni, którą przekraczaliśmy... W końcu padłam na łóżku i oplątałam Roberta nogami. Po chwili ja leżałam na nim i delikatnie całowałam go, tak, aby uniknąć usta, na co on się denerwował.. Jednak długo tak nie wytrzymał, przewrócił mnie do spodu i zatopił się w moich ustach. Zobaczył już, że ma pozwolenie do dalszych działań. W owy sposób spędzaliśmy ten wieczór, był on bardzo przyjemny. Co wyrażałam poprzez pojękiwanie, a także wbijanie pazurków w plecy Roberta. Po pewnym czasie padliśmy zdyszani na łóżko. Lekko się uśmiechałam i wpatrywałam w oblicze Roberta. On skierował wzrok na mnie i troskliwie zapytał:
-Dobrze było, czy żałujesz?
-Mogę powiedzieć, że świetnie. Ale jest jeden problem...
-Jaki?!-przestraszył się
-Spokojnie kotku, po prostu nie spakowaliśmy się- zaśmiałam się
-Aaa to jutro zrobimy, przynajmniej spędziliśmy miły wieczór.- uśmiechnął się i czule mnie pocałował- Kochanie która jest godzina?
Sięgnęłam na szafeczkę po telefon, na zegarku ukazał mi się godzina 22.57 no i 5 nieodebranych połączeń. "Aż tak mnie zajął, że nie usłyszałam, że ktoś dzwonił?"- dziwiłam się sama sobie, że tak można powiedzieć,że zwykły człowiek może zrobić tyle przyjemności drugiej osobie. 
-22.57, ale wiesz mam 5 nieodebranych połączeń- zaśmiałam się- Tak mnie zajmujesz.
-No, ale w przyjemny sposób.
-Nie ukrywajmy, że tak. Dobra ja muszę oddzwonić do mamy.
Wyszłam do łazienki. Z rozmowy dowiedziałam się, że dzisiaj tata wrócił z delegacji i prosił, żebym jutro przyjechała z Lewym do nich..
-Kotek mamy na jutro zaproszenie do moich rodziców, ale coś mi się wydaje, że to się nie uda, co?
-No masz rację.. Może innego dnia. Na przykład po jutrze, co? Bo wiesz, że jutro stąd będziemy się rozjeżdżać i trochę trudniej będzie.
-No właśnie, to teraz tylko dam jej znać i wracam do łóżka.- dałam jemu całuska i znowu wyszłam z pokoju
Po chwili wróciłam z powrotem i zajęłam miejsce przy moim ukochanym. 
-Zadzwoniłam i mówili, że około 12 będzie obiad, ale możemy wcześniej się zjawić. Ale przecież ja i tak jutro wracam do nich, to te słowa tyczą się Ciebie kochanie. ;*
-Okej, postaram się zapamiętać.- zażartował, za co dostał sójkę w bok- Ała!
-A dlaczego masz nie zapamiętać?
-A no wiesz, tak mogę się zamyślić o Tobie, że...
-Dobra, dobra już tak nie słodź- przerwałam mu
-Ej noo, ale to prawda- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie
Starałam się udawać fochniętą... "Achh.. ten Twój urok Lewandowski mi na to nie pozwala"- pomyślałam i sama do siebie się uśmiechnęłam.
-Co tak się uśmiechasz?- zapytał obejmując mnie w talii
-A bo myślałam, o takim jednym piłkarzu...- zrobiłam rozmarzone oczy
-Hej! Bo będę zazdrosny! Jaki to szczęściarz?
-Hahah, nie bądź taki nerwowy Lewusku, jak dobrze pomyślisz to może coś wymyślisz...
-Oj no powiedz... A może to jestem ja :D
"Woow odkryłeś Amerykę normalnie panie Lewandowski"- pomyślałam 
-No widzisz- myślenie nie boli. Możesz częściej tego używać :D- powiedziałam z ironią
-Przy takiej kobiecie się nie da. ^^
-Hhahah, teraz to dowaliłeś stary.
-Ja stary?! Nie no popatrz na moje mięśnie nie wyglądają na stare..
-Hhahahah, weź skończ, bo zaraz się uduszę ze śmiechu.
-Niee! Na to nie mogę pozwolić :D- krzyknął po czym zamknął moje usta pocałunkiem- Lepiej?
-Dużo lepiej- uśmiechnęłam się- Dobra Lewy, ja kładę się spać, nie wiem jak Ty, ale ja z rana muszę wstać i się spakować, a chcę się wyspać. Dobranooc -powiedziałam i złożyłam namiętnego całuska 
-A myślałem, że będzie coś więcej..- mruknął pod nosem, myśląc, że tego nie usłyszę
-Mało ci, tego co było wcześniej?- aż się zaśmiałam
-Liczę na coś rano :DD
-Oj nie zacieszaj dzieciaku, bo i tak się nie doczekasz.
-Zobaczymy..- znów mruknął pod nosem i znów myślał, że nie usłyszę
-Słyszałam Lewandowski! Robisz to specjalnie, czy na serio jesteś takim głupkiem, że myślisz, że tego nie słyszę?- zapytałam z rozbawieniem w głosie
-A no wiesz i tak i tak ;P Dobra kochanie, Ty tu mnie nie zagaduj, bo ja próbuję się uspać.
- Ooo teraz to widzę, jak lubisz odwracać kotka ogonem... Niegrzeczny ten Lewandowski, nagrody nie będzie.
-Hahhahaahah,- zaczął się dławić ze śmiechu
-Ej, bo ja reanimacji ci nie zapewnię- uświadomiłam go
-No okej, a teraz śpimy ;)
Już postanowiłam się nie odzywać, tylko wtuliłam się w jego nagi tors i odpłynęłam w krainę snu... 
***
Obudziły mnie jakieś śmiechy... Otwieram zaspane oczy, a tu... na skraju łóżka siedzi nikt inny, jak Wojtuś z Lewym i Piszczem i grającymi w Fifę..
-Czy wy na prawdę o 8 rano nie macie innego zajęcia, jak granie w komputerową grę w piłkę, w którą tak samo możecie zagrać w realu?- zapytałam z lekkim oburzeniem
-Oj widzę, że ktoś tu się nie wyspał..- zaśmiał się Wojtek
-Oj Wojtuś się nie dziw, bo Twój ukochany przyjaciel, jest bardo skłonny do gadania w nocy, a szczególnie wtedy, gdy chcę się uspać!- spojrzałam porozumiewawczo na Lewego
-HAhahaha, tylko do gadania?- zdziwił się Piszczek, za co został skarcony moim wzrokiem-Oj no dobra, siostrzyczko nie bądź taka zła. :)
Podszedł do mnie Lewy i dostałam namiętnego całuska.
-Cześć księżniczko.- uśmiechnął się
-Ojj spadaj głupku.- uśmiechnęłam się
Robert zamiast się fochać, wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki..
-Leewy, co ty robisz?
-No niosę Cię do łazienki :D
-To wiem, głupku..
- A teraz możesz się ogarnąć misiu.
-To też wiem, głupku.
-Ada, czy za każdym razem będziesz mnie nazywać głupkiem?
-Nie wiem, głupku. :)- teraz to ja się uśmiechnęłam, bo widziałam, że Lewy się wkurza. Szybko porwał mnie na ręce i wszedł pod lodowaty prysznic (I ja i on byliśmy w ubraniach)- Aaaaaa! Lewy ty głupku!
-Też Cię kocham :*- zaśmiał się i mnie pocałował
-Co tu się dzieje??- zapytał Łukasz, który wpadł do łazienki, bo oczywiście mądry pan Lewandowski nie zamknął drzwi
-A nic ciekawego.. Po prostu funduję dla Adusi poranny, lodowaty prysznic.-uśmiechnął się do mnie
-Hhahahahah, a co zrobiła?- zapytał Piszczuś
-Nazywa mnie głupkiem- udał smutnego Lewus
-Ależ wy jesteście głupkami oboje, no dobra już wypad mi z łazienki. A Robert przynieś mi jakieś ubrania, bo ta piżama jest zupełnie przemoczona.
-A mogę ja?- usłyszałam głos Wojtka z pokoju
-Oczywiście :)- zrobiłam na złość Lewemu
Po chwili do łazienki wpadli, przepychając się w drzwiach Robert i Wojtek.
-Ej no ona mi kazała przynieść ubrania!- powiedział Lewy
-A nie, bo mi je pozwoliła przynieść! Hyy- wypiął języka Wojtek
-Boszz, wy jak dzieci normalnie, a Wojtek czy ty przypadkiem nie powinieneś być przy Wiki?- krzyknęłam na nich
-O jacie, już 9! Idę do niej :)
Szczęsny szybko wybiegł z łazienki, zostawiając tam tylko mnie i mojego ukochanego, który straszliwie zabójczo do mnie się uśmiechał.
-Przepraszam kochanie, wybaczysz?- podszedł i mnie pocałował
-Oj głupku, nie masz za co. :)- uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek- A ja tak na Ciebie mówię, bo Cie kocham.
-Ooo jestem Twoim osobistym głupkiem. Zaszczyt :DD
-No widzisz, same plusy kotku :) Dobra ja teraz muszę się trochę odświeżyć...
Robert posłusznie wyszedł z łazienki, wcale nie protestując, co było dziwne w jego wykonaniu. Ale dobra tam, muszę się ogarnąć w końcu, bo zaraz muszę się pakować. Szybko umyłam się, poczesałam w kłoska i założyłam na siebie to:
I ♥ U
W pokoju zobaczyłam Roberta ścielącego nasze łóżeczko.
-Hmm jaki miły widok.- podeszłam i dałam mu całusa
-Już lepszy humorek kotku?
-Yhym, chociaż nie, bo dziś już muszę wracać do domu... No i nie będę się tak często z Tobą widziała. A uwierz, bo bardzo się przyzwyczaiłam do widoku, kiedy rano obok mnie leżysz Ty..
-Aduś mi też tego będzie brakowało, ale spójrz na to też z innej strony... W następnym tygodniu przeprowadzasz się do mnie..
-Na razie do Ciebie- przerwałam mu, a on tylko na mnie spojrzał tak, jakby chciał powiedzieć " I tak dobrze wiesz, że nie pozwolę Tobie szukać innego mieszkania"- Możesz dalej kontynuować swój wykład. :)
-No więc przeprowadzisz się do mnie, a po tym czasie pojedziemy z resztą na dłuugie wakacje, a dalej to szybko pójdzie :)
-No ciekawe, jak to będzie. Dobra ja zaczynam się pakować.
-Okej, ja też.
Wyciągnęłam moje dwie walizki z ciuchami... Pakowałam się i pakowałam, a jeszcze nie było widać końca, a w walizce coraz mniej miejsca. "No tak.. Brawo Kochańska, kiedy chodziłaś tutaj na zakupy to nie pomyślałaś, że to się nie zmieści! No na prawdę bravo!". Upychałam to jak tylko mogłam, na szczęście udało mi się wszystko zmieścić. Nawet nie wiem jakim cudem, bo to w sumie jest niemożliwe.. No więc jednak nade mną ktoś czuwa z góry :D Spojrzałam na zegarek,a tu dochodziła już 11.
-Kurde Lewy, mamy tylko godzinę!- krzyknęłam
-No brawo misiu. A sama mówisz, że myślenie nie boli.- zaśmiał się
-Oj tam. Dobra idziemy na śniadanie? Zapewne większość tam jest albo już zjadła.
-No chodź, bo już zgłodniałem.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do stołówki. O dziwo zastaliśmy tam naszą całą paczkę. Po zjedzonym posiłku, zaczęliśmy rozmowę o naszym wakacjach:
-No więc gdzie byśmy się wybrali?- zapytała Wiki
-Ja obstawiałbym Sopot, rejony właśnie polskiego morza no i Mazury oczywiście.- zaproponował Kuba
Wszyscy spojrzeli po sobie i jednogłośnie powiedzieliśmy:
-Mazury!
Aż się zaśmiałam z tego równoczesnego zdania.
-Okej, to mamy miejsce, ale kiedy?-zapytał Lewy
-Moim zdaniem za jakieś 2-3 tygodnie. Co wy na to?- wypowiedziała się Aga
-Ja byłabym za tymi dwoma tygodniami- odpowiedziałam, na co wszyscy przytaknęli
-Świetnie, to teraz pozostaje tylko sprawa na ile jedziemy i miejsce zakwaterowania..- uzupełnił Łukasz
-Hmm... może jakieś 3 tygodnie?- zapytała Natka
-Mi też się tak wydaje, że jakieś 2 i pół do 3 tygodni. To teraz gdzie byśmy mieszkali?- odparł Przemek
-Mam pomysł!- odpowiedziałam głośno
-No dawaj Aduś- powiedziała Julka, która dziś się prawie nie odzywała
-Może znaleźlibyśmy jakiś taki uboczny hotelik, pensjonat, gdzie byłaby też możliwość rozstawienia namiotów i zrobienia np. grilla. Co wy na to?
-Jak dla mnie bomba!-krzyknął Kuba
-Okej to jesteśmy umówieni, a no właśnie. Ja dzisiaj rozmawiałem z Mario i Marco i im odpowiadałby taki wypad. Tyle, że oni kilka dni później by do nas dołączyli.-rzekł Lewy
-No to wszystkim pasuje. To teraz będziemy w ciągłym kontakcie- powiedziała podekscytowana Agata
Wszyscy pożegnaliśmy się, niby będziemy prawie w jednym miejscu, gdyż tylko Piszczek z Kubą i Agatą wyjeżdżają w dolne rejony Polski, to szkoda było się rozstawać z nimi i to przecież na krótki okres! :) Dla niektórych może się to wydać dziwne, ale przez ten czas Euro bardzo się związałam z tymi wszystkimi osobami. Po chwili byłam już z Robertem w naszym pokoju i zabierałam swe walizki. Lewy pomagał mi w przeniesieniu ich do jego samochodu, gdyż on miał mnie odwieźć do domu. Bo z tego miejsca, gdzie ja mieszkam w Warszawie jest mało do Leszna- domu Roberta. I w końcu już siedzę w czarnym audi i rzucam ostatnie spojrzenie na hotel i otoczenie. Jeszcze widzę Łukasza, który stoi z Natką i macha do nas.
-Cieszysz się, czy żałujesz tego co się stało przez ten pryzmat czasu?
-Gdybym kochanie żałowała, to na pewno nie siedziałabym tu, teraz i obok Ciebie.-obdarzyłam go ciepłym spojrzeniem :)
Po pewnym czasie znalazłam się pod moją posesją. Miło ją znowu zobaczyć. Ale teraz trudna część- pożegnanie się z Robertem.
-Czekam na Ciebie jutro kotku.
-Wiem, wiem.. Z chęcią teraz zostałbym tu u Ciebie, ale muszę też jechać do mojej mamy.
-Rozumiem, dobra paap- powiedziałam opierając się o czarne auto i całując z moim ukochanym,
-Aduśka kochanie tylko pamiętaj -dziś, wieczór, skype!
-Hhahah, pamiętam, papa :*
No to koniec Euro i witaj dom....

/I jak Wam się podoba? Przepraszam, że was zawiodłam zapewne i raczę was tym czymś -.- No ale cóż, bywa.. Dodaję ten rozdział chociaż miało go nie być, bo nie dawno wróciłam z świetnego obozu *.* Tak bardzo się za Wami stęskniłam :**

Co do meczu, to ach... Same łzy, tak, płakałam wczoraj razem z chłopakami :( Szkoda mi naszych pszczółek, bo to oni są najlepsi :D Wierzę, że za rok pójdzie im lepiej... Ale nigdy nie zwątpię w ten zespół :3 Borussia forever :** <3

Pozdrawiam Was :** 

 Ach jak mi jego szkoda :(

  Czy ja mogę ich przytulić?? ;D

23 komentarze:

  1. Rozdzial cusny,kocham te sceny Roberta i Ady <333
    A co do meczu to tez mi szkoda Marco,ale ja sie pocieszam tym ze i tak daleko zaszli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa :*
      Ja też się ciszę z tego,że tak daleko doszli ;)

      Usuń
  2. Świetny rozdział *.*
    -A wy chcecie poznać rozmiar mojego buta na tyłku? - Kuba rozwala xD
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. znowu śmiałam się czytając twój rozdział ;)
    dzięki za poprawę humoru ;3
    cudo ;P

    co do meczu to tuż po nim dzwoniłam do koleżanki i razem płakałyśmy (tak prze telefon ) ale i tak ich kocham xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mogę Cię rozbawić ;D
      Co do poprawienia humoru to nie ma sprawy ;33
      Dzięki bardzo ;**

      Usuń
  4. Hahaha oni mają poczucie humoru ;D A co do rozdziału to cudowny <33
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie
    http://bozenawojtekstory.blogspot.com/
    http://przezjedenwyjazd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Z chęcią zajrzę na Twój ciekawy blog.^^

      Usuń
  5. Genialny rozdział *___*
    Biedny Marco :/
    Borussia forever <3
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny <3 Ale to mało powiedziane jest więcej niż genialny <3 I wg tak bardzo mi przykro z powodu przegranej ;( Szkoda mi tego Reusa ;/
    Zapraszam do mnie http://tonieplakaty.blogspot.com/ :D
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa ;3
      Z chęcią zajrzę do Ciebie ;D

      Usuń
  7. Genialny <3
    Czekam na kolejny :-)
    A co do meczu szkoda, że nie zdobyli pucharu, ale i tak w naszych sercach są MISTRZAMI <3
    NUR DER BVB <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za te miłe słowa ;*
      No i masz rację: NUR DER BVB <3 ;**

      Usuń
  8. Zajebisty jak zawsze <3
    Pamiętam, jak zaczynałaś, a już 20 rozdział... jak ten czas leci :>
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie dawno zaczynałam... :D
      Ale mam zamiar jeszcze prowadzić tego bloga przez najbliższe 2 miesiące ;)
      Naturalnie dziękuję za pochwały i też dziękuję kochana za to, że jesteś od początku ;**

      Usuń
  9. Świetny ;d
    Czekam na next-a ;*
    Zapraszam do mnie : )
    http://walkaomilasc.blogspot.com/ <33
    P.S Komentarz mile widziany ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te motywujące słowa ;33
      Z chęcią zajrzę do Ciebie na bloga <3

      Usuń
  10. świetny rozdział.Szkoda mi chłopaków, ale najbardziej Marco. Biedaczek :( . Dziś są jego urodzinki :*** Podoba mi się to opowiadanie. Czekam na kolejne dzieło.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za te słowa <3
    Dajesz mi wielką motywację.! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. I jak zawsze piękny rozdział <3
    Uwielbiam te sprzeczki i nazwijmy to "kłótnie" Ady i Lewego :D Są boscy.
    Ja też ryczałam po finale LM :C Byłam tak smutna, że nie odzywałam się do nikogo i nie chciałam nikogo widzieć. A jak już zobaczylam Reusa mojego ukochanego piłkarza na ziemi zrozpaczonego to miałam cholerną ochotę go przytulić <333
    Tak czy siak, rodzicał cudny, lece do 21 :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń